Kończy się nam kolejny
rok. Kiedy to zleciało? Pojęcia nie mam. Zauważyłem, że im człowiek starszy tym
ten czas szybciej ucieka. Ale może nie będę tu utyskiwał nad losem starca.
Rok 2015 to dla mnie
przede wszystkim rok kapitalnych koncertów. Większość z nich opisałem na blogu
(zapraszam do zakładki Na Żywo). Niewątpliwym i najważniejszym koncertem był
występ grupy Camel. Spełnienie marzeń i jeden z najważniejszych koncertów w moim
życiu (a widziałem ich sporo). To jedna z moich ulubionych grup. Twórczość
Andrew Latimera towarzyszy mi kilkadziesiąt lat i nie raz pomogła mi przetrwać
ciężkie chwile. Kolejnym spełnieniem marzeń był występ grupy SBB z Jerzym
Piotrowskim na bębnach. Klasa sama w sobie. Zrobiłem sobie małe finansowe podsumowanie
tych koncertów. Bilety plus przejazdy oraz noclegi kosztowały mnie nie małe
pieniądze. Oczywiście nie żałuję ani złotówki, jednak w 2016 muszę trochę
przyhamować.