środa, 22 lutego 2017

John Morris - The Elephant Man (1980)

  1. The Elephant Man Theme
  2. Dr. Treves Visits The Freak Show And Elephant Man
  3. John Merrick And Psalm
  4. John Merrick And Mrs. Kendal
  5. The Nightmare
  6. Mrs. Kendal's Theater And Poetry Reading
  7. The Belgian Circus Episode
  8. Train Station
  9. Pantomine
  10. Adagio For Strings
  11. Recapitulation

Z cyklu “Atrakcyjna Osiemdziesiątka”

Wczoraj byłem świadkiem pewnej sytuacji. Otóż będąc na zakupach w markecie spostrzegłem, że ktoś lub coś wywołuje wśród kupujących zamieszanie. Nie wiedziałem o co chodzi i szczerze mówiąc średnio mnie to obchodziło. Jednak przechodząc w pobliżu pań rozkładających towar, usłyszałem ich rozmowę. Jedna mówi do drugiej „Zobacz to ten kaleka, ten karzeł”, po  czym obie zaczęły się śmiać. Odruchowo spojrzałem w stronę mężczyzny o niskim wzroście (ja osobiście nie używam słowa karzeł, ma ono dla mnie mocno pejoratywne zabarwienie) i okazało się, że mijałem się z nim w sklepie kilka razy. Tylko dla mnie to normalny facet jak wszyscy inni, tyle że trochę niższy. W jednej sekundzie stanął mi przed oczami film Davida Lyncha Człowiek Słoń, a w głowie zaczęła grać muzyka z tego obrazu…

Pamiętam jak ten wspaniały film zrobił na mnie ogromne wrażenie gdy pierwszy raz go obejrzałem. Zrobiło mi się wtedy niezwykle smutno na duszy i długo dochodziłem do siebie po jego obejrzeniu. Może całej historii nie będę tu przytaczał, można ją spokojnie znaleźć, ale opowieść przedstawiona w filmie miała miejsce naprawdę. Człowiek Słoń to opowieść o Josephie Merricku, człowieku żyjącym w drugiej połowie dziewiętnastego wieku w Anglii. Dotknęła go straszna choroba, która wywołała niesłychane zniekształcenia jego ciała. To z kolei spowodowało, że przez większość życia był wyszydzany, poniżany, bity, wyśmiewany i wystawiany w cyrku na publiczny pokaz. Dzięki temu, że spotkał on na swojej drodze doktora Fredericka Trevesa swoje ostatnie lata życia mógł przeżyć w spokoju i z godnością. Czytając jego historię, ma się chęć zawyć z żalu. Losy Josepha (w filmie nosi imię John), jak już wspomniałem, przedstawił w filmie David Lynch. Nieprawdopodobnie poruszająca opowieść, która nie może zostawić widza obojętnym na to co zobaczył.

Skoncentrujmy się teraz na muzyce. Skomponował ją John Morris (z jednym małym wyjątkiem, o którym później) i zrobił to w sposób mistrzowski. W samym filmie może nie ma zbyt dużo tej muzyki, ale gdy już się pojawia, w niesamowity sposób podkreśla oglądany właśnie obraz.

Rzućmy jaśniejsze światło na kilka kompozycji zawartych na tej wspaniałej ścieżce dźwiękowej. Utwór rozpoczynający tą muzyczną podróż zatytułowany jest The Elephant Man Theme i od pierwszych dźwięków udowadnia nam jak niesamowita będzie to podróż. Pierwsza część tej kompozycji to dźwięki niczym z pozytywki. Te dźwięki odzwierciedlają dzieciństwo głównego bohatera w miarę spokojne i szczęśliwe. Druga część jest już bardziej mroczna, przedstawia słuchaczowi ciemną stronę jego życia. W rzeczywistości, w wieku dwunastu lat matka wyrzuca go z domu, John zarabia na swoje utrzymanie występując jako dziwadło.

Kolejna kompozycja przedstawia nam sceny gdy doktor Treves dowiaduje się o występie tajemniczego człowieka słonia i postanawia zobaczyć kto to jest. Z głośników wydobywa się wesoła cyrkowa muzyka, która w dalszej części niknie. Treves dogaduje się z „opiekunem” Johna i idzie zobaczyć go z bliska. Schodzi do piwnic w których przetrzymywany jest John. Muzyka jest mroczna, smutna. Do dziś pamiętam tę scenę w filmie gdy doktor (w tej roli Anthony Hopkins) widzi z bliska postać zdeformowanego Johna. Widok ten powoduje, że po jego poliku płynie łza. Ta jedna scena, te dwie sekundy mówią wszystko. Gołym okiem widać jak ogromnym cierpieniem jest życie Johna. Ta postać aż krzyczy. Niesamowity obraz.

John Merrick And Psalm to miniatura zagrana przecudownie na flecie. W filmie John udowadnia doktorowi i dyrektorowi szpitala, recytując Psalm 23, że jest zdrowym psychicznie człowiekiem, dotkniętym jedynie tą niewytłumaczalną deformacją. Co jeszcze? Przepiękne smyczki w John Marrick And Mrs. Kendal, które wprowadzają nieco światła w tą mroczną opowieść. Jednak chwile później znowu mamy mrok i smutek zarysowane w kompozycji o jakże wymownym tytule The Nightmare. John ponownie jest wyśmiewany i upokarzany, tym razem przez drobnych pijaczków i prostytutki, którzy za sprawą nikczemnego stróża nocnego dostają się do pokoju Merricka. Mocna scena ilustrowana równie mocną muzyką.
W zaciszu swojego szpitalnego pokoju John buduje z drewna i papieru makietę katedry. Ze swojego okna widzi jedynie kawałek strzelistej wieży, nie przeszkadza mu to zbudować całego gmachu, używając jedynie własnej wyobraźni. Tu dochodzimy do arcyważnej kompozycji, która znalazła się na tej ścieżce dźwiękowej, a która nie jest kompozycją autorstwa Johna Morrisa. Mówimy tu o niezwykle wzruszającej Adagio For Strings, którą skomponował Samuel Barber. Nieprawdopodobnie smutny fragment płyty jak i samego filmu, w którym kompozycja ta wybrzmiewa w scenie go kończącej. Łzy same cisną się do oczu.


Film pokazuje nas ludzi jakimi jesteśmy naprawdę. Istnieją ludzie dobrzy o niezmierzonej wrażliwości, empatii i wyrozumiałości. Odnoszę jednak wrażenie, że większa część z nas to ludzie podli, zarozumiali, którym z taką łatwością przychodzi wyśmiewanie innych, pokazywanie palcami i kpienie z nich. Szczególnie ów szyderstwa i niezrozumienie dotyczą ludzi słabszych, mniejszych, kalekich, dotkniętych przez los. Zobaczyłem to (nie po raz pierwszy zresztą) we wspomnianym markecie. Te prześmiewcze i pełne pogardy spojrzenia na człowieka, który jest nieco inny, mniejszy. Czy ktokolwiek z prześmiewców zastanowił się, że to też jest CZŁOWIEK, który tak samo czuje i rozumie? Zresztą w filmie jest taka scena, w której John krzyczy będąc otoczony szydercami na dworcu kolejowym "Nie jestem słoniem! Nie jestem zwierzęciem! Jestem istotą ludzką! Jestem... człowiekiem!". Przepiękny film i przepiękna muzyka.
Jednak w owym markecie zobaczyłem jednocześnie coś pięknego. Ten „mały” Pan szedł dumny, z podniesioną głową, patrząc przed siebie zdawał się mówić „Pocałujcie mnie wszyscy w dupę”. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz