- Sun In The Night
- Why Should I Lend You Mine (When You've Broken Yours Off Already)...
- …Maybe I'll Lend You Mine After All
- Hate Zone
- Collapsar
- Disco Suicide
- Orbits
- Malaga Virgen
- Macrocosm
Kilka tygodni temu natknąłem się w sieci na audycję radiową, która w części poświęcona była tej właśnie płycie. I tylu bzdur to nie słyszałem jak żyję. I nie chodzi tu o osobisty odbiór czy ocenę muzyki. Ta, jak wiemy, jest zawsze sprawą subiektywną, ale prowadzący mijał się z prawdą, co raziło jak cholera. Ja pisząc takiego bloga mogę sobie na jakąś pomyłkę pozwolić (można to przełknąć), ale żeby takie babole w radiu?! Mniejsza z tym. A dlaczego dziś ten album? Skojarzenie. Przez te upały moje myśli natychmiast poleciały do tej okładki i wycierającego kark faceta w białym garniturze…
Po pewnym sukcesie Unorthodox
Behaviour (o którym już pisałem na blogu) panowie postanowili pójść za ciosem. W
kilka miesięcy po wydaniu debiutu nagrali Morrocan Roll (tytuł to parafraza more
rock 'n' roll). Do zespołu dołączył Morris Pert, który szalał tu na
perkusjonaliach dodając tej płycie egzotycznych klimatów.
Jaki jest Morrocan
Roll? Znakomity. To kontynuacja debiutu tyle, że bardziej otwarta, bardziej
poszukująca. Panowie nadal wspaniale grają i świetnie się przy tym bawią.
Standardowo zacznijmy
od utworu otwierającego całość, którym jest Sun In The Night. I tu Goodsall gra
wyśmienicie na sitarze, nadając utworowi hinduskie zabarwienie. Tu także śpiewa
Phil Collins i to właściwie na tyle jeśli chodzi o jego śpiew na płycie (nie
licząc pojedynczych wokaliz czy sylab w dalszej części płyty). Otwieracz wprowadza
nas w pewien trans, delikatnie narkotyzuje słuchacza, pozwala się odprężyć i
wyczekiwać dalszej przygody z tym albumem.
Dwie kolejne kompozycje
są autorstwa Collinsa. Pierwsza z nich to najdłuższy numer na płycie. Stabilna,
miarowa perkusja plus pojawiające się i znikające poszczególne instrumenty.
Raczej spokojne granie bez szaleństw i wielkich zrywów, ale bardzo przyjemne w
odbiorze. Drugi Collinsowy utwór …Maybe I’ll Lend You Mine After All jest nad wyraz
spokojny i trwa niewiele ponad dwie minuty. Tu za fortepianem zasiadł sam
kompozytor.
W Hate Zone wraca moc.
Wstęp to Phil szalejący za zestawem perkusyjnym, w tle kosmiczne klawisze i
wreszcie cała reszta instrumentów. Jako, że to kompozycja Goodsalla możemy
usłyszeć tu jego gitarowe popisy. Fajny, nieco funkujący numer.
Oryginalnie stronę
pierwszą zamykał króciutki utwór Lumley’a zatytułowany Collapsar, w którym
Brand X podąża w stronę kosmicznych pejzaży. Dla mnie piękny, ale zbyt krótki.
Stronę drugą otwiera
Disco Suicide, którego autorem także jest Lumley. Świetny jazz rock ze zmieniającymi się nastrojami. Strasznie
przypadły mi tu do gustu te wszystkie zrywy. Znakomity utwór.
Po wrażeniach znowu
chwila oddechu w postaci miniaturki Jonesa zatytułowanej Orbits. Jednym słowem
Jones i jego bas.
Po czym nadchodzi
Malaga Virgen chyba mój ulubieniec z tego albumu. Znakomity, wszędobylski bas
Jonesa, kapitalni Collins oraz Goodsall. Noga chodzi. W okolicach piątej minuty
przepiękne zwolnienie i fortepian Lumley’a oraz kapitalny Goodsall na gitarze
akustycznej. Dawno temu gdy mieszkałem na parterze, grałem często latem ten
utwór przy otwartym oknie. Sąsiad, który całymi dniami siedział przed klatką na
ławce (to z tych co to wszystko musieli widzieć i wiedzieć) zapytał mnie któregoś dnia czy muszę słuchać tych dzikusów. Muszę żeby pana nie słyszeć, odpowiedziałem.
Obraził się.
Album zamyka kompozycja
Goodsalla zatytułowana Macrocosm. Żywiołowy, do przodu z genialnymi popisami
członków zespołu. Piękne zakończenie całej płyty.
Bardzo lubię Morrocan
Roll, ale to nie jest mój ulubiony album w ich dyskografii. Zdecydowanie
częściej wracam do debiutu czy Masques, ale żeby nie było i ten bardzo sobie cenię. Szczególnie
druga strona robi wrażenie bo panowie grają jak natchnieni. No i słychać tu, że
Collins na perkusji grać potrafi, wyśmienicie łącząc technikę z ogromną
melodyką. Świetna płyta, którą warto znać i mieć.
A jeszcze tak na koniec
nawiążę do niedawnego koncertu Hacketta. Za zestawem perkusyjnym siedział
znakomity Craig Blundell. Morrocan Roll jest jedną z płyt jego życia.
Stwierdził że ta płyta jest dowodem na to iż Phil Collins to "...oszałamiający perkusista światowej klasy, który nigdy nie został należycie doceniony".
Chętnie posłucham starych dobrych dźwięków
OdpowiedzUsuń