wtorek, 23 marca 2021

Jakko M Jakszyk - Secrets & Lies (2020)


1. Before I Met You; 2. The Trouble With Angels; 3. Fools Mandate; 4. The Rotter's Club Is Closing Down; 5. Uncertain Times; 6. It Would All Make Sense; 7. Secrets, Lies And Stolen Memories; 8. Under Lock And Key; 9. The Borders We Traded; 10. Trading Borders; 11. Separation 


Chyba czas na jakąś nowszą płytę na blogu. Znam takich co na barwę głosu Jakszyka narzekają, ale znam i takich (sam jestem wśród nich), którzy może nie uwielbiają, ale przynajmniej lubią. Dlatego bardzo ucieszyła mnie wiadomość, że Jakko wydaje solowy album. Tym bardziej, że trzeba było na niego czekać ponad dziesięć lat. Rozumiem, brak czasu, wszak angaż Jakszyka do King Crimson spowodował, że tego czasu rzeczywiście mogło nie być. Ale Jakko chyba sam też nie palił się do nagrywania nowej płyty. Na szczęście chęci wróciły, a to między innymi za sprawą takich panów jak Thomas Webar (założyciel wytwórni Inside Out) oraz Peter Hammill…
Jak mówi sam Jakszyk tytuł płyty bezpośrednio nawiązuje do kłamstw i sekretów, które na co dzień nam towarzyszą. Ten album to po części jego własne przeżycia. Jako mały chłopiec został adoptowany przez polsko-francuską parę. Po latach odnalazł swoją biologiczną matkę, którą okazała się Irlandka. Przeprowadził z nią wiele rozmów, które nagrywał. Po ćwierć wieku odsłuchał je i mądrzejszy o wiele kwestii, które w tym czasie odkrył, zauważył jak wiele kłamstw usłyszał od biologicznej matki. Jednak ten album to nie tylko osobiste życie Jakko, to również komentarz aktualny polityczno-społeczny z naciskiem na brexit, który podzielił społeczeństwo wyspiarzy.
Na płycie oprócz wspomnianego już Petera Hammilla znaleźli się niemal sami znamienici goście. Jacy? Proszę: Gavin Harrison (perkusja), Tony Levin (bas), Mel Collins (saksofon), Robert Fripp (gitara), Mark King (bas), John Thirkell (trąbka) czy Al Murray (perkusja). Ale na albumie zagrały też dzieci Jakszyka – Amber i Django. Ładnie prawda?
Muzyka? Jak wspomina sam Jakko, wiele pomysłów pozostało po odrzuceniu ich przez Frippa, a skomponowanych na potrzeby King Crimson. Pamiętają Państwo recenzowany na łamach mojego bloga album A Scarcity of Miracles tworu Jakszyk, Fripp and Collins? To właśnie między innymi odrzuty z tej sesji nagraniowej. I to słychać bardzo wyraźnie w kilku utworach.

Before I Met You to opowieść o facecie, który (jak mawiała moja Babcia) szuka miodu w dupie. Tekst bazuje na noweli autorstwa Juliana Barnsa i opowiada o wspomnianym mężczyźnie, który porzuca swoją żonę i dziecko dla młodszej kobiety. Po czym staje się chorobliwie o nową partnerkę zazdrosny przez co niszczy również ten związek. Muzycznie? Świetnie. Mroczny, trzymający w napięciu, z kapitalnym basem Marka Kinga i riffami gitarowymi iście wyjętymi z twórczości King Crimson. Dobry start.
Chwilę później niezwykłej urody ballada The Trouble With Angels. Cudowna gitara klasyczna i fortepian plus Tony Levin i jego bas, który robi tu przepiękny klimat. Cudowna, cudowna ballada. Dodam jeszcze, że inspiracją do powstania tego utworu był film Wings Of Desire opowiadający o dwóch aniołach, z których jeden chce się stać śmiertelnikiem.
Fools Mandate to utwór zabarwiony politycznie stworzony wspólnie przez Jakszyka i Hammilla. Opowiada o brytyjskim premierze, którym był Arthur Balfour. Dobry utwór, utrzymany w bliskowschodnich klimatach z kapitalnym śpiewem Hammilla. Kolejny utwór opowiadający o kłamstwach. No, ale czego spodziewać się po politykach?
W The Rotter’s Club Is Closing Down mamy znowu uspokojenie nastroju. To utwór poświęcony pamięci znakomitego Pipa Pyle’a. Kto lubi kanterberyjskie dźwięki ten doskonale wie kim był Pip Pyle.
W Uncertain Times mamy drugie po Fools Mandate nawiązanie do polityki. Tym razem tej współczesnej. Rzeczywistość brexitowa, morderstwo labourzystowskiej deputowanej Jo Cox. Podział społeczeństwa w UK. Coraz bardziej panoszą się rasizm i ksenofobia. Jakszyk doświadczył tego osobiście. Urodzony w Londynie, matka Irlandka, ale nazwisko polskie. Dostało mu się za to w sieci. Lżono go i obrażano oraz kazano wyp… z Anglii. Kraj dżentelmenów. Jakko jest tym przerażony, komponuje utwór by o tym opowiedzieć. Dobra to pozycja, znowu w Crimsonowskich klimatach.
Dalej melodyjny, spokojny It Would All Make Sense (proszę obejrzeć teledysk), a zaraz po nim instrumentalny Secrets, Lies And Stolen Memories z pięknymi orkiestracjami autorstwa Nigela Hopkinsa. Gdy pierwszy raz słuchałem tej kompozycji, stałem w oknie, padał deszcz, a za chwilę zaczęło świecić słońce. Cudownie to wszystko razem zaistniało. Lubię się tak zapomnieć słuchając muzyki, patrząc w dal, zapomnieć o czasach, w których przyszło mi żyć, pełnych kłamstwa i manipulacji.
Under Lock And Key to pierwszy utwór na tej płycie skomponowany przez duet Jakszyk-Fripp. Spokojny numer, z pięknymi mellotronowymi dźwiękami, opowiadający o tym jak jeden moment, sytuacja czy decyzja może zmienić całkowicie nasze życie.
The Borders We Traded to piosenka na głos (właściwie wielogłos) i perkusję. Dla mnie chyba najsłabszy punkt na tym albumie.
Trading Borders to kolejny instrumental, którego autorką jest córka naszego bohatera Amber. Gdy podróżowanie nie było jeszcze zakazane lub mocno ograniczone, można było zauważyć, że na wielu lotniskach ostawione są pianina lub fortepiany, na których każdy może zagrać. Podczas jednej z takich podróży Amber zasiadła i zagrała. Jakko chwycił za telefon i nagrał ją. Zapytał później co to za kompozycja? Odpowiedziała, że jej własna. Tak powstał piękny utwór, na wskroś wyspiarski. Pod koniec słychać oryginalne nagranie z lotniska, z całym szumem otoczenia.
Płytę zamyka Separation. To drugi utwór duetu Jakszyk-Fripp. No co tu dużo mówić. Typowy Krimson, z tymi saksofonami Collinsa i solówkami Frippa. Kapitalne zamknięcie tego albumu.


Powiem tak. Jedna z moich płyt zeszłego roku. Bardzo przypadła mi do gustu. Z jednej strony wiszący gdzieś w powietrzu klimat King Crimson, z drugiej liryczny, spokojny, zamyślony, kontemplujący pejzaż codzienności. Lubię w muzyce ten spokój, a głos Jakko pasuje do tego typu kompozycji. Jak napisałem we wstępie. Kto lubi Jakszyka łyknie ten album bez popitki, kto nie lubi może mieć problem z jego zaakceptowaniem. Dla mnie znakomita pozycja, różnorodna, nie jednakowa, a jednocześnie spójna i konkretna. Szkoda tylko, że niewielu ją zauważyło. Nie mam pretensji, w dzisiejszym świecie gdzie płyta jest na raz i lecimy następną, to wcale nie dziwi. Ja polecam.

2 komentarze:

  1. Fajny blog. Dodaje do odnośników na moim blogu.
    Ja dopiero raczkuję w tej materii. Niemniej zapraszam na:
    https://mtrzy-m3.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za odwiedziny. Chętnie zajrzę i poczytam.

      Usuń