poniedziałek, 21 grudnia 2015

Józef Skrzek & Michał Banasik - Czas (1998)

  1. Prolog
  2. Wyspa Umarłych
  3. Pegaz - Lotny Rumak
  4. Echo Kołyski
  5. Kości Zostały Rzucone
  6. U Stóp Krzyża
  7. Epilog
      Bonus Track:
      8. Czas Się Zatrzymał Na Pierwszej Godzinie


Dziś wracam do wspomnianej we wcześniejszym wpisie powagi i zadumy. Z taką mamy do czynienia na tym znakomitym albumie. Jak już wspomniałem w tych dniach przedświątecznych wyciszam się maksymalnie, nie biegam po sklepach, nie interesuje mnie to całe skomercjalizowanie tych świąt. Wiele razy wspominałem także o tym, że często wspominam tych którzy już odeszli. Grudzień i okolice świąt to czas w którym odeszło wielu moich bliskich, ale także osób publicznych, które sobie ceniłem. Ten album będący wynikiem spotkania dwóch niesamowitych muzyków pomaga mi w tym wyciszeniu i wspominkach. To co? PLAY i…


Jako się rzekło muzyka zawarta na tej płycie jest wynikiem spotkania tych dwóch panów. Dodajmy, przypadkowego spotkania, do którego doszło wiosną 1985 roku w katowickiej Katedrze Chrystusa Króla. Obydwaj panowie porozmawiali i zdecydowali, że pograją razem. Podzielili się w ten sposób, że Banasik zagrał na organach katedralnych, natomiast Skrzek zajął się obsługą syntezatorów z naciskiem na minimooga. Owocem tej współpracy była pierwsza kompozycja z tej płyty, która nosi tytuł Prolog. Pozostały materiał (sześć kompozycji) został nagrany dopiero po dwunastu latach czyli w 1997. 

Wspominałem już także jak sobie cenię organy kościelne, a ściślej rzecz ujmując ich brzmienie. Miałem przyjemność uczestniczyć jako słuchacz w bardzo wielu koncertach organowych w Polsce i na świecie. Często były to całkiem przypadkowe recitale. Zwiedzając przeróżne katedry i kościoły często natykałem się na przypadkowe koncerty wirtuozów tego znakomitego instrumentu. Po prostu akurat w tym czasie trenowali doskonaląc swoją grę. Zawsze siadałem w ławach i odpływałem. Studiując, a później przez wiele lat mieszkając w Łodzi, chodziłem na comiesięczne koncerty organowe organizowane w kościele Św. Mateusza pod nazwą Niedziela z muzyką, które odbywają się tam od 1996 roku. Inicjatorką i kierownikiem artystycznym tych koncertów jest pani Irena Wisełka-Cieślar. Wiele razy miałem okazję posłuchać Pani Ireny w akcji. Chapeau bas. Znakomite koncerty podczas których swoje umiejętności gry na organach prezentowała polska czołówka organistów. Aż łza się w oku kręci na samo wspomnienie. To jeden z ogromnych minusów mojej wyprowadzki z Łodzi, brak możliwości uczestniczenia w tych przepięknych koncertach. Ale widzę, że te nadal się odbywają i jeżeli Czytelnik jest z Łodzi to zachęcam z całego serca.

No ale powróćmy w końcu do omawianej tu płyty. Rozpoczyna się, jak już wspomniałem utworem zatytułowanym Prolog. Jest to najdłuższa kompozycja jeśli chodzi o materiał podstawowy (jest jeszcze jeden dłuższy bonus). Kompozycja trwa niecałe siedemnaście minut, a klimat jest tak wspaniały i wciągający, że nim się obejrzymy, a utwór się skończył. Kapitalna współpraca Mooga i organów kościelnych. Te drugie nadają całej kompozycji powagi i pewnego rodzaju dostojności. Natomiast syntezator Skrzeka wprowadza nieco kosmiczny klimat. Obydwaj panowie i zarazem obydwa instrumenty znakomicie się uzupełniają. Niesamowita współpraca dwóch instrumentów z kompletnie innych epok. Uwielbiam tu ten delikatny niepokój wprowadzony przez Banasika i wspomniany już kosmos Józka. Wracając do wspominek już nieobecnych, Prolog wywołuje u mnie swojego rodzaju rozdarcie wewnętrzne. Bo z jednej strony ten organowy, poważny klimat przypomina te ciężkie chwile i tęsknotę za nimi. Z drugiej strony syntezator, który przywołuje te radosne obrazy z czasów gdy jeszcze żyli. W zasadzie ten kapitalny utwór mógłby zaczynać i kończyć tę płytę. Jest samowystarczalny, zjawiskowy i niepowtarzalny. Panowie Banasik i Skrzek pokazali tu jak wspaniale może współpracować dwóch muzyków, jak improwizując, potrafią stworzyć tak kapitalne dzieło, jakim bez wątpienia jest Prolog. Znakomity utwór.
Kolejne kompozycje są zdecydowanie krótsze bo trwają średnio 4-5 minut. Wyjątkiem jest  utwór zatytułowany Kości Zostały Rzucone, który trwa osiem i pół minuty. Ale po kolei.
Zaraz po arcyciekawym Prologu usłyszymy Wyspę Umarłych. To wyjątkowo smutny utwór, który na początku przypomina mi kompozycję Ennio Morricone zatytułowaną Man With A Harmonica ze znakomitego filmu Leone Pewnego Razu Na Dzikim Zachodzie. Przepiękny to utwór, mówię oczywiście teraz o Wyspie Umarłych. Fragment z syntezatorem Józka dosłownie rozrywa serce na strzępy. Do tego znakomicie wtóruje mu Michał na organach, które mają tu wyraźnie charakter niemal pogrzebowy.
Pegaz – Lotny Rumak jest już zdecydowanie żywszym utworem z wyśmienitym popisem Banasika na organach. Ale i Skrzek nie pozostaje w tyle malując przejmujące obrazy. Ten utwór idealnie pasowałby jako podkład do filmu fantasy. Jeden z moich ulubionych na tym krążku. Jak do manuałów dołączają pedały czyli klawisze organowe obsługiwane nogami, to aż ciary idą po plecach. Cudo.
Echo Kołyski. Początek należy do Józka, do którego troszkę nieśmiało dołącza Michał. Te przejmujące kosmiczne dźwięki syntezatora do których w dalszej części dołączają już bardziej zdecydowane organy, tworzą znakomitą mieszankę dzięki której niemal odlatuję z fotela, przechodzę przez niewidzialną powłokę i unoszę się z dala od naszej planety przesiąkniętej na wskroś podłością, zawiścią, pazernością i głupotą. Ach…
Dalej mamy wspomniany już utwór zatytułowany Kości Zostały Rzucone, który po dość optymistycznie brzmiącym początku przeradza się w coraz bardziej niespokojny. Obydwa instrumenty kreślą tu dość apokaliptyczną wizję. No może przesadzam z tą apokalipsą, ale niewątpliwie należy go zaliczyć do tych dramatycznych i nieco przerażających.
U Stóp Krzyża jest utworem, który był pierwszym z tej płyty, który usłyszałem pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Niezwykle spokojny, dostojny. Znakomite partie Banasika na początku utworu. Gdy dołącza Skrzek łzy same płyną po policzkach. Piękno samo w sobie.
Album zamyka Epilog. Diaboliczny początek zagrany na organach zwala z nóg. Ależ znakomite, niemal minutowe rozpoczęcie tej kompozycji. Później się uspokaja, do głosu (przez kolejną minutę) dochodzi Skrzek. Taki spokojny klimat utrzymuje się niemal do samego końca, bo w samej końcówce ponownie robi się głośniej. Kompozycja zdecydowanie należy do Banasika. Bardzo klimatyczne i ładne zamknięcie tego genialnego albumu. 

Do opisywanego tu wydania z 2009 roku został dołączony jeszcze jeden utwór bonusowy, wcześniej nigdy nie wydany. Czas Się Zatrzymał Na Pierwszej Godzinie. Nagrania dokonano w marcu 1990 roku w Planetarium Śląskim w Chorzowie. I choć sam utwór jest kapitalny to pasuje trochę do wcześniejszego materiału jak pięść do nosa. Rozumiem, że wydawca chciał dodatkowo czymś zachęcić potencjalnego kupującego i fana twórczości Józefa Skrzeka. Naprawdę znakomity, trwający nieco ponad siedemnaście minut utwór, jednak osobiście nie lubię takich dodatków. Choć klimat również podniosły, to bez organów kościelnych to już nie jest to. 

Wracając jednak do podstawowego materiału. To kapitalna podróż przez duszę człowieka. Opowiada o nim samym jak i jego przemijaniu. Dla mnie osobiście, jak już wspominałem, to płyta dzięki której zastanawiam się nad naszym jestestwem, ale przede wszystkim wspominam już nieobecnych. I choć staram się iść do przodu to będzie mi ich bardzo brakowało przy wigilijnym stole. Ta płyta powoduje również, że zastanawiam się nad tym dlaczego ludzie są tacy jacy są. Niestety przeważają te złe cechy. Nie mam pojęcia dlaczego tak jest, widocznie taka nasza natura. Ale czy nie szkoda czasu na marnowanie go na swary. Przecież życie mamy tylko jedno. Ale ta płyta to także wspomnienie Michała Banasika, który zmarł w 2010 roku. Zmarł jak prawdziwy Artysta. Otóż po zakończeniu jednego z koncertów, jaki dawał na Bali, padł nieżywy przy ogłuszającej owacji publiczności.

2 komentarze:

  1. Cześć, zapraszam do współpracy!

    https://www.facebook.com/groups/742109655920410/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, chętnie. Problem polega na tym, że nie używam Facebooka.
      Dzięki za odwiedziny. Pozdrawiam

      Usuń