piątek, 8 maja 2020

David Torn - Cloud About Mercury (1987)

  1.  Suyafhu Skin...Snapping The Hollow Reed
  2. The Mercury Grid
  3. 3 Minutes Pure Entertainment
  4. Previous Man
  5. Network Of Sparks - a) The Delicate Code; b) Egg Learns To Walk…Suyafhu Seal   

Z cyklu „Atrakcyjna Osiemdziesiątka”
Jak Państwo zapewne wiedzą lubię twórczość Davida Sylviana i co rusz wracam do jego solowych płyt. W ostatnim czasie dość często kręci się w mym odtwarzaczu jego album Secrets Of The Beehive, który już na blogu opisywałem. Na tymże, muzykami wspierającymi Sylviana są między innymi David Torn oraz Mark Isham. Ten pierwszy gra na gitarze, drugi na trąbce. I tak malutkimi kroczkami dochodzimy do płyty Cloud About Mercury. Bo słuchając Secrets Of The Beehive przeglądałem książeczkę i te dwa nazwiska szczególnie rzuciły mi się w oczy. A przeca mam na półce płytę Torna, na której zagrał też Isham, ale i Tony Levin oraz Bill Bruford…
Czyż nie wspaniałe towarzystwo? Dla mnie kapitalne. Miałem tę płytę na kompakcie od wielu, wielu lat. Jednak pewnego dnia ktoś pożyczył i oczywiście nie oddał. To były jeszcze czasy jak byłem głupi i płyty pożyczałem. Całe szczęście w zeszłym roku ukazało się jej wznowienie i czym prędzej uzupełniłem kolekcję bo naprawdę warto.
Już same nazwiska powinny zachęcić do sięgnięcia po ten album. Oczywiście nazwiska nie zawsze są wyznacznikiem jakości, ale sekcja rytmiczna King Crimson jest już nie lada wabikiem.

Na przestrzeni lat spotkałem się z wieloma opisami tego albumu, który najczęściej zaliczany był do grupy jazz - fusion lub jazz - ambient. Na albumie znalazło się pięć kompozycji. Większość jest autorstwa samego Torna, ale są dwie, które są owocem pracy całego zespołu.
Pierwsza z nich nosi tytuł Suyafu Skin…Snapping The Hollow Reed. Powiem szczerze, że gdy pierwszy raz usłyszałem ten utwór pomyślałem, że ten album będzie kalką jednej z płyt Metheny’ego. Początek tej kompozycji jakby troszkę na to wskazywał. Te odniesienia do muzyki world oraz orientalne dźwięki przynoszą nam na myśl albumy Pata. Jednocześnie nie twierdzę, że to źle ponieważ bardzo ładnie zaczyna się ten album. Dopiero w okolicach 3:30 Torn „wjeżdża” ze swoją gitarą tworząc wspaniałe improwizacje. Chwilę później przepiękna trąbka Ishama, która wyłania się gdzieś z tła tworząc cudowny, subtelny klimat. Dalej wraca gitara Torna i pojawia się mocniejszy Bruford i jego bębny.
Właśnie, bębny. W większości jest to perkusja Simmonsa. Cóż, lata osiemdziesiąte, wtedy bardzo wielu przesiadło się za te zestawy. Ale przecież dla Bruforda to nie pierwszyzna wszak w samym King Crimson też grał na takiej perkusji. Słychać to wyraźnie, mnie nie przeszkadza, ale wiem, że jest wielu przeciwników tego rodzaju perkusji.

Kolejne kompozycje są do siebie zbliżone. W głównych rolach występują tu przeważnie, eksperymentalna gitara Torna i przepiękne trąbki Ishama. Sekcja w osobach Levin-Bruford świetnie wtóruje. Jednak wydaje się, że wspomniana sekcja jest nieco wycofana, mniej słyszalna. W szczególności Levina słychać chyba najmniej (choć w 3 Minutes Of Pure Entertainment fajnie go można posłuchać). Zdecydowanym zamysłem ludzi w studiu było wyeksponowanie gitary i trąbki, ale to jedynie moje odczucia.
Chyba najważniejszym i skupiającym wszystko w jednym jest dwuczęściowy, trwający niemal piętnaście minut Network Of Sparks. Kapitalna muzyczna przygoda i uczta dla ucha słuchacza. Tu ambientowe pejzaże przeplatają się z bardziej rytmiczną i zaawansowaną brzmieniowo muzyką. Dobra sekcja plus te wszystkie improwizacje gitarowo-trąbkowe.


Znakomite struktury rytmiczne, kapitalne gitarowe improwizacje Torna, które to współpracują, to jakby konkurują z równie wyśmienitą trąbką Ishama. Całość brzmi eksperymentalnie, jednocześnie wspaniale płynie, nie męczy, nie nudzi. I nawet spore wpływy lat osiemdziesiątych nie popsuły tego albumu. Bo wydawałoby się, że w tamtej dekadzie dobrego jazzu zagrać się nie da. A jednak dało się czego doskonałym przykładem ten album. Polecam posłuchać i samemu zdecydować o wartości tych nagrań. Dla mnie świetna przygoda i dowód, że warto odkrywać muzykę z koszyka 80’s. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz