piątek, 7 listopada 2014

Lifesigns – Lifesigns (2013)

  1. Lighthouse
  2. Telephone
  3. Fridge Full Of Stars
  4. At The End Of The World
  5. Carousel
 
W nagraniu tej płyty brało udział trzech muszkieterów. Pierwszym z nich jest John Young, który jest kompozytorem muzyki zawartej na tym albumie. Young w swojej karierze współpracował z takimi artystami jak Fish, John Wetton czy Strawbs. Kolejnym muszkieterem jest perkusista Martin „Frosty” Beedle, który w przeszłości bębnił w zespole Cutting Crew (znamy wszyscy utwór (I Just) Died in Your Arms). No i ostatni z muszkieterów Nick Beggs, gigant basu. Pamiętamy go z występów w zespole Kajagoogoo. Ostatnich kilka lat Nick współpracuje z takimi gigantami progresywnego świata jak Steve Hackett czy Steven Wilson. Brał także udział w nagraniu bardzo ciekawej płyty tworu Kompendium.
Na płycie są także obecni goście. Jest wspomniany już wyżej Steve Hackett ale są też Robin Boult, Jakko Jakszyk oraz Thijs van Leer.


Album rozpoczyna niemal trzynastominutowy, epicki utwór Lighthouse. Fantastyczny wstęp. Utwór jakby wychodził z otchłani. Delikatne klawisze plus dudnienie bębnów gdzieś z głębin dają niesamowite wrażenie. Po tym wszystkim wchodzi świetnie gitara, klawisze i perkusja. Fantastyczna praca basu. Panowie Young i Beggs pięknie uzupełniają się wokalnie. Kapitalny progowy utwór, wspaniała melodia. No i ta solówka Hacketta na gitarze. Powalająca. Świetny utwór, który kończy się odgłosami burzy, szumu oceanu i zawodzeniem mew.
Telephone. Już od pierwszych sekund słyszymy kapitalną pracę Beggsa na basie. Klawisze robią nastrojowe tło. Kilka świetnych fraz gitarowych uzupełnia fantastycznie tę kompozycję. Utwór idealnie nadaje się do radia. Melodyjny neo prog. Utwór pięknie płynie, niesiony chórkami i niezłym śpiewem Younga.
Fridge Full of Stars to kolejny, genialny utwór. Piękny fortepian, kapitalne wstawki gitarowe w wykonaniu Hacketta i ten magiczny flet van Leera. Coś fantastycznego. Moim zdaniem to jeden z lepszych utworów progowych ostatnich lat.
Kolejna kompozycja to najkrótszy utwór na płycie. Trwa „zaledwie” 8:25. At The End Of The World bo o tym utworze mowa, to spokojny, oparty na grze pianina kawałek ze świetną gitarą i wspaniałą współpracą głosów. W połowie mamy kapitalny moment uspokojenia, który przerywa rytmiczne wejście perkusji a w dalszej części kolejnych instrumentów.
No i ostatni utwór na tym albumie Carousel czyli karuzela, która może się kręcić w odtwarzaczu w nieskończoność. Prawie dwunastominutowa kompozycja. Gęste organy, rewelacyjny bas i kapitalne wsparcie perkusji podlane genialną grą fletu. Utwór przypomina mi (dzięki grze fletu) kompozycje zawarte na pycie Stevena Wilsona The Raven That Refused to Sing (And Other Stories). Utwór pędzi do przodu ale ten pęd jest kontrolowany i momentami wyhamowywany przez delikatną grę pianina, gitary klasycznej i syntezatorów. Jak napisałem wyżej, utworu można słuchać w nieskończoność. Wystarczy jak na karuzeli, po skończonej jeździe nie zsiadać tylko dać panu następny bilet i kręcić się nadal. Kapitalny utwór, przepięknie zamykający ten świetny album.
Płyta jako całość jest bardzo dobra. To jeden z moich ulubionych progresywnych albumów ostatnich lat. Odnajdziemy tu troszkę twórczości Yes, It Bites czy grupy Focus. Naprawdę zauroczyła mnie ta płyta. Myślę, że każdy odnajdzie na tym albumie coś dla siebie. Mamy tu świetne melodie, harmonie wokalne, kapitalne partie instrumentalne, a to wszystko fenomenalnie zagrane przez wyśmienitych muzyków. Kapitalny album.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz