piątek, 5 lutego 2021

Steve Hackett - Under A Mediterranean Sky (2021)


  1. Mdina (The Walled City)
  2. Adriatic Blue
  3. Sirocco
  4. Joie De Vivre
  5. The Memory Of Myth
  6. Scarlatti Sonata
  7. Casa Del Fauno
  8. The Dervish And The Djin
  9. Lorato
  10. Andalusian Heart
  11. The Call Of The Sea
Steve Hackett to jegomość, którego płyty kupuję w ciemno. Wiadomo, że najlepsze lata ma już za sobą. Ja także najbardziej cenię sobie jego albumy z lat siedemdziesiątych, ale i później miał w swojej dyskografii wiele ciekawych propozycji. Jednak mimo tylu lat na scenie, nadal tworzy, komponuje, jeździ w trasy. Co rok płyta i natychmiast trasa, ciągle w podróży. A co robi Steve gdy podły wirus wszystko pozamykał? Oczywiście komponuje. Tym razem postawił na gitarę klasyczną. Po wysłuchaniu przedpremierowych utworów byłem naprawdę zadowolony…
Inspiracją do stworzenia tego albumu było oczywiście Morze Śródziemne i kraje, które od wieków z dobroci tego morza korzystają. Hackett wraz z jego żoną Jo odwiedził większość, jeśli nie wszystkie z tych krajów. Byli pod wrażeniem widoków, klimatu, jedzenia i kultury poszczególnych nacji. Ale jak mówi sam Steve, inną z inspiracji do stworzenia tego albumu była muzyka filmowa i to rzeczywiście słychać w kilku utworach. Nacisk położył tu raczej na te dawne obrazy, w których muzyka nie rzadko była jednym z bohaterów tych filmów. To wszystko razem doprowadziło do stworzenia płyty, która przynajmniej muzycznie przybliży nam odwiedzone przez małżeństwo Hackett kraje.
Album zawiera jedenaście kompozycji, a otwiera go Mdina (The Walled City). Jak sama nazwa wskazuje, Mdina to miasto, które leży na Malcie i jest arcystare. To miasto-twierdza. Muzyka opisująca to miejsce idealnie oddaje jego klimat i historię. To najdłuższa propozycja na albumie i rozpoczyna się trochę dramatycznie. Świetne orkiestracje stworzone przez Rogera Kinga nadwornego klawiszowca Steve’a i współautora wielu utworów na tym albumie. Po minutowym wstępie kompozycja łagodnieje, a do głosu dochodzi przepiękna gitara Hacketta. Oczami wyobraźni widzimy te wąskie uliczki, krzątaninę średniowiecznego miasta oraz majestat twierdzy górującej nad okolicą.

Adraitic Blue to z kolei opowieść zainspirowana pobytem w Chorwacji. Piękno niezmierzonych, błękitnych toni i tajemnice się w nich kryjące. Taras nad brzegiem Adriatyku, zimny napój, gitara Steve’a i błogi spokój.
Sirocco. To, jak wiemy z geografii, nazwa wiatru wiejącego z Afryki, który niesie ze sobą tony piasku znad Sahary. Rozpoczyna wszystko gitara, której po chwili towarzyszą orkiestracje. Przenosimy się na gorący kontynent.
W dalszej części płyty Steve zabiera nas jeszcze do Francji, Grecji, Turcji, Hiszpanii czy Włoch.
Scarlatti Sonata to hołd oddany neapolitańskiemu muzykowi Domenico Scarlattiemu urodzonemu w tym samym roku co Bach czy Handel. Kompozycja Scarlattiego została odegrana przez Hacketta po mistrzowsku. Ależ kapitalny klimat posiada ten utwór, każdą nutą czuje się tamte czasy.
Casa Del Fauno urzeka swoją marzycielską melodią, zamykam oczy i jestem w Pompejach. No i te flety, na których gra tu Rob Townsend oraz brat naszego bohatera John. Obraz wręcz bukoliczny.
Z sielanki wchodzimy w pełen niepokoju The Dervish And The Djin. Proszę posłuchać jak wspaniale gra tu na duduku Arsen Petrosyan.
Zatrzymajmy się jeszcze przy Andalusian Heart. To flamenco pełną gębą. Uważny słuchacz usłyszy tu z pewnością Steve’a z dawnych lat. Piękny moment tej płyty.
Wszystko zamyka The Call Of The Sea z nieco mocniejszą grą Hacketta w początkowej fazie utworu.


Mój niewątpliwy entuzjazm dotyczący materiału zawartego na Under A Mediterranean Sky podziela wiele osób. Dowodem na to mogą być czołowe lokaty tego albumu na angielskiej liście bestsellerów. Dodam jedynie, że nie było Steve’a na tych listach od… kilku dekad. Aczkolwiek znam też takich, którym najnowsze dzieło Hacketta nie podchodzi. Dlatego zachęcam Państwa do posłuchania tej płyty i wyrobienia własnego zdania na jej temat. Dla mnie piękny to album, do którego z pewnością często będę powracał. Muzyka robi jeszcze większe wrażenie jeśli osobiście odwiedziło się te wszystkie miejsca. Ach, wrócić tam raz jeszcze, tyle że tym razem z albumem Steve’a Under A Mediterranean Sky. Może kiedyś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz