czwartek, 30 lipca 2015

Harmonium - Si On Avait Besoin D'une Cinquième Saison (1975)


Face 1:
  1. Vert
  2. Dixie
  3. Depuis L'Automne
Face 2:
  1. En Pleine Face
  2. Histoires Sans Paroles

Miałem w planach w niedalekiej przyszłości przedstawić ten właśnie album. Jednak na skutek „prośby” Czytelnika, przyspieszyłem tę decyzję. Co prawda nadal jestem pod wrażeniem krakowskiego koncertu grupy Camel i w moim domu nadal płyty tego zespołu przodują, to przecież nie samym Wielbłądem człowiek żyje.

Harmonium powstało w 1972 roku w Montrealu. Założycielami zespołu byli Serge Fiori (głos, gitara, cytra, flet), Michel Normandeau (głos, akordeon, gitara) oraz Louis Valois (gitara basowa, elektryczne pianino, głos). Jako że grupa pochodzi z prowincji Quebec, zespół śpiewa po francusku. W nagraniu tego albumu oprócz już wymienionych muzyków udział wzięli Pierre Daigneault (flet, klarnet, saksofon) oraz Serge Locat (fortepian, melotron, inne klawisze). W utworze ostatnim swoich wokaliz użyczyła Judy Richard. 
Si On Avait Besoin D'une Cinquième Saison (Jeśli byśmy potrzebowali piątej pory roku) lub często tytułowany w skrócie Les Cinq Saisons (piąta pora roku) to koncept album i jako się rzekło dotyczy pór roku. Jest to druga płyta w dorobku tej grupy. Album zawiera pięć utworów z czego cztery pierwsze to wariacje na temat wiosny, lata, jesieni i zimy. Ostatni utwór Histoires Sans Paroles to fantazja na temat piątej pory roku. Dodajmy, że przepiękna fantazja.

Album rozpoczyna się utworem zatytułowanym Vert. Ta trwająca nieco ponad pięć i pół minuty piosenka opowiada o wiośnie. Vert (czyli zieleń) to kapitalny flet na początek do którego po kilkunastu sekundach dołącza gitara klasyczna i delikatnie "plumkający" bas. Pojawiają się piękne harmonie wokalne. Dzięki dźwiękom zawartym w tej piosence, oczami wyobraźni widzę, jak przyroda po ciężkiej zimie budzi się do życia. W dalszej części utworu usłyszymy fenomenalne solo na saksofonie sopranowym, który wraz z pianinem elektrycznym tworzą fantastyczny jazzujacy fragment. Znakomicie współgrają tu ze sobą wszystkie instrumenty. Piękny, nieco melancholijny początek płyty. 
Dixie. To najkrótszy na płycie utwór traktujący o lecie. Jednym słowem zabawa. Świetny fortepian w stylu regtime, zabawa gitarą i znakomity klarnet powodują że chce się skakać i bawić. Proszę zwrócić uwagę na ciekawą pracę cytry, która wspaniale wtóruje gitarze. Z wielu rozmów jakie przeprowadziłem z kolegami na temat tego utworu wynika, że opinie co do tej piosenki są podzielone. Niektórzy ubóstwiają ten utwór za skoczność i radość jaki ze sobą niesie, inni wręcz przeciwnie, nie przepadają za nim bo kojarzy im się bardziej z muzyką z niemych filmów. Ja osobiście jestem tak po środku. Nie przepadam, ale i nie potępiam.
Depuis L'Automne. Ponury, mroczny początek zwiastuje nadejście jesieni. Pojawia się gitara i śpiew Fiori, w tle delikatnie poczyna sobie flet. Mnie osobiście od zawsze i niezmiernie fascynuje w tej piosence melotron. Znakomita praca na tym instrumencie dodatkowo potęguje uczucie nadchodzącego deszczu i chłodnego wiatru.  To właśnie ten melotron w połączeniu z gitarą i saksofonem sopranowym robią tu cały klimat. Przepiękny fragment tego utworu. W dalszej części tej piosenki powiewa nieco optymizmem. Gitara akustyczna przyspiesza, słychać fantastyczne elektryczne pianino i wyraźny miarowy bas. Do tego ponownie piękne harmonie wokalne. To jeden z moich ulubieńców z tej płyty.


Druga strona wydania winylowego zaczyna się od En Pleine Face. To trwający niecałe pięć minut utwór traktujący oczywiście o zimie. Usłyszymy tu piękną gitarę akustyczną i kapitalny śpiew Fiori. W tle delikatnie gra akordeon Michela. Akordeon w progu? A jednak i powiem szczerze, że fantastycznie tu pasuje. Dzięki niemu czuć tu Francję jak cholera. Świetna ilustracja muzyczna tej często nielubianej (temperatury, krótki dzień) pory roku.
No i na sam koniec mamy giganta tej płyty. Giganta ilustrującego muzycznie tę piątą porę roku (jeśli byśmy oczywiście jej potrzebowali). To niesamowita kompozycja trwająca nieco ponad siedemnaście minut. Histoires Sans Paroles, bo tak brzmi tytuł tego utworu, zaczyna się szumem morza (jak ja to uwielbiam), następnie wchodzi gitara akustyczna i przepiękny flet. Chwile później mamy już dwa flety kapitalnie ze sobą współpracujące. W tle kapitalny melotron. Znakomita pierwsza część utworu. Dalej na pierwszy plan wysuwa się ów melotron, którego brzmienie płynnie zastępują fortepian i gitara akustyczna. W okolicach piątej minuty pojawiają się cytra i flet przenosząc słuchacza jakby w wodne odmęty czy wręcz delikatnie psychodeliczny sen. Po minucie ponownie pojawia się świetny melotron, który wybija się na pierwszy plan. Dalej znakomita partia fortepianu i romantyczne wokalizy Judy Richard. Ach cóż to jest za moment tego utworu. Ciary po plecach. W dalszej części ponownie usłyszymy szum morza i odgłosy mew. Do głosu dochodzą gitary, fortepian, flet i kapitalny saksofon. Napięcie wciąż rośnie by w finale utworu uderzyć nas gitarami, basem, pięknym fortepianem i fletami, które kapitalne kończą tę wyśmienitą kompozycję.

Bardzo ładny to album. Zdecydowanie bardziej folkowy z elementami proga. Odnajdziemy tu również sporo odniesień do francuskiej muzyki ludowej. Płyta raczej dla wielbicieli sielankowej i łagodniejszej odsłony progresywnych dźwięków. Nie znajdziemy tu solówek na gitarę elektryczną ba, na całej płycie nie usłyszymy perkusji. To ciekawe prawda? A jednak się dało i muszę powiedzieć, ze brzmi to kapitalnie. Panowie z Harmonium udowodnili, że rezygnując z perkusji stworzyli ogromną przestrzeń dla innych instrumentów, co z pełną mocą wykorzystują. Album zdecydowanie przypadnie do gustu miłośnikom twórczości Anthony’ego Phillipsa, Celeste czy nawet King Crimson. 
Les Cinq Saisons nie jest może arcydziełem, ale na pewno jest obowiązkowym albumem w kolekcji szanującego się miłośnika progresywnych dźwięków. I może chwilami muzyka na albumie brzmi troszeczkę zbyt prosto, to jest to atut tej płyty i naprawdę warto mieć ją w swoich zbiorach. Ja jestem wielkim entuzjastą tego albumu, który po każdym odsłuchu zyskuje coraz więcej i więcej. Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz