poniedziałek, 6 lutego 2017

Fleetwood Mac - Rumours (1977)

Side I:
  1. Second Hand News
  2. Dreams
  3. Never Going Back Again
  4. Don't Stop
  5. Go Your Own Way
  6. Songbird
Side II:
  1. The Chain
  2. You Make Loving Fun
  3. I Don't Want To Know
  4. Oh Daddy
  5. Gold Dust Woman

Mniej więcej od soboty cały Internet bębni o tym albumie, nie mogłem i ja nie wspomnieć o nim w moim muzycznym pamiętniku. Właśnie w sobotę 4 lutego minęło czterdzieści lat od wydania tej znakomitej płyty. Dla mnie to jedna z tych najważniejszych w ich dorobku i nie interesują mnie docinki, że wolę bardziej popowo-rockowe oblicze zespołu. Tak, zgadza się, wolę Fleetwood Mac od czasu dołączenia do grupy Lindsey’a i Stevie. Okres z Greenem jest dla mnie o wiele mniej strawny o ile w ogóle…

Rumours to wyjątkowa płyta w ich dorobku. Wyniosła ich na szczyty, spowodowała, że dosłownie mogli kąpać się w pieniądzach. Jednak materiał na ten album powstawał w bardzo trudnym okresie dla członków zespołu. Christine McVie i John McVie rozwiedli się. W trakcie nagrywania Rumours nie odzywali się do siebie ani słowem z wyjątkiem spraw stricte muzycznych. Również wieloletni związek pary Lindsey Buckingham/Stevie Nicks się rozpadł. Jakby tego było mało  ostatni z członków grupy Mick Fleetwood odkrył, że jego żona przyprawia mu rogi. Atmosfera była więc niesamowicie napięta, właściwie chyba jedynie za sprawą Fleetwooda zespół nagrał tę płytę. To on trzymał ich wszystkich razem, to on tłumaczył, że muszą zachować się jak dorośli ludzie, jak profesjonaliści, że muszą wejść do studia i nagrać kolejny album. Tak się stało.
Jednak na całej płycie wyraźnie wyczuwalny jest klimat tamtego okresu, teksty są arcyosobiste, wyśpiewane z niezwykłą ekspresją, przepełnione smutkiem a nierzadko i gniewem.
Na albumie znalazło się jedenaście piosenek. Otwiera go utwór napisany przez Buckinghama Second Hand News. Inspiracją do jej napisania był utwór grupy Bee Gees Jive Talkin’. W warstwie tekstowej opowiada o rozstaniu, oczywiście w domyśle chodzi o rozstanie ze Stevie.
Niejako odpowiedzią na tę piosenkę jest kolejna na albumie Dreams. To niezwykłej urody ballada autorstwa Nicks, która była też jednym z singli promujących album Rumours. Uwielbiam ten utwór, bardzo podoba mi się tu sekcja rytmiczna i zagrywki Lindsey’a na gitarze. No i ten wspaniały trójgłos w wykonaniu Nicks/Buckingham/McVie. Niezwykłe, że taką piosenkę można napisać w kilkanaście minut jak zrobiła to Stevie.
 Kolejny utwór Buckinghama Go Your Own Way, który był pierwszym singlem promującym płytę i jest niezwykle żywiołowym kawałkiem choć znowu w  warstwie tekstowej kierowanym do Stevie, więc niezwykle smutnym. Szybki, zdecydowany numer z wyśmienitą gitarową solówką i ponownie rewelacyjną pracą Johna na basie. W tym miejscu dodam, że na stronie B tego singla znalazła się piosenka Nicks, która nie zmieściła się na albumie. Z tego powodu Stevie była wściekła. Chodzi o piosenkę Silver Springs. Osobiście także niezmiernie żałuję, że zrezygnowano z tego utworu, jest naprawdę wspaniały.
Ale co jeszcze znalazło się na pierwszej stronie czarnej płyty? No chociażby dwie piosenki autorstwa Christine McVie. Pierwszą z nich jest optymistyczna Don’t Stop skierowana, jak niesie plotka, do byłego męża Christine czyli Johna. Wczorajszego dnia nie ma, patrz do przodu, wszystko się ułoży.
Drugi jej utwór to piosenka zamykająca pierwszą stronę, która jest przepiękną balladą. Songbird, bo o tym utworze mowa jest, jak mówi sama Christine, swego rodzaju modlitwą oraz piosenką dla wszystkich członków zespołu. To miłość ma zwyciężyć, miłość jest budulcem, dzięki miłości jesteśmy w stanie pokonać wszystko. To trochę paradoks bo przecież w tamtym czasie w zespole o miłości raczej nie było mowy. Była za to wrogość, w najlepszym wypadku obojętność. Podobno po którejś z kolei sesji wszyscy poszli do domu, w studio została tylko Christine przy fortepianie oraz za konsoletą inżynier dźwięku i współproducent płyty Ken Caillat. McVie zaczęła grać i śpiewać, Caillat siedział jak zaczarowany.

Na drugiej stronie znajdziemy pięć piosenek. Otwiera ją The Chain, który jest praktycznie nieodłącznym numerem granym na ich koncertach. To jedyna piosenka, której autorami są wszyscy członkowie grupy. Jest jeszcze You Make Loving Fun. Christine napisała ją dla swojego chłopaka z którym miała romans będąc jeszcze w formalnym związku z Johnem. Gdy ten zapytał ją o kim jest ów piosenka Christine odpowiedziała że o… psie. Znakomity Fender i gitarowe popisy Buckinghama. Noga sama chodzi. Kolejnym jej utworem, który mamy przyjemność wysłuchać na stronie drugiej, jest spokojny i niezwykle wzruszający Oh Daddy. Piosenka napisana podobno dla Micka Fleetwooda, który w tamtym czasie jako jedyny z zespołu był już ojcem. Druga wersja jest taka, że pierwotnie piosenka była napisana dla ówczesnego oświetleniowca zespołu z którym McVie się umawiała.
Całość zamyka kolejna wyśmienita piosenka Nicks Gold Dust Woman, która opowiada o codziennych zmaganiach. Te zmagania dotyczą raczej muzyka rockowego tamtych czasów. To swego rodzaju piosenka biograficzna. Opowiada o rozstaniu, ale przede wszystkim o braniu narkotyków z kokainą na czele. Genialne zamknięcie tego albumu.

Na skutek nacisków Buckinghama zespół porzucił bluesowe korzenie i poszedł w pop-rockowe granie. Wiem, że wielu to nie odpowiada, ale ja, jak już wspominałem, z tego muzycznego przewrotu byłem i nadal jestem bardzo zadowolony. 
Rumours to płyta pomnik. Znakomita od początku do końca. Niewiele jest albumów, których słucha się z taka atencją i zadowoleniem od pierwszej do ostatniej piosenki. Choć jedna podoba mi się bardziej inna mniej, to żadnej bym nie usunął. Uwielbiam takie płyty gdy w trakcie ich słuchania nie wychodzi się po herbatę bo akurat leci słabszy utwór. Cieszy mnie ogromnie, że miałem okazję oglądać i słuchać ich na żywo. Na koncercie nie zabrakło tych fantastycznych piosenek z Rumours z The Chain na czele. Jedna z ważniejszych płyt w mojej kolekcji

PS. W tym roku ma się podobno ukazać płyta duetu Buckingham/McVie. Już nie mogę się doczekać.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

4 komentarze:

  1. Słuchałem tej płyty stosunkowo niedawno, ale po przeczytanie Pańskiego wpisu sięgnąłem po nią raz jeszcze. Fleetwood Mac raczej nie należy do moich ulubionych zespołów. Ale tej płyty lubię od czasu do czasu posłuchać. Wydaje mi się, że jest to jedno z tych wydawnictw, które podobają się nawet tym, którzy nie przepadają za tego typu muzyką. Po prostu kanon muzyki rozrywkowej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tez nie jestem jakimś wielkim wielbicielem tego zespołu, ale płyta im się na prawdę udała, bez ani jednego słabego punktu i całość z klimatem. A Dreams to prawdziwa perełka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od "Dreams" przez pewien czas byłem uzależniony. Z resztą Stevie miała nosa do pisania tego typu pięknych piosenek. Weźmy chociażby utwór "Sara" z następnego albumu "Tusk". Niesamowity

      Usuń
  3. Dobry, równy pop-rockowy album. 7/10. Bardziej preferuję okres zespołu z Green'em, ale przyjemnie tego słucha się.

    OdpowiedzUsuń