- Share It
- Lounging There Trying
- (Big) John Wayne Socks Psychology on the Jaw
- Chaos at the Greasy Spoon
- The Yes No Interlude
- Fitter Stoke Has a Bath
- Didn't Matter Anyway
- Underdub
- Mumps; a)Your Majesty Is Like a Cream Donut (Quiet); b)Lumps; c)Prenut; d)Your Majesty Is Like a Cream Donut (Loud)
Dziś drugi i zarazem ostatni album w dorobku tej fantastycznej grupy. Nie
mogłem pominąć przecież tej pozycji. Bo ponownie usłyszymy tu przepiękne dźwięki
i fantastyczny głos Sinclaira. No po prostu klasyka sceny Canterbury. W styczniu 1975 roku zespół ponownie
wszedł do studia. Podstawowy skład nagrywający tę płytę był taki sam jak na
debiucie: Sinclare/Stewart/Pyle/Miller. Jak i wtedy na albumie pojawili się goście.
Usłyszymy tu między innymi dziewczyny z The Northettes (w
znacznie mniejszym stopniu niż to miało miejsce na debiucie), Jimmy’ego
Hastingsa, który zagrał na saksofonach i flecie oraz kilku innych gości, którzy
zagrali na dęciakach. To co? Igła na rozbiegówkę i słuchamy…
Już pierwsza piosenka na tej płycie poprawia humor i bardzo pozytywnie nastraja. Idealna na letnie upały. Świetna melodia, skoczność, żart i ten głos. Od zawsze uwielbiałem głos Sinclaira, ten typowy angielski akcent jednocześnie bardzo wyraźne wypowiadanie słów. A jak już schodzi w niższe rejestry to po prostu poezja. Do tego kapitalna gra Stewarta na klawiszach. Świetny początek.
Druga propozycja na tej
płycie to utwór Lounging There Trying autorstwa Millera. Wyśmienita gitara,
dobry bas i plumkające elektryczne pianino. Świetna instrumentalna kompozycja.
Dalej usłyszymy dwie miniatury. Ale za to jakie. Fantastyczna gitara i
kapitalna praca Pyle'a na perkusji. To właśnie tu możemy usłyszeć fagot na którym
gra Lindsay Cooper (najbardziej znana z gry w zespole Henry Cow). Ów miniatury
płynnie przechodzą w kolejny utwór zatytułowany The Yes No Interlude. Znakomita
mieszanina dźwięków. Usłyszymy tu saksofony, świetne gitarowe improwizacje no i
oczywiście popisy Stewarta. Wyśmienity jazz, jazz-fusion w wykonaniu panów z
Hatfield And The North. Szczególnie porywają mnie tu te solówki Millera na
gitarze oraz saksofonowe wariacje Hastingsa. Ależ to gra.
Dalej mamy nieco
uspokojenia i wyluzowania. A to za sprawą utworu Fitter Stoke Has A Bath. Ponownie
usłyszymy głos Richarda. Pojawia się tu nieśmiało flet. No i ten ciekawy
efekt który następuje po słowach „I'm drowning in the bathroom”. Wtedy głos Sinclaira
brzmi jakby ten śpiewał pod wodą. Fantastyczny pomysł. Utwór bardzo ładnie
płynie za sprawą wspomnianego już fletu i klawiszy. Dobra praca basu i znowu świetna
gitara Millera.
Didn't Matter Anyway
kończy pierwszą stronę winylowego wydania. To smutna, melancholijna, ale
jednocześnie wspaniała piosenka autorstwa Sinclaira. Ponownie możemy tu
delektować się głosem Richarda. Akompaniuje mu wspaniale flet i bardzo
delikatna, niemal niezauważalna gitara. Jeden z moich ulubieńców.
Po tej chwili
uspokojenia i zadumy usłyszymy wspaniałe pianino elektryczne w kompozycji
Underdub. Wspaniały jazzujący utwór z arcyciekawymi talerzami w tle i wyraźnym,
soczystym basem.
No ale na sam koniec mamy giganta. To opus magnum zespołu. Ponad dwadzieścia minut fantastycznej podróży przez kanterberyjskie światy. Chodzi oczywiście o utwór Mumps, którego autorem jest Dave Stewart. Co my tu mamy? Fenomenalne klawisze autora utworu, piękne harmonie wokalne dziewczyn z The Northettes. Delikatny, wręcz zmysłowy wstęp, który w dalszej części tego epickiego utworu zamienia się w kapitalne gitarowe popisy Millera. To co zwraca tu jeszcze uwagę to świetny bas. Mniej więcej w połowie utworu pojawia się głos Sinclaira. Dalej mamy ponownie gitarę Millera, którą sprawnie wspiera dźwięk saksofonu. Ale usłyszymy tu także bajkowy flet, który wraz z żeńskimi wokalizami daje piękny efekt. Kapitalny utwór.
No ale na sam koniec mamy giganta. To opus magnum zespołu. Ponad dwadzieścia minut fantastycznej podróży przez kanterberyjskie światy. Chodzi oczywiście o utwór Mumps, którego autorem jest Dave Stewart. Co my tu mamy? Fenomenalne klawisze autora utworu, piękne harmonie wokalne dziewczyn z The Northettes. Delikatny, wręcz zmysłowy wstęp, który w dalszej części tego epickiego utworu zamienia się w kapitalne gitarowe popisy Millera. To co zwraca tu jeszcze uwagę to świetny bas. Mniej więcej w połowie utworu pojawia się głos Sinclaira. Dalej mamy ponownie gitarę Millera, którą sprawnie wspiera dźwięk saksofonu. Ale usłyszymy tu także bajkowy flet, który wraz z żeńskimi wokalizami daje piękny efekt. Kapitalny utwór.
Tak kończy się ta wyśmienita płyta. W moim odczuciu The Rotters' Club jest lepszy od debiutu, ale jak to w przypadku muzyki, jest to moje subiektywne odczucie. Po prostu lepiej mi się go słucha. Moim zdaniem poziom muzykalności jest wyższy, z tymi pięknymi klawiszowymi partiami Stewarta, które w dużym stopniu zastąpiły żeńskie wokalizy. Dla mnie to plus. No co tu więcej można powiedzieć? Jeden z najlepszych albumów Canterbury. Nic tylko słuchać, słuchać i słuchać.
Na wydaniu kompaktowym znalazło się jeszcze kilka bonusów z arcyciekawym jazzującym Halfway Between Heaven And Earth na czele. Natomiast sympatycy cięższego grania będą ukontentowani utworem Oh, Len's Nature! autorstwa Millera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz