wtorek, 2 października 2018

Quella Vecchia Locanda - Quella Vecchia Locanda (1972)

  1. Prologo
  2. Un Villagio, Un'Illusione
  3. Realta
  4. Immagini Sfocate
  5. Il Cieco
  6. Dialogo
  7. Verso La Locanda
  8. Sogno, Risveglio E...

Zauważyłem, że ostatnio na blogu o jakiejś płycie z Włoch, reprezentującej rock progresywny pisałem w lutym. Nadrabiam więc, wszak tak lubię to poletko. A przypominajką była codzienność, obraz jaki często widzę. Otóż niedaleko miejsca gdzie mieszkam, na jednej z ławek, widuję starszego pana. Zawsze sam, zawsze na tej samej ławce, zawsze zamyślony, patrzący w dal, opuszczony przez bliskich, opuszczony przez młodość. O tej porze roku ten stan samotnika potęguje przyroda. Pożółkłe liście, opadające swobodnie i lekko na ziemię, a wśród nich starzec na ławce, zamyślony, samotny. Chciało by się rzec, jesień uderza z podwójną mocą. I jak to w moim przypadku, zawsze w głowie zagra jakaś muzyka lub przypomni się okładka płyty, które są adekwatne do sytuacji. Ta konkretna wyświetliła okładkę i zawartość muzyczną debiutanckiej płyty grupy Quella Vecchia Locanda…

Grupa powstała na początku lat siedemdziesiątych w Rzymie. Ten krótki, bo trwający niecałe trzydzieści pięć minut album, nagrany został w składzie: Giorgio Giorgi (śpiew, flet), Massimo Roselli (fortepian, organy, mellotron, Moog, szpinet, śpiew), Raimondo Maria Cocco (gitary, śpiew), Patrick Traina (perkusja), Romualdo Coletta (gitara basowa) oraz amerykański skrzypek Donald Lux.
Pierwszy utwór zatytułowany Prologo od pierwszych sekund uderza nas klasycznie. Znakomicie zagrany we fragmencie Brahms, co zapowiada fantastyczne połączenia muzyczne i kapitalne doznania dla słuchacza. Przez połączenie klasyki, rocka i folku oraz delikatnej domieszki bluesa, otrzymaliśmy niezwykłą muzyczną opowieść. No ale po tym wspomnianym fragmencie Brahmsa mamy kapitalną, żywą, galopującą muzykę ze skrzypcami w roli głównej. W okolicach trzeciej minuty utwór całkowicie traci swój impet i przechodzi w balladę z piękną gitarą akustyczną i mellotronem. Ależ to pięknie gra. Ale po chwili ponowna zmiana. Znowu galopada, tyle że teraz w roli głównej mamy fortepian i wszędobylski flet. Niesamowity to początek płyty. Utwór drugi od zawsze kojarzył mi się z twórczością Jethro Tull (to pewnie przez flet) plus szalejący na skrzypcach Lux.
Realta daje nam uspokojenie i pozwala na zaczerpnięcie oddechu po wcześniejszych galopadach. To przepięknej urody ballada. Śpiew ptaków, gitara akustyczna, cudowny flet i mellotronowe tła. No i jeszcze te przejmujące śpiewy. Łzy same płyną po policzku. To właśnie ten utwór zagrał mi w głowie gdy ujrzałem człowieka na ławce, w jesieni życia, otoczonego przez jesienną aurę i kolory. Smutek, przemijanie, samotność. Te odczucia towarzyszą przy słuchaniu tego pięknego utworu.
Kolejny, krótki Immagini Sfocate zaczyna się dość przerażająco. Napędzają go perkusja, flet i skrzypce po czym stery przejmuje znakomita gitara elektryczna.
Il Cieco rozpoczyna się rockowo, a prym wiedzie mocna perkusja. Jednak po minucie muzyka zmienia nurt i możemy usłyszeć przygnębienie, potęgowane przez organy, skrzypce i flet. Jednak muzyka QVL nie jest jednowymiarowa, bo oto chwilę później, na czoło wyłania się szalejący flet dołączają fortepian, perkusja oraz gitara i znowu robi się rockowo by pod koniec ponownie zmienić swój charakter. W czterech minutach tyle doznań, tyle zmian.
Dalsza przygoda z płyta to Dialogo z mocno klasycznymi wpływami. Podobnie jak w następnej Verso La Locanda, z przepięknym wstępem zagranym na fortepianie i skrzypcach oraz wieloma zmianami nastrojów w trakcie. Płyta żegna nas nastrojowo, smutno, skłania do zastanowienia nad życiem, uświadamia przemijanie.
Gdy słucham utworu zamykającego całość w postaci Sogno, Risveglo E… myślę o przemijaniu, jak to nasze  życie szybko leci. Człowiek dopiero co biegał za piłką, jeździł na rowerze, a jedynym zmartwieniem było to czy koledzy są przed blokiem. Później pierwsze miłości, wybory. I nim się człowiek obejrzał, jest własny dom, rodzina, praca. Na głowie coraz więcej siwych włosów, ale włosy zaczynają też rosnąć tam gdzie wcześniej ich nie było. A co za chwilę? Za chwilę koniec wiosny i lata, przyjdzie wspomniana jesień życia, po której… Tak, to album o samotności, pragnieniu życia, poszukiwaniu lepszego. Póki co trzeba żyć i brać od tego życia jak najwięcej, bo nim się spostrzeżemy, przyjdzie taki czas, o którym przypomina mi nieustannie starzec na ławce.
Znakomita płyta, ze wspaniałą muzyką oraz przepiękną okładką. Warto znać i mieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz