sobota, 25 września 2021

Siedem...

Państwa pierwsze skojarzenie? Mnie do głowy przychodzi kilka. Siedem film, siedem cudów świata, serial Siedem życzeń, CR7 i wiele innych. Siedem to w wielu kulturach, religiach i mitologiach magiczna cyfra.


Ale to właśnie dziś mija siedem lat od chwili powstania tego bloga. Przez ostatnie kilka tygodni popełniłem dość długi felieton na temat tych siedmiu lat. Przeczytałem kilka razy i stwierdziłem, że właściwie po co to zrobiłem.

Do sedna. Drodzy Czytelnicy, na przestrzeni lat, zdarzyło mi się kilka razy narzekać, że nie mam już chęci do pisania o muzyce, nie mam czasu i warunków. Ale chyba najwyższy czas to powiedzieć. Straciłem do tego serce. Nie mam ani ochoty dłużej tego ciągnąć, ani nie widzę dalszego uzasadnienia aby to robić. Dziś, w dobie powszechnego Internetu i bezproblemowego dostępu do muzyki, mija się to z celem. Dziś każdy może być recenzentem. Mnie to już nie bawi.

Bloga nie zamykam, w końcu popełniłem kilkaset recenzji, kto chce niech czyta. Całkiem możliwe, że będę tu zaglądał, coś skrobnę od czasu do czasu. Może jakąś recenzję, może jakieś przemyślenia, moje obserwacje, ale zawsze będzie to związane z muzyką.

Tak czy inaczej dziękuję Wam kochani Czytelnicy za te siedem lat, że byliście, czytaliście, komentowaliście. Jeszcze raz wielkie ukłony.

I pamiętajcie: Music is the Healer.

27 komentarzy:

  1. Nie będę namawiał Ciebie do prowadzenia dalej bloga. Rozumiem. Wszystko ma swój koniec. Miło było tu zaglądać przez te 7 lat.
    Wszystkiego Najlepszego Szymonie!!!
    Arek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odpowiedź. Czyli jednak ktoś tu zagląda ;-)
      Jak to mówią: Nigdy nie mów nigdy. Może w przyszłości mnie najdzie. Mam przygotowane kilkadziesiąt zdjęć płyt. O niektórych zacząłem już pisać, ale nijak nie mam ochoty tego dokończyć. Na dzień dzisiejszy mam dość. Pozdrawiam

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za wszystkie recenzje, fajnie się odwiedzało i ciągle odwiedza tego bloga, jakbym wpadal do znajomego i rozmawiał z nim o muzyce. Mimo tysiący dostępnych stron o muzyce tych, które się regularnie odwiedza aż tak wiele jednak nie ma. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Liczę, że to jednak tylko chwilowe zamknięcie bloga.
    Odpocznij. Może zmienisz zdanie.
    Ja najbardziej lubię niezależne recki i blogi. Nieskażone jakimikolwiek zależnościami. Czysty subiektywizm.

    Twój blog ma piękną ilość wpisów. Ja czytałem zaledwie kilkanaście ostatnich. Powtarzam się - liczę, że pojawią się jeszcze nowe.
    Dodam, że piszę swego bloga bez napinki. Raz mi się chce, raz kompletnie nie. I wtedy sobie leży ugorem.

    Wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Na początku tego roku postanowiłem sobie, że będę pisał trzy recki miesięcznie. Z początku jakoś szło, a później był to tylko obowiązek i zmuszanie się. W końcu padło.
      Może masz rację, może trzeba odpocząć, ale watpię.
      Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
  5. Szymonie, gratuluję Ci tych siedmiu lat i setek recenzji jakie tu opublikowałeś. Dzięki temu stworzyłeś wspaniałą przestrzeń dla miłośników muzyki. Smutek więc ogarnia, że przyszedł czas by zgasić światło. Wiem, że pisanie to wyczerpująca praca i nie zawsze wena i chęci idą ze sobą w parze. Osobiście nie dałbym rady pisać samych recenzji stąd też stanowią one u mnie za dodatek do tekstów o szeroko rozumianej muzyce i kolejcjonowaniu płyt. Jeśli jednak masz jeszcze w sobie odrobinę chęci, to może pomyśł o tym by poza recenzjami publikować też teksty, które mają lżejszy kaliber i nie potrzeba generować z siebie takiej energii. Jeżeli jednak masz już dość to rzecz jasna zrozumiem. Uścisnę wtedy wirtualnie Twoją dłoń i podziękuję za świetnie wykonaną robotę. Możesz być z siebie dumny. Pozdrawiam serdecznie. Jakub

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Jakubie za miłe słowa. Zawsze byłeś dla mnie dobrym duchem blogowej sfery muzycznej. Bardzo lubię czytać Twoje materiały, a i często "kopię" w Twym blogu aby znaleźć coś co mogłem przegapić lub po prostu raz jeszcze poczytać.
      Nie wiem. Może pojawią się w przyszłości bardziej luźne teksty związane z muzyką, ale póki to odległa pieśń. Zobaczymy. Pozdrawiam

      Usuń
  6. 4 lata temu znalazłem w sieci Pana blog. I od tej pory stałem się jego stałym czytelnikiem. Tak jak już kiedyś pisałem dzięki „Music Is The Healer” odkryłem grono bardzo ciekawych artystów. Inne wpisy z kolei były impulsem by sięgnąć po płyty mi znane, ale już dawno nie słuchane.
    Dla mnie Pana blog był/jest nieco inny niż większość blogów muzycznych, które czytam. Ale przez to ciekawszy. Nie idzie Pan łatwiznę i nie opisuje płyt, o których piszą wszyscy, czy prawie wszyscy. Nie „bawi się” recenzowanie dyskografii poszczególnych zespołów. Nie gwiazdkuje, nie stawia ocen. Pisze Pan o płytach, które lubi. A często są to wydawnictwa znane tylko koneserom. I robi to w ten sposób, że chce się tu wracać i czytać kolejne wpisy.
    Rozumiem decyzję o zaprzestaniu pisania. Myślę, że co jakiś czas każdy z nas potrzebuje zmiany. Dla mnie jest to smutna decyzja, ale nie pozostaje nic innego jak się z nią pogodzić. I mimo wszystko liczyć, że kiedyś wróci Pan do pisania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serce mi się kraje. Naprawdę. Takie wpisy są bardzo, bardzo przyjemne i... zachęcają do dalszej pracy i kolejnych wpisów. Ale co zrobić jak nie ma się na to ochoty. Kurczę pieczone, muszę chyba jeszcze raz to wszystko przemyśleć. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Ochota może w końcu przyjdzie. A Adamo33 zauważył świetną rzecz - piszesz o płytach, które dobrze znasz. Nie po pierwszym, drugim odsłuchu byle jak najszybciej wrzucić reckę. Dodatkowo wydawnictwa nieoczywiste. To się ceni.

      Wracaj i tyle :)

      Usuń
  7. Przyłączę się do lukrowania ;-)
    Bloga czytuję od dość dawna, choć chyba nigdy nie zostawiłem tutaj komentarza.
    Jeśli to koniec - będzie brakować miejsca z trochę innym, bardziej osobistym podejściem do recenzowanej muzyki.
    pozwolę sobie trzymać kciuki, by jednak nie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się z przedmówcami. Twój blog Szymonie jest prawdziwy, autentyczny, namacalny. Piszesz o płytach, które lubisz i przede wszystkim, które masz. To nadaje Twojemu pamiętnikowi (jak sam nazywasz swojego bloga) wiarygodności. Nie jesteś jednym z tych wszystkich mądrali, którzy gdyby nie internet, nie mieli by pojęcia o istnieniu prawdziwej muzyki. A tak klik, klik, jeden odsłuch i osąd. U Ciebie widać i czuć pasję do muzyki, szacunek do niej i zespołów o których piszesz. To lata słuchania i setki jeśli nie tysiące płyt, które stoją u Ciebie na półkach.
    Przemyśl proszę swoją decyzję. Oczywiście nic na siłę, ale fajnie by było gdybyś wrócił do pisania.
    I jeszcze jedno. Ze swojej strony obiecuję, że zacznę komentować bo jak mniemam to też może być dla Ciebie dodatkowy bodziec i dowód, że ktoś jest i czyta.
    Pozdrawiam
    Krzysiek

    OdpowiedzUsuń
  9. Od czasu do czasu jednak coś nieokreślonego rwie się z trzewi, by tylko napisać kilka zdań w temacie tego, co właśnie zaskoczyło (very much) słuchacza. To się po naszemu nazywa "muszę, inaczej się uduszę",

    czego Tobie, Szymonie, mocno życzę.

    OdpowiedzUsuń
  10. "Dziś, w dobie powszechnego Internetu i bezproblemowego dostępu do muzyki, mija się to z celem. Dziś każdy może być recenzentem." To jakby napisać: dziś każdy zna literki, więc może napisać "Hamleta" lub choćby "Czarodziejską górę". "Mnie to już nie bawi." To jest konkretne uzasadnienie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli mogę się czuć niczym Shakespeare lub Mann? Dziękuję ;-)

      Usuń
  11. Parę dni temu odwiedziłem tę stronę i pomyślałem, że wrócę w rocznicę tego wpisu. A więc udało Ci się wytrwać już przez cały rok w swoim postanowieniu. Z jednej strony dobrze, a z drugiej strony szkoda. Chociaż nie jestem wielbicielem tak osobistego pisania o muzyce, jakie tu uskuteczniałeś - zawsze wolę z recenzji dowiedzieć się więcej o samym dziele, niż o autorze tekstu - a nasze zainteresowania muzyczne pokrywały się w raczej niewielkim stopniu, to robiłeś naprawdę dobrą robotę, wygrzebując z przeszłości mnóstwo płyt, o których dziś nie pisze się tyle, na ile zasługują. Fajnie, że nie ograniczałeś się do 2-3 stylów, tylko proponowałeś dość szerokie spektrum. Brakuje mi takich stron. Stron, z których mógłbym czerpać jako słuchacz i które symulowałyby mnie jako autora, by samemu próbować to przebić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście zleciał rok. Nawet tego nie zauważyłem. To o czymś świadczy, a mianowicie, że wcale nie ciągnie mnie do powrotu. Z ciekawości sprawdziłem sobie statystyki i na stronie cały czas jest ruch. Ale to anonimowe czytanie. Cieszy mnie, że u Ciebie na stronie jest pięć czy sześć osób, które regularnie zostawiają komentarze. To motywuje, zachęca do dalszej pracy. U mnie bywało z tym różnie i nie miałem już zamiaru piać w próżnię. Cieszę się Pawełku, że doceniasz mój wysiłek. Ale i ja mam do Ciebie podziw za tę systematyczność i tak ogromną liczbę przedstawionych albumów. Nie zawsze zgadzam się z Twoimi ocenami, często razi mnie Twój radykalny i dosadny język, czy to w recenzjach czy komentarzach. Jednak od lat obserwuję Twój rozwój i przyznam, że podczytuję Twoje oceny poszczególnych płyt. Co dalej? Wciąż kupuję płyty, muzyka jest moją codziennością i odskocznią od trosk i coraz większej głupoty, zapieklenia i braku szacunku. Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
  12. Chciałem tylko napisać, że czytałem niniejszy blog i zdecydowanie należał do moich ulubionych, jeśli chodzi o tego typu formę pisania o muzyce. Wielkie podziękowania dla Prowadzącego! Za ciekawe recenzje, interesujące wspomnienia z przeszłości, pasję i chęć przybliżania czytelnikom nie zawsze oczywistych płyt. Szkoda, że to już naprawdę koniec, ale na szczęście blog ciągle jest dostępny w Internecie. Mam go cały czas w swoich zakładkach, bo nadal raz na jakiś czas lubię tu powrócić.

    Musimy być rówieśnikami, bo niejednokrotnie czytając Twoje wpisy zauważałem, że mamy podobne doświadczenia muzyczne. Szczególnie jeśli chodzi o lata 80. Audycje, prezenterzy, prasa muzyczna, różne historie związane z utworami. Wiele osób z naszego pokolenia mogłoby przywołać różne ciekawe historie związane z kultowymi utworami (kłania się choćby wspomniany przez Ciebie „You In The Night”). Gdy czytałem Twoje recenzje niejednokrotnie przypominały mi się audycje Tomasza Beksińskiego. On również nie ograniczał się tylko do suchej prezentacji muzyki, ale wzbogacał ją swoimi refleksjami, przywoływał różne wspomnienia związane z omawianą płytą lub utworem. Zawsze odbierałem to pozytywnie, ponieważ taka forma prezentacja była bardziej atrakcyjna. Oczywiście, w niemałym stopniu zależy to od osoby i naszego stosunku do niej, bo jeśli brakuje jej charyzmy lub jej opowieści są nudne jak flaki z olejem, to trudno pisać tu o ożywieniu narracji.

    Jeśli w przyszłości postanowisz ponownie dzielić się w tym miejscu swoimi muzycznymi wrażeniami, będzie to miła niespodzianka. Tak czy inaczej - życzę Ci jeszcze wielu intrygujących odkryć muzycznych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ten wpis. Jest dla mnie arcyważny. Czytam Twoje wypowiedzi od lat. I czy są to fora muzyczne, Twoja strona na Facebooku czy wreszcie przecudowne artykuły w Lizardzie, zawsze towarzyszy mi cała barwa pozytywnych uczuć. Po pierwsza przeogromna wiedza muzyczna i osłuchanie jakie posiadasz. A wszystko wyważone, spokojnie i cudownie podane. Takie artykuły czyta się z zapartym tchem. Muszę przyznać, że Lizarda zawsze, ale to zawsze zaczynam czytać od Twojego artykułu.
      Ale tak. Gdzieś po drodze wypaliła się we mnie ta pasja pisania o muzyce. I minął rok, a ja nadal nie mam chęci by do tego wracać. Ale kto wie. Może kiedyś.
      Na koniec. Bardzo potrzebuję kontaktu z Tobą. Od lat męczy mnie pewna zagadka muzyczna, a tylko Ty możesz ją rozwiązać. Czy mogę prosić o jakiś kontakt?
      Pozdrawiam serdecznie i oczywiście podczytuję teraz Twojego bloga.
      A i jeszcze jedno. Co z książką o Soft Machine?

      Usuń
  13. Dobry wieczór.
    Kiedyś przez przypadek trafiłem na tą stronę. Pamiętam że pod wpływem Pana tekstów kupiłem m.in. płytę Steve'a Roacha "Structures from Silence".
    Potem minęło kilka lat i któregoś dnia podczas rutynowego przeglądania internetów a ściślej mówiąc stron okołomuzycznych w poszukiwaniu informacji na temat płyt mało popularnych, przypomniałem sobie o owym blogu. Nie mogłem jednak sobie przypomnieć jego nazwy. Stwierdziłem że najlepszym rozwiązaniem będzie jeśli spróbuje go namierzyć po tytułach płyt z których go mniej-więcej kojarzę.
    Jednym z tekstów który mi wówczas utkwił w głowie była recenzja "The Moon and the Melodies" no i udało się.
    Kilka dni temu kupiłem "Cloud about Mercury" Davida Torna, którą to płytę poznałem właśnie na tym blogu jakiś czas temu.
    Na koniec: w tekście poświęconym "I Robot" APP, stwierdził Pan że akceptuje jedynie dwie pierwsze płyty owej grupy odrzucając wszystko co wyszło później. Fajnie by było gdyby kiedyś odniósł się Pan do późniejszych dokonań APP, co sprawia że nie są przez Pana akceptowalne. Nie powiem, bardzo mnie to interesuje.

    Doktor Avalanche

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezwykle cieszy mnie wiadomość, że po lekturze moich recenzji, kolejna osoba zakupiła płyty. To było i jest dla mnie arcyważne.
      Co do APP, nie zrozumieliśmy się. We wpisie o "I Robot" napisałem, że w tamtej konkretnej chwili miałem ochotę na APP, ale tylko na którąś z dwóch pierwszych płyt. Dlatego reszty nie brałem wtedy pod uwagę. Bo ogólnie mam i lubię wszystkie ich albumy. Dość często do nich wracam. Na ten przykład, w minionym tygodniu leciał z mych głośników "Gaudi". Dlatego nie mam czego wyjaśniać czy też odnosić się do tego. A dwa, póki co ciągle brak chęci na pisanie.
      Miałem nawet w planach podsumować miniony rok, nawet porobiłem zdjęcia płyt i... temat zdechł.
      Pozdrawiam serdecznie Doktorze.

      Usuń
    2. Dzięki za info.
      Jeśli chodzi o współczesną muzykę to raczej jestem jaroszem. Dawno temu już okopałem się w utartych schematach choć jeszcze trochę brakuje mi do tzw wieku średniego. Jednak kilka lat temu próbowałem śledzić współczesną scenę muzyczną. To były lata 2016-2018. Rok 2017 z tego co kojarzę był nawet niczego sobie ale szybko straciłem do tego chęci.
      No nic, pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia. Może jeszcze się Pan odblokuje.

      Doktor Avalanche

      Usuń
  14. Zachęcamy, przynajmniej od czasu do czasu ...

    OdpowiedzUsuń
  15. Tez tu zagaladam czasami, nigdy nie komentuje ale lubie wracac do podobnych odczuc jak np Boys And Girls Briana Ferryeg. pozdro

    OdpowiedzUsuń
  16. Szkoda, że kończy się ta niesamowita przygoda muzyczna. Regularnie zaglądałem i zawsze znalazłem coś ciekawego na temat muzyki. Może byś jeszcze wrócił?

    OdpowiedzUsuń