- Sea, Swallow Me
- Memory Gongs
- Why Do You Love Me?
- Eyes Are Mosaics
- She Will Destroy You
- The Ghost Has No Home
- Bloody And Blunt
- Ooze Out And Away, Onehow
Z cyklu „Atrakcyjna Osiemdziesiątka”
Nadal zanurzam się w jesień, deszcz i nutkę smutku. Jak ja uwielbiam być w ciepłym domu, pijąc herbatę patrzeć przez okno na mokry i wietrzny świat, jednocześnie słuchając pięknej muzyki. Takiej muzyki dostarczają na tym albumie znakomity amerykański pianista Harold Budd i zespół Cocteau Twins. W listopadzie 1986 roku światło dzienne ujrzała właśnie ta płyta i nie sposób abym o niej nie wspomniał w swoim muzycznym pamiętniku…
Buddowi wróżono karierę
światowego pianisty. Ten jednak nie do końca widział się w klasycznym
repertuarze. Postawił na ambient. Dla mnie wybrał świetnie. Można się o tym
przekonać słuchając chociażby jednej z jego pierwszych solowych płyt
zatytułowanej The Pavilion Of Dreams. To przy nagrywaniu tego krążka Budd
nawiązał współpracę z Brianem Eno. Przez lata stworzyli razem wiele wspaniałych
dźwięków.
Wracamy do The Moon And
The Melodies. To jedna z tych płyt do których wracam gdy pogoda nie pozwala na
spacery. W nagraniu tego albumu oprócz wymienionych na okładce wziął też udział
Richard Thomas, który zagrał tu na saksofonie i perkusji.
Słuchając materiału
zawartego na tej płycie wyraźnie usłyszymy dość wyraźny podział na utwory
bardziej w stylu Cocteau Twins oraz na te w których więcej do powiedzenia miał
Budd.
Album zawiera osiem utworów, a rozpoczyna go piosenka zatytułowana Sea,
Swallow Me, który zdecydowanie należy do tych z repertuaru grupy ze Szkocji. Choć
rozpoczyna się delikatną partią Budda na fortepianie to po wejściu gitary nie
ma się absolutnie żadnych wątpliwości co to za zespół. Gdy pojawia się śpiew
Fraser zostajemy połknięci przez Cocteau Twins. Przy takiej muzyce dosłownie
się odlatuje. Piękny początek. Dwa następne utwory należą do Harolda. Mowa o
Memory Gongs oraz Why Do You Love Me, w których główną rolę odgrywa fortepian.
Jedynie w tym drugim gdzieś w tle „śpiewa” gitara Robina Guthrie. Słuchając ich
wyobrażam sobie siebie na brzegu bezkresnego oceanu, którego wody nie są
spokojne. Fale uderzają o brzeg, wieje mocny, ale ciepły wiatr. Pomimo takich
warunków czuję się bezpiecznie. Siedzę patrząc w dal i myślę o tych wszystkich
marynarzach, którzy zginęli na wodzie.
Dwie kolejne propozycje
zatytułowane Eyesare Mosaics i She Will Destroy You należą już do Cocteau
Twins. Ponownie usłyszymy tę charakterystyczną gitarę i przepiękny śpiew
Fraser. Cocteau pełną gębą. W She Will Destroy You, który w moim odczuciu jest
jednym z najlepszych numerów na tym albumie, po raz pierwszy pojawiają się dźwięki
saksofonu i choć krótko to potęgują pragnienie ucieczki w marzenia.
W The Ghost Has No Home od pierwszych dźwięków witają nas saksofon i fortepian. Są one przy tym tak delikatne i subtelne, że słuchacz przenosi się na zielone łąki i czuje cudowne zapachy. Słuchając tej kompozycji możemy oczami wyobraźni ujrzeć te tytułowe duchy, które pojawiają się przez chwilę na tej ukwieconej łące. Bloody And Blunt oraz Ooze Out and Away, Onehow należą do gitary Robina. W tym drugim śpiew Fraser powala. Oba to dalszy ciąg unoszenia się i śnienia kolorowych snów.
The Moon And The
Melodies to album dla wrażliwych dusz, które nie wstydzą się marzyć czy uronić
łezkę. Żyjąc na tym złym do szpiku kości świecie, ta muzyka powoduje, że na
nieco ponad pół godziny możemy oderwać się od jego okrutnego oblicza. Możemy
ulecieć gdzieś w inne przestrzenie i wymiary. Miejmy drodzy Państwo marzenia,
tego nikt nam nie zabroni i nie zabierze, do tego nic nas to nie kosztuje. Słuchałem tej płyty pierwszego
listopada. Och, jakie to było piękne gdy przy dźwiękach tej muzyki, zamknąwszy
oczy zobaczyłem uśmiechnięte twarze moich nieżyjących już bliskich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz