czwartek, 6 czerwca 2019

Brand X - Morrocan Roll (1977)


  1. Sun In The Night
  2. Why Should I Lend You Mine (When You've Broken Yours Off Already)...
  3. …Maybe I'll Lend You Mine After All
  4. Hate Zone
  5. Collapsar
  6. Disco Suicide
  7. Orbits
  8. Malaga Virgen
  9. Macrocosm

Kilka tygodni temu natknąłem się w sieci na audycję radiową, która w części poświęcona była tej właśnie płycie. I tylu bzdur to nie słyszałem jak żyję. I nie chodzi tu o osobisty odbiór czy ocenę muzyki. Ta, jak wiemy, jest zawsze sprawą subiektywną, ale prowadzący mijał się z prawdą, co raziło jak cholera. Ja pisząc takiego bloga mogę sobie na jakąś pomyłkę pozwolić (można to przełknąć), ale żeby takie babole w radiu?! Mniejsza z tym. A dlaczego dziś ten album? Skojarzenie. Przez te upały moje myśli natychmiast poleciały do tej okładki i wycierającego kark faceta w białym garniturze…
Po pewnym sukcesie Unorthodox Behaviour (o którym już pisałem na blogu) panowie postanowili pójść za ciosem. W kilka miesięcy po wydaniu debiutu nagrali Morrocan Roll (tytuł to parafraza more rock 'n' roll). Do zespołu dołączył Morris Pert, który szalał tu na perkusjonaliach dodając tej płycie egzotycznych klimatów.
Jaki jest Morrocan Roll? Znakomity. To kontynuacja debiutu tyle, że bardziej otwarta, bardziej poszukująca. Panowie nadal wspaniale grają i świetnie się przy tym bawią.
Standardowo zacznijmy od utworu otwierającego całość, którym jest Sun In The Night. I tu Goodsall gra wyśmienicie na sitarze, nadając utworowi hinduskie zabarwienie. Tu także śpiewa Phil Collins i to właściwie na tyle jeśli chodzi o jego śpiew na płycie (nie licząc pojedynczych wokaliz czy sylab w dalszej części płyty). Otwieracz wprowadza nas w pewien trans, delikatnie narkotyzuje słuchacza, pozwala się odprężyć i wyczekiwać dalszej przygody z tym albumem.
Dwie kolejne kompozycje są autorstwa Collinsa. Pierwsza z nich to najdłuższy numer na płycie. Stabilna, miarowa perkusja plus pojawiające się i znikające poszczególne instrumenty. Raczej spokojne granie bez szaleństw i wielkich zrywów, ale bardzo przyjemne w odbiorze. Drugi Collinsowy utwór …Maybe I’ll Lend You Mine After All jest nad wyraz spokojny i trwa niewiele ponad dwie minuty. Tu za fortepianem zasiadł sam kompozytor.
W Hate Zone wraca moc. Wstęp to Phil szalejący za zestawem perkusyjnym, w tle kosmiczne klawisze i wreszcie cała reszta instrumentów. Jako, że to kompozycja Goodsalla możemy usłyszeć tu jego gitarowe popisy. Fajny, nieco funkujący numer.
Oryginalnie stronę pierwszą zamykał króciutki utwór Lumley’a zatytułowany Collapsar, w którym Brand X podąża w stronę kosmicznych pejzaży. Dla mnie piękny, ale zbyt krótki.
Stronę drugą otwiera Disco Suicide, którego autorem także jest Lumley. Świetny jazz rock ze zmieniającymi się nastrojami. Strasznie przypadły mi tu do gustu te wszystkie zrywy. Znakomity utwór.
Po wrażeniach znowu chwila oddechu w postaci miniaturki Jonesa zatytułowanej Orbits. Jednym słowem Jones i jego bas.
Po czym nadchodzi Malaga Virgen chyba mój ulubieniec z tego albumu. Znakomity, wszędobylski bas Jonesa, kapitalni Collins oraz Goodsall. Noga chodzi. W okolicach piątej minuty przepiękne zwolnienie i fortepian Lumley’a oraz kapitalny Goodsall na gitarze akustycznej. Dawno temu gdy mieszkałem na parterze, grałem często latem ten utwór przy otwartym oknie. Sąsiad, który całymi dniami siedział przed klatką na ławce (to z tych co to wszystko musieli widzieć i wiedzieć) zapytał mnie któregoś dnia czy muszę słuchać tych dzikusów. Muszę żeby pana nie słyszeć, odpowiedziałem. Obraził się.
Album zamyka kompozycja Goodsalla zatytułowana Macrocosm. Żywiołowy, do przodu z genialnymi popisami członków zespołu. Piękne zakończenie całej płyty.
Bardzo lubię Morrocan Roll, ale to nie jest mój ulubiony album w ich dyskografii. Zdecydowanie częściej wracam do debiutu czy Masques, ale żeby nie było i ten bardzo sobie cenię. Szczególnie druga strona robi wrażenie bo panowie grają jak natchnieni. No i słychać tu, że Collins na perkusji grać potrafi, wyśmienicie łącząc technikę z ogromną melodyką. Świetna płyta, którą warto znać i mieć.
A jeszcze tak na koniec nawiążę do niedawnego koncertu Hacketta. Za zestawem perkusyjnym siedział znakomity Craig Blundell. Morrocan Roll jest jedną z płyt jego życia. Stwierdził że ta płyta jest dowodem na to iż Phil Collins to "...oszałamiający perkusista światowej klasy, który nigdy nie został należycie doceniony".

1 komentarz: