piątek, 6 lutego 2015

Novalis - Sommerabend (1976)


  
  1. Aufbruch
  2. Wunderschätze
  3. Sommerabend  a) Wetterleuchten b) Am Strand c) Der Traum d) Ein neuer Tag e) Ins Licht


Początki zespołu Novalis to rok 1970. Wtedy to dwóch kolegów Heino Schünzel i Hans-Jürgen Lüdecke znudzeni już ciągłym odtwarzaniem cudzych utworów, postanowili założyć nowy zespół. Zespół który będzie tworzył i grał własne kompozycje. Jesienią 1971 do grupy dołączył Jürgen Wenzel. Już jako trio dali ogłoszenie w lokalnej gazecie, że poszukują organisty i perkusisty. I tak oto do zespołu dołączyli organista Lutz Rahn, który wcześniej grał w Capricorn oraz Hartwig Biereichel grający wcześniej w grupie Greenlight. Rahn posiadał dość pokaźną kolekcję Hammondów i innych instrumentów klawiszowych. Biereichel także posiadał własną perkusję, co było dodatkowym atutem tych muzyków. W międzyczasie grupę opuścił Lüdecke. Teraz zespół musiał mieć jakąś nazwę. Padła propozycja Mosaik, jednak panowie uważali, że brzmi to zbyt staroświecko. Swoją nazwę zespół zawdzięcza jednemu z niemieckich poetów romantycznych, który tworzył pod takim właśnie pseudonimem (Novalis - właściwie Georg Philipp Friedrich Freiherr von Hardenberg), którą zaproponował  nowy gitarzysta zespołu, Carlo Karges  Po nagraniu dwóch płyt i kolejnych perturbacjach w składzie (odszedł Karges, a do grupy dołączył Detlef Job), panowie przystąpili do pracy nad albumem Sommerabend. Na płycie znalazły się trzy kompozycje.


Aufbruch to pierwszy utwór. W całości instrumentalny, który trwa niecałe dziesięć minut. Na samym początku słyszymy bulgotanie wody, pojawiają się klawisze, mięsisty bas i ciekawa gitara. Włącza się w to wszystko perkusja. Klawisze zaczynają grać iście kosmicznie. W okolicach drugiej minuty mamy świetny motyw gitary, który później cały czas powraca na tle świetnych organów. W tym utworze fantastycznie grają klawisze, robią nieziemski klimat. Bardzo dobry początek płyty. 
Wunderschätze, trwa nieco ponad dziesięć minut i usłyszeć tu możemy śpiew. Ale sam początek to kapitalne klawisze i rewelacyjna praca basu. Po ciekawym intro, mamy gitarę akustyczną za pomocą której piosenka dosłownie płynie. Delikatnie wchodzi głos Detlefa oraz perkusja. Klawisze cały czas robią piękne tło. Po pierwszej zwrotce na wokalu pojawia się Heino Schünzel. Panowie bardzo fajnie się uzupełniają w roli wokalistów. Słowa tej piosenki to, zmieniony nieco, tekst jednego z utworów wspomnianego już wcześniej, niemieckiego poety Novalisa. W okolicach czwartej minuty utwór przyspiesza. Wielkie brawa dla perkusisty. Jeden z lepszych jego popisów. Po chwilowym galopie utwór ponownie się uspokaja. Znowu na pierwszy plan wychodzi piękna gitara oraz wokal, by po kolejnej zwrotce, znowu zacząć przyspieszać. Fantastyczna praca basu, świetny moog i niczego sobie solo gitarowe w iście rockowym wydaniu. 
Czas na ostatni utwór na tej płycie. To tytułowy Sommerabend czyli letnie popołudnie a w zasadzie wieczór. Na winylu kompozycja ta zajmuje całą drugą stronę i trwa nieco ponad osiemnaście minut. Podzielona jest na pięć części. Początek to typowy space  na klawiszach z dodatkiem perkusji. Fantastyczny początek. Następnie za pomocą mooga malowany jest główny temat tego utworu. Pojawiają się gitarowe wstawki. Wszystko utrzymane jest w leniwym (co nie znaczy nudnym) tempie. Cichną klawisze, a na pierwszy plan wychodzi gitara akustyczna. W tle słyszymy odgłosy wody, delikatny rechot żab i zawodzenie ptaków. Po prostu leniwe, letnie popołudnie. Ponownie pojawiają się fantastyczne klawisze, które kapitalnie współgrają z gitarą. Po sześciu minutach mamy głos wokalisty, który po kolejnych dwóch minutach milknie. Znowu mamy świetną pracę gitary by za chwilę usłyszeć jak wszystkie instrumenty uderzają w jednym momencie. Pojawia się ponownie śpiew. W następnej części mamy całkowitą zmianę tempa. Utwór  galopuje w szaleńczym tempie z organami Hammonda w roli głównej. Wszystko wyhamowuje i  ponownie słyszymy główny temat, malowany za pomocą organów, gitary i wreszcie śpiewu obu panów. Na koniec kolejna zmiana tempa. Ponownie na pierwszy plan wychodzi moog i kapitalne bajkowe wręcz granie. Przepiękny koniec tego utworu jak i całej płyty.




Album Sommerabend to był niewątpliwy sukces grupy. Płyta dość szybko sprzedała się w liczbie ponad stu tysięcy egzemplarzy. Pod koniec lat siedemdziesiątych, gazeta Hamburger Morgenpost,  na swoich łamach, zrobiła ankietę na najlepszy niemiecki zespół. Novalis zajął tam trzecie miejsce zaraz za Kraftwerk i Can. Pokazuje to jak popularny i lubiany był wtedy ten zespół w Niemczech.
Uwielbiam tę płytę. Wokaliści śpiewają po niemiecku i proszę mi uwierzyć wcale to nie razi. Ten album, moim zdaniem, jest jednym z najważniejszych w historii niemieckiego symfonicznego rocka progresywnego. Genialna płyta na letnie popołudnie, choć prawdę powiedziawszy, słucha się jej kapitalnie o każdej porze roku. 


 
 
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz