wtorek, 25 lutego 2020

Deodato - Prelude (1973)

  1. Also Sprach Zarathustra (2001)
  2. Spirit Of Summer
  3. Carly & Carole
  4. Baubles, Bangles And Beads
  5. Prelude To The Afternoon Of A Faun
  6. September 13
Na początku był Strauss, Richard Strauss. Później był Stanley Kubrick i jego dzieło filmowe 2001: Odyseja kosmiczna. No i w końcu był Deodato, a właściwie Eumir Deodato – brazylijski pianista samouk. No, będąc precyzyjnym to jeszcze przed Straussem był Fryderyk Nietzsche i jego filozoficzne dzieło Also sprach Zarathustra. Wszak dzieło Nietzchego było natchnieniem dla Straussa, który popełnił tak fantastyczny poemat symfoniczny. Natomiast moja przygoda z tym utworem rozpoczęła się od filmu Kubricka aż pewnego dnia natrafiłem na kapitalną jego wersję, której autorem jest Deodato…


Jako się rzekło, Deodato pochodzi z Brazylii. W 1967 roku przeniósł się do Nowego Jorku. Prelude to debiut Deodato na amerykańskiej ziemi. Na płycie znalazła się plejada niesamowitych muzyków, którzy wsparli Eumira w jego pierwszym dziele dla wytwórni CTI. A kto zagrał na tym albumie? Prócz całego składu orkiestry, znalazły się tu takie nazwiska jak Ron Carter, inny znakomity basista Stanley Clarke. Dalej, wyśmienity gitarzysta John Tropea, który na przestrzeni lat współpracował z największymi postaciami muzycznego świata takimi jak Lennon, Dionne Warwick, Lalo Schifrin, Barbra Streisand, Ringo Starr, Roberta Flack czy Billy Cobham.
No właśnie, na płycie Prelude za zestawem perkusyjnym zasiadł właśnie Billy Cobham. Do tego Airto przy perkusjonaliach i mamy skład marzenie.
Na debiucie Deodato prócz przearanżowanych przez niego utworów muzyki klasycznej znalazły się również jego własne kompozycje.
Ale całość otwiera wspomniany już Also Sprach Zarathustra. No któż tego nie słyszał choćby raz w życiu, nawet we fragmencie. Mniemam, że przynajmniej miłośnicy kina wiedzą o co chodzi. Deodato dokonał tu czegoś fantastycznego. Dzieło muzyki klasycznej przerobił na jazzowo-funkowo-popową kompozycję, w której nie zabrakło oczywiście pierwiastka klasycznego. Kapitalnie bujający numer z przednimi popisami Deodato na pianinie elektrycznym, Clarka na basie oraz ta solówka gitarowa, której autorem jest Tropea. Wszystko razem gra jak ta lala. Nie dziwota, że utwór zdobył niesamowitą popularność zdobywając nagrodę Grammy.
Spirit Of Summer to już kompozycja samego Deodaty. Spokojny numer z ładnym kontrabasem Cartera, rozmarzonymi smykami, świetnymi dęciakami i pięknym fletem. Tu gościnnie na gitarze klasycznej zagrał Jay Berliner. I to jak zagrał!
Carly & Carole natychmiast skojarzy się słuchaczowi z brazylijskimi, latynoskimi klimatami. Baubles, Bangles And Beads jest utworem, który wiele lat wcześniej zaistniał z musicalu zatytułowanym Kismet. Instrumentalna wersja Deodato prowokuje nas do tańca. Tu ponownie kapitalne gitarowe solo (Tropea).
Prelude To The Afternoon Of A Faun to z kolei dzieło innego wielkiego, którym niewątpliwie był Claude Debussy. Piękny początek, w którym czaruje nas flet oraz klawisze Deodato. To rozmarzona, spokojna wręcz bajkowa kompozycja.
Cały album zamyka September 13, którego autorami są Deodato i Cobham. To drugie nazwisko powoduje, że kompozycja ma wyraźne fusionowe ciągoty. No proszę posłuchać tej gitarowej solówki. Fantastyczna.


Prelude to fantastyczna płyta od A do Z. Pokochałem ją od pierwszego przesłuchania, a było to gdzieś na początku lat dziewięćdziesiątych. Jest taka słoneczna, chwilami taneczna by w pewnych fragmentach zatrzymać mnie w zadumie. Zresztą nie tylko ja tak myślę ponieważ płyta odniosła ogromny sukces, którego właściwie nikt się nie spodziewał. Bo nie był to ani sam autor ani tym bardziej wytwórnia z producentem Creedem Taylorem na czele. Płyta dotarła do trzeciego miejsca zestawienia Billboardu co było dodatkowym zaskoczeniem, wszak to teoretycznie jazzowy album. Tak czy inaczej polecam.

7 komentarzy:

  1. Szymonie,
    Przypomniałeś mi Also Sprach Zarathustra w wersji Deodato. Miałem kiedyś składankę z Acid Jazzem, na której był ten utwór. Uwielbiałem go, ale innych utworów Deodato nie poznałem. Ale teraz pod wpływem Twojej recenzji kupiłem sobie opisywany przez Ciebie album. Ciekawe jak u mnie zabrzmi. Dam znać.
    Arek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspaniale. Tym bardziej, że sprawdzałem i można kupić ten album dosłownie za grosze. Czekam zatem na wiadomość od Ciebie jak wrażenia po wysłuchaniu całości.

      Usuń
  2. Wreszcie mogę napisać kilka słów o wrażeniach z tego albumu. Bo dopiero teraz miałem możliwość go odsłuchać. Koronawirus nie jedne plany nam wszystkim pokrzyżował.
    Album kupiłem na Allegro za 40 zł, ale w wersji prawie idealnej. Wiec jak na winyl, cena stosunkowo niska.
    A sama muzyka? Chyba oczekiwałem czegoś więcej.
    Pierwszy numer ewidentny Killer. Nastpnę numery to już takie trochę "plumpladła". Miło mieć je w tle, ale już bez większej oryginalności. Bardzo mi się podobają gitarowe partie, sekcja rytmiczna i ogólnie jakość brzmienia.
    Miła pozycja, z niesamowitym pierwszym numerem. Ale tylko raz miałem okazję jej posłuchać. Może przy kolejnych okazjach, będzie jak z dobrym winem. Może "Poranek Fauna", może coś jeszcze i do albumu zacznę często wracać. Zobaczymy.
    Pozdrawiam
    Arek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję Drogi Arku, że album jeszcze "zażre". A jeśli nawet tak nie będzie to zawsze będziesz miał wielką satysfakcję z odpalenia "Also Sprach Zarathustra", a to już coś. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. A jednak zagrało. Wracam do tej płyty i nie tylko do pierwszego numeru.
    Jeszcze raz dziękuję za rekomendację.
    Pozdrawiam serdecznie
    Arek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooooooo wiedziałem. O to chodzi, wspaniale. Cieszę się ogromnie.

      Usuń