To już chyba ostatni dzwonek na muzyczne podsumowanie roku
2014. Nie było pod tym względem źle ale to co zdołałem przesłuchać jakoś
szczególnie mnie nie powaliło. Zdecydowanie rok 2013 był o wiele lepszym rokiem
jeśli chodzi o płyty. Ale oczywiście i w 2014 znalazło się kilka perełek. Jak
co roku, moja kolekcja powiększyła się głównie o albumy wydane w latach
siedemdziesiątych. Jednak nowości też trzeba słuchać. Niemniej zawsze przeraża
mnie to, do ilu płyt nie udało mi się dotrzeć i ile genialnej muzyki mogłem
przegapić. Mam jeszcze ponad dziesięć płyt z tego roku (znaczy się z 2014)
nawet nie odfoliowanych. Stworzyłem więc to zestawienie w oparciu o te albumy,
które zostały przeze mnie przesłuchane i połechtały miło moje małżowiny
uszne. Bez kolejności i wyliczanek.
Dave Kerzner - New World
Solowa płyta współzałożyciela i współkompozytora piosenek
zespołu Sound Of Contact. Płytę tego zespołu opisywałem już wcześniej. I jako
się rzekło Dave opuścił ów kapelę i właśnie wydał płytę pod swoim
nazwiskiem.
Na albumie zagrali tacy wielcy muzycznego świata jak Steve
Hackett, Keith Emerson, Simon Phillips, Francis Dunnery, Durga McBroom, Colin
Edwin czy wreszcie David Longdon.
Świetny progresywny album. Mamy tu rozbudowane kompozycje
rodem z najlepszych czasów rocka progresywnego jak i krótsze, bardziej
piosenkowe utwory. Już sam początek płyty powala a gitara Hacketta jest wręcz
fenomenalna. Podczas odsłuchów usłyszymy nawiązania do muzyki Pink Floyd.
Świetna pozycja.
Steve Rothery - The Ghosts Of Pripyat

Tu także mamy gości.
Przepiękny motyw gitarowy w utworze Morpheus, który otwiera ten album zagrał... Steve Hackett. Niebywałe ile ten
facet robi dobrego dla muzyki. W innym utworze usłyszymy z kolei gitarę Stevena
Wilsona. Kapitalnie słucha się tych kompozycji. Płyta nie tylko dla fanów Marillion. Świetny album od A do
Z.
IQ - The Road Of Bones
Od pierwszej chwili słychać, że to panowie z tej formacji.
Świetna płyta, utrzymana wyraźnie w klimatach wcześniejszych dokonań zespołu.
Polecam w szczególności wydanie dwupłytowe. Dlaczego? Ano chociażby dla utworu Hardcore, który przy pierwszym wysłuchaniu położył mnie na kolana.
Fantastyczny utwór w którym ciut za krótko brzmi solo gitary. Dla wielbicieli
twórczość IQ i neoprogresywnego grania
płyta obowiązkowa.
Pat
Metheny Unity Band - KIN
<-->
Płyta nawiązująca bardzo mocno do wcześniejszych
dokonań Metheny’ego. Kapitalny album, nagrany z
rozmachem, sporo instrumentów dętych z naciskiem na saksofon. Do tego świetne
partie gitary Metheny’ego. Całość nie jest przesadzona. No i to ciepło bijące
od muzyki Pata. Na zimowe wieczory jak znalazł.
Lunatic Soul - Walking On A
Flashlight Beam
Solowy album lidera Riverside. Piękny,
klimatyczny. Mariusz Duda postawił na tym albumie na elektronikę. Nie są to oczywiście żadne
łupanki. Fantastycznie gra na tej płycie bas. Album tajemniczy można powiedzieć
dość mroczny. Nie brakuje tu ostrzejszych motywów. Utwór tytułowy powala. Poprzednie płyty Lunatic Soul nie do końca mnie przekonały. Ten album natomiast jest świetny i potwierdza jak wspaniałym muzykiem jest Duda.
Opeth – Pale Communion
Opeth to nie do końca moja bajka. Nie
przepadam za ciężkimi brzmieniami, a Opeth potrafił na swoich płytach grać
bardzo ciężko. Do kupienia tego wydawnictwa namówił mnie mój znajomy ze Stanów,
znawca i admirator twórczości Opeth. Zaryzykowałem i powiem... nie żałuję.
Panowie w kompozycjach tu zawartych odnoszą się do złotych lat rocka
progresywnego i wyszło im to kapitalnie. Jednak nie do końca pozbyli się swoich
korzeni w postaci ciężkiego grania nad czym osobiście ubolewam. Album mógłby
być idealny ale te cięższe momenty psują mi odbiór. Nie zmienia to faktu że
płyta jest bardzo dobra.
Kaukasus – I
Skandynawska supergrupa. Członkami tej
formacji są przedstawiciele takich zespołów jak Jaga Jazzist, Motorpsycho, The
Autumn Ghost, Anglagard i White Willow. Dość eksperymentalne granie z
pogranicza krautrocka. Świetny flet, syntezatory czy wreszcie wyśmienita praca
perkusji potęgują uczucie zadowolenia ze słuchania tego albumu. Elementem który
wyróżnia tę płytę jest ogromny rozmach aranżacyjny oraz wielość instrumentów
wykorzystanych w nagraniu tego albumu.
Dobre progresywne granie do którego chce się wracać.
Nick Magnus - N'monix
Solowa płyta byłego nadwornego klawiszowca
Steve’a Hacketta. I właśnie tego genialnego gitarzysty na tej płycie nie mogło
oczywiście zabraknąć. Oprócz Steve’a pojawili się też tacy goście jak Tony
Patterson i Pete Hicks czy Tim Bowness, który zaśpiewał w kapitalnym utworze
Broken.
Płyta to niezwykle nastrojowa. Piękne melodie uderzające w
samo serce. Bardzo romantyczny i spokojny album. Jeżeli masz marzycielską duszę
ten album jest dla Ciebie.
Pink Floyd – The Endless River
Ileż to pomyj wylano na ten album, ile gromów się posypało,
że to płyta niepotrzebna, wtórna, beznadziejna. To nigdy nie powinno ujrzeć
światła dziennego, same odrzuty i ścinki. Mnie to natomiast… zarówno. Od samego
początku wiedzieliśmy co to będzie za materiał i jak mniej więcej będzie to
wyglądać. Panowie z Pink Floyd od samego początku byli z nami szczerzy. Nie
nastawiałem się więc na wielkie dzieło bo i dzieło to nie jest. Mimo wszystko
bardzo dobrze się tego słucha. Są spore braki to tu to tam, mimo to dla mnie
nie mają one większego znaczenia. Czy ten materiał powinien być dodatkiem do
płyty The Division Bell a nie regularnym wydawnictwem? Może i tak. Ja natomiast
cieszę się że to wyszło i z chęcią będę do tego wydawnictwa wracał. Dodam tylko, że wielkim admiratorem twórczości Pink Floyd nie jestem.
Oczywiście to nie wszystko. Mam jeszcze kilka płyt z
kategorii pop, rock i innych gatunków, których słucham z nie mniejszą
przyjemnością co tych wyżej wymienionych. Dlaczego o nich nie wspominam? Brak
czasu i może do w/w zestawienia pasowałyby jak pięść do nosa. Jednak muzyka
jaka mnie fascynuje to nie tylko ta z półki rocka progresywnego i pewnie w
najbliższej przyszłości będę też prezentował albumy z innych kategorii
muzycznych (a jest ich dość sporo).
Co do roku obecnego 2015. Czekam, jak pewnie większość, na
nowe albumy. Tan najbardziej wyczekiwany to nowy Steven Wilson i płyta Hand.
Cannot. Erase oraz zapowiadana
nowa płyta Steve’a Hacketta. Podobno ma się także ukazać nowy materiał Stevie
Wondera. Czekam więc z niecierpliwością. Do tego mam już kupione bilety na
kilka koncertów, które odbędą się w tym roku w naszym pięknym kraju. To może
być dobry rok.
Pink Floyd, Lunatic Soul i Opeth to TOP3 mojego podsumowania ;)
OdpowiedzUsuńhttp://pablosreviews.blogspot.com/2014/12/podsumowanie-roku-2014.html