- The Wonder Years
- The Rainmaker
- In Front Of Us
- The Fall
- Rzeka
- Pozwól Zapomnieć
- The Bottom Of The Sea
- GhostOf The Summer Past
To może coś co wpadło
mi w ucho w minionym roku? Kilka lat temu słuchając radia do snu, natrafiłem
(bodaj w Czwórce) na audycję, w której gościem był niejaki Rafał Tomaszczuk.
Opowiadał o swoim zespole, który współtworzy z Andrzejem Turajem. Panowie poznali
się przez Internet. Owocem długich korespondencji jest zespół Hidden By Ivy.
Ale co najbardziej zaciekawiło mnie wtedy gdy słuchałem tej audycji? Otóż Pan
Rafał powiedział, że od zawsze był i nadal jest pod ogromnym wrażeniem tworu
This Mortal Coil i to ten zespół jest dla niego wzorem przy tworzeniu muzyki.
Nie mogłem tego nie zauważyć…
Jednak moje zainteresowanie
zespołem Hidden By Ivy jakoś mi umknęło, wszystko przelazło przez palce i zapomniałem o nich.
Aż tu pewnego dnia całkowicie przypadkowo natrafiłem na okładkę albumu Inner. Biały rogacz natychmiast przyciągnął moją uwagę. I dalej już poszło. Okazało się, że
to okładka najnowszego albumu duetu Tomaszczuk-Turaj. Przypomniałem sobie tę
audycję sprzed lat. Pogrzebałem i okazało się, że zespół udostępnił cały
materiał legalnie w Internetach. Posłuchałem i wciągnęło mnie do reszty.
Rzeczywiście, muzyka z
Inner dość mocno zanurzona jest w klimatach zespołów ze stajni 4AD. Już
otwierający całość The Wonder Years, a ściślej ujmując początek utworu, to
jakby zagubiona piosenka Cocteau Twins. Świetny, klimatyczny otwieracz.
Zaraz za nim jedna z
mych ulubionych piosenek na całym albumie. Mowa o The Rainmaker. Tu na
harmonijce gościnnie zagrał Marcin Dyjak. Ale jak zagrał. Wytworzył kapitalny
klimat. Tu me skojarzenia zostały przekierowane na grupę Talk Talk.
In Front Of Us to w
początkowej fazie trwania piękna ballada, która po dwóch minutach rozkręca się
między innymi dzięki kolejnemu gościowi, którym jest Ryszard Czernecki (gitara). Kolejna
fajna pozycja na tym albumie.
Dalsze utwory
szczególnie nie odbiegają od tego co mogliśmy usłyszeć do tej pory. Jednak nie
powoduje to u słuchacza nudy czy znużenia. Muzyka świetnie płynie i co rusz
człowiek zanurza się w zadumie by za chwilę tupać w rytm nogą. Nadmienię
jeszcze, że piosenki śpiewane są w języku angielskim i nawet nieźle to wyszło
choć słychać, że śpiewa nasz człowiek. Ale na płycie mamy też dwa utwory
śpiewane po polsku. Są to kolejno Rzeka i Pozwól Zapomnieć. Brzmi to nieźle,
ale chyba wolę te angielskie wykonania.
Ostatni numer nosi
tytuł Ghost Of The Summer Past. I tu też mamy gości. Natalia
Gadzina-Grochowska, która nie tylko użyczyła tu swojego głosu, ale jest też
współautorką tekstu. Kolejnym gościem w tym utworze jest Michał Michota, który
zagrał na trąbce cudownie doprawiając całość i nadając piosence wspaniałego smaku.
Jak już pisałem,
miłośnicy stajni 4AD i tego co ta
wytwórnia wypuszczała w latach osiemdziesiątych z pewnością odnajdą się w
muzyce zawartej na Inner. W mym przypadku zażarło od pierwszego przesłuchania i
czym prędzej poszukałem gdzie i czy można kupić fizyczny nośnik. Jak widać na
fotografii, udało się. Ale proszę się spieszyć bo z tego co mi wiadomo zespół
wydał ten album własnym sumptem w ilości dwieście sztuk. Warto wydać te trzy
dychy bo to naprawdę fajny album. Kapitalna, sentymentalna i piękna podróż do
przeszłości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz