- Beneath The Earth
- The Phonse
- Transvested Express
- Crystallization
- Rock 'N' Roll Lovers
- Get On Up (We Gonna Boogie)
- Reconciliation
- Back Together Again
- Mr. C
- High Love
To co Drodzy
Czytelnicy? Chyba pora pomalutku wracać. Nie wszystko jeszcze ogarnąłem, ale co
jakiś czas coś tu skrobnę.
W niedzielny ranek
codzienne pytanie, co jemy na śniadanie. Żona mówi, że przecież Wielkanoc to koniecznie
musi być jajo. Proszę bardzo. Poleciałem do (jeszcze) pudeł z płytami i hyc
jajo do odtwarzacza. Śmiechu było co niemiara. Ale już poważniej. Back Together
Again to jeden z tych albumów, do którego lubię wracać. Znakomita
współpraca na lini gitarzysta - perkusista...
Sylwetek obu panów nie muszę chyba przybliżać. Dziś wszystko bezproblemowo można znaleźć. Poza tym, lista albumów na których zagrali jest tak długa, że niemal cały wpis mógłbym poświęcić tylko na ich wymienienie. Do tego niezliczone kolaboracje z innymi muzykami i można by mieć na blogu spokój przez cały rok, koncentrując się jedynie na płytach, w których nagraniu brali udział. Dodatkowo warto o tych panach wspomnieć choćby z racji tego, że dosyć niedawno obaj odeszli z tego łez padołu. O albumie miałem wspomnieć przy tej smutnej okazji, ale jakoś tak zleciało i...
Dobrze, przejdźmy zatem do omawianego tu jajeczka. Prócz wspomnianych dżentelmenów, na płycie zagrali też Philip Catherine (gitary), John Lee (gitara basowa, głos) oraz w jednym utworze chórki zrobiły Cheryl P. Alexander i Tawatha Agee.
Za co między innymi lubię też ten album? Za to, że utwory są krótkie, radiowe, trwają po mniej więcej trzy minuty z groszami. Panowie nie silą się na rozbudowane kompozycje i przesadne dłużyzny. Ma być konkret i jest konkret.
Włączmy wreszcie tę płytę. Na początek Beneath The Earth i żywiołowy perkusyjny początek, w połączeniu z gitarą daje kapitalny efekt. Chwilę później zwolnienie i kompozycja idzie w innym rytmie, znakomicie buja jednocześnie prezentując kapitalny popis gitarowy. To właśnie uwielbiam w tej płycie, funkowa perkusja i jazz-rockowa gitara. Wyśmienite połączenie. Ta niesamowita żywiołowość gitary na otwarciu Transvested Express, fantastyczne, rozmarzone zwolnienie po upływie niecałych dwóch minut po czym kompozycja ponownie rusza do galopu.
W Rock 'N’ Roll Lovers Mouzon pokazuje, że na perkusji grać potrafi, a Coryell nie pozostaje mu dłużny przebierając palcami po gryfie gitary w tempie pendolino, no może raczej TGV. Wreszcie to gęste basisko w Reconciliation czy iście Motownowski klimat z popisem gitary w utworze tytułowym.
Na sam koniec High Love, w którym powala mnie gitara akustyczna. Usłyszymy tu również solo Mouzona na perkusji. Jak dla mnie zbyt długie i chyba trochę zbędne. Osobiście zakłóciło mi ten fantastyczny klimat wyczarowany przez Coryella. Ale to i tak kapitalny kawałek.
Wskazałem jedynie moich
faworytów z tego albumu, ale zapewniam, że w całości ten materiał dobrze brzmi
i świetnie się tego słucha. Po zakończeniu płyty Żona stwierdziła, że naprawdę
smakowało jej to jajo. To chyba najlepsza rekomendacja. Bo jeśli słyszysz coś
po raz pierwszy i od razu wpada ci to w ucho, to musi coś w tym być. Umówmy się,
panowie prochu tu nie wymyślili, ale fajnie zagrali, na wesoło, z energią. Dla
mnie bomba, a czepianie się, że płyta nie do końca bo ta perkusja zbyt funkowa
(często spotykałem się z takimi opiniami) jest naprawdę zbędnym czepianiem.
Jak jajko to trzeba było jakąś płytę Egg opisać.
OdpowiedzUsuńProszę prześledzić spis recenzji, a ujrzy Pan/Pani, że recenzje zespołu Egg są już od kilku lat na mym blogu.
UsuńFajnie, że Pan wrócił. I to wpisem o bardzo ciekawej płycie. Faktycznie "Back Together Again" praktycznie od razu zostaje w pamięci. A to nie jest częsty przypadek. Może to kwestia "konkretu", o którym Pan wspomniał.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Adam
Wspaniale, że materiał z tego albumu także przypadł Panu do gustu. Pozdrawiam.
Usuń