- I Don't Care Anymore
- I Cannot Believe It's True
- Like China
- Do You Know, Do You Care?
- You Can't Hurry Love
- It Don't Matter To Me
- Thru These Walls
- Don't Let Him Steal Your Heart Away
- The West Side
- Why Can't It Wait 'til Morning
Z cyklu "Atrakcyjna Osiemdziesiątka"
Jestem w trakcie
czytania autobiografii Phila Collinsa. I jak zawsze w takich przypadkach w tle
towarzyszy mi muzyka, oczywiście jego muzyka. Są to płyty solowe, ale też
Genesis, Brand X i inne albumy na których udzielał się Phil (a jest tego
trochę). Przyznam się bez bicia, że album Hello, I Must Be Going! przez całe
lata traktowałem po macoszemu. Sam nie wiem dlaczego. Po prostu było tak, że
gdy miałem ochotę na jego solową twórczość do odtwarzacza lub na talerz
lądowały Face Value i zaraz później No Jacket Required. Jakoś dziwnie pomijałem
jego drugi album. W końcu się to zmieniło. Właśnie teraz zaczynając lekturę
odpaliłem Hello, I Must Be Going! Zagrało
fantastycznie...
Po ogromnym sukcesie
Face Value było naturalną sprawą, że trzeba solową karierę kontynuować. Jednak
jak mówi sam Phil nowego materiału nie było za wiele. Przecież chwilę po
wydaniu pierwszej solowej płyty natychmiast z kolegami z Genesis przystąpił do
nagrywania Abacab, po czym wyruszyli w trasę promocyjną. W międzyczasie Phil
wyprodukował album Johna Martyna. Po trasie zajął się płytami Fridy i Roberta
Planta. Do tego w życiu osobistym też nie było za dobrze. Co prawda związał się
z Jill Tavelman i był z nią szczęśliwy, ale ciągle tkwił w poprzednim związku z
Andreą. Co prawda od dawna nie byli już razem, ale toczyła się sprawa rozwodowa
no i przecież były dzieci. Efektem tego wszystkiego jest ogromna frustracja
Phila, który krzyczy i wrzeszczy kłócąc się z pierwszą żoną. Ta sytuacja ma
wpływ na jego twórczość. Ciągłe kłótnie powodują, że szybko powstaje kilka
piosenek, które znajdą się na drugiej solowej płycie. Collins jak sam wspomina
pisze z serca, a nie z głowy. Efekt? Mimo, że Collins tego nie chciał to niemal połowę płyty wypełniają piosenki dotyczące
rozwodu i pierwszego małżeństwa.
W końcu na początku
listopada ukazuje się Hello, I Must Be
Going! Pierwszym singlem promującym ten album jest Thru These Walls, który nie
zawojował list przebojów, dotarł bowiem do pięćdziesiątego szóstego miejsca. Piosenka
opowiada o gościu, który przez ścianę podsłuchuje swoich sąsiadów. Muzycznie
dzięki klawiszom i charakterystycznej perkusji słychać w nim klimat pierwszego
albumu w szczególności hitu In The Air Tonight.
Drugim singlem z tej
płyty była piosenka zatytułowana You Can’t Hurry Love, która okazała się hitem
i motorem napędzającym sprzedaż całego albumu. To oczywiście cover. Piosenka pochodzi
bowiem ze stajni Motown, a oryginalnie wykonywał ją zespół The Supremes. Szczerze mówiąc nie przepadam za tym numerem.
W podobnych klimatach utrzymane są też utwory It Don't Matter To Me oraz
I
Cannot Believe It’s True, zaliczany również do piosenek, które niosą ze sobą
ładunek nieudanego małżeństwa Phila. Bardzo lubię I Cannot Believe It’s True.
Świetne dęciaki (na albumie ponownie zagrała sekcja z Earth, Wind &
Fire). Bardzo dobrze słucha się tego numeru w samochodzie stojąc na światłach.
Gdy się śpiewa i wykonuje ruchy imitujące grę na trąbce uśmiechy przechodniów
mamy zagwarantowane. Noga sama chodzi. Plus za ładny saksofon.
Singlem numer trzy i
jednocześnie piosenką która otwiera ten album jest znakomity utwór I Don’t Care
Anymore. To także jedna z tych „rozwodowych” piosenek. Podobnie jak Thru This
Walls utrzymana jest w duchu debiutanckiej płyty. Pamiętam gdy usłyszałem tę
piosenkę we wspominanym często na mym blogu serialu Policjanci z Miami. Znakomita,
niesie ładunek emocjonalny, jest dobitna i dosadna w swojej wymowie. Fragment
gdy Phil niemal krzyczy, że już go to wszystko nie obchodzi, robi wrażenie.
Do You Know, Do You
Care? jest jedną z moich ulubionych na tym albumie. Ciężkawa, przysadzista i
potężna. Lubię podkręcić potencjometr gdy jej słucham.
Nie mogę nie wspomnieć
o jedynym na tej płycie instrumentalnym utworze zatytułowanym The West Side.
Swojego czasu byłem wręcz uzależniony od tego numeru. To taka troszkę popowa
wersja tego co Phil grał w Brand X. Od zawsze podobała mi się tu gra saksofonu.
Na sam koniec zostawiłem dwie perełki, którymi są
przepiękne ballady Don't Let Him Steal Your Heart Away oraz zamykająca płytę
Why Can't It Wait 'Til Morning. Pierwsza z nich stała się elementem sporu
między Andreą a Philem. Andrea twierdziła, że to piosenka skierowana do niej
(Phil temu zaprzecza). Otóż facet prosi swoją partnerkę aby ta nie pakowała
jeszcze jego rzeczy, nie ściągała fotografii ze ściany, ale przede wszystkim
aby nie pozwoliła skraść swojego serca nowemu facetowi. Niby prosta piosenka na
fortepian, ale coś w niej jest niesamowicie prawdziwego.
Druga z nich, Why Can't
It Wait 'Til Morning to również utwór na fortepian i podobnie jak w poprzedniczce
usłyszymy tu cudowne partie na orkiestrę, które zaaranżował Martyn Ford.
Piękna, liryczna, niezwykle delikatna piosenka, która także ma w sobie całe
pokłady prawdziwości i z którą na pewno wielu może się utożsamić.
Hello, I Must Be Going! to naprawdę dobra płyta. Słychać tu sporo odniesień do debiutu Phila, ale jednak wydaje się ona o wiele bardziej optymistyczna i pogodna. To po prostu dobry pop, którego słucha się wyśmienicie. Przy muzyce z tego albumu można i pośpiewać i zamyślić się na chwilę. Znam oczywiście takich co to najlepiej spuścili by tę płytę w toalecie (zastanawiam się dlaczego obecnie w Stanach solowa kariera Collinsa często traktowana jest z pogardą. Spotkałem takich którzy ze wstydem przyznają się do posiadania jego płyt). Album dał Philowi pierwszą nominację do nagrody Brit Awards oraz do nagrody Grammy. Choć sam Collins za tym albumem nie przepada, to dla mnie jest to dobra płyta, na której można znaleźć wiele znakomitych piosenek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz