piątek, 20 marca 2020

Napoli Centrale - Napoli Centrale (1975)

  1. Campagna
  2. 'A Gente 'E Bucciano
  3. Pensione Floridiana
  4. Viecchie, mugliere, Muorte E Criaturi
  5. vico Primo Parise N. 8
  6. 'O Lupo S'ha Mangiato 'A Pecurella
Koronawirus zbiera żniwo. Z każdym dniem coraz większe. Ogólnie jest słabo. Patrzę na Włochy i nie mogę uwierzyć, że tyle istnień poszło w tak krótkim czasie, a to nie koniec. Dlatego w mym domu sporo włoszczyzny ostatnimi dniami. Dziś album grupy pochodzącej (jak nie trudno się domyśleć) z Neapolu. Założona przez dwóch panów. Pierwszy z nich to James Senese (saksofon, flet, śpiew), drugi Franco Del Prete (perkusja). Napoli Centrale to debiutancki album tej grupy, a do tego znakomity…

Nadmienię jeszcze może, że obaj wymienieni grali już wcześniej razem w zespole Showmen grając głównie muzykę pop.  Jednak obaj mieli tego dość, postanowili przeprosić się z czymś innym, wejść na wyższy poziom. No i weszli. To słychać wyraźnie zarówno w muzyce, ale i tekstach na tym albumie, których autorem jest Del Prete, a które są mocno społecznie zaangażowane i do społeczeństwa kierowane. Za stronę muzyczną płyty odpowiada Senese, syn neapolitanki i amerykańskiego żołnierza. Do składu dołączyło dwóch kolejnych panów. Amerykanin Mark Harris, który gra tu na elektrycznym pianinie Fendera oraz angielski basista Tony Walmsley.
Napoli Centrale tworzy sześć utworów. Pierwszy z nich to Campagna, który ukazał się jako singiel i na włoskim rynku okazał się sporym przebojem w tamtym czasie. W utwór bardzo ładnie wprowadzają nas saksofon i elektryczne pianino. Głos Senese jest ciekawy, wciągający, taki na granicy krzyku, co moim zdaniem dodaje mu tylko uroku. Perkusja kręci różne rytmy, a bas ładnie pulsuje. No i ciekawy instrumentalny fragment pod koniec trwania utworu. Dobry wstęp.
'A gente 'e Bucciano to na dzień dobry żwawe perkusja i saksofon po czym nagłe zwolnienie i ponownie saksofon, ale tym razem piękny, subtelny na tle rozmarzonego Fendera, który na pewien czas przejmuje główną rolę. Senese to śpiewa to gra na saksofonie. Dalej całość, z delikatnie funkowym basem, prowadzi sekcja z elektrycznym pianinem, a na tle tego wszystkiego swój saksofonowy popis daje James. Taką sytuację mamy przez kilka minut by w końcowej fazie trwania utworu powrócił wokal. Kolejny świetny numer z dobrą melodią i wciągającym saksofonem.
Pensione Floridiana jest najkrótszym na płycie utworem bo trwa nieco ponad trzy i pół minuty i jest sympatycznym, instrumentalnym przerywnikiem przed monstrum z tego albumu. Mowa o Viecchie, mugliere, muorte e criaturi. Monstrum drodzy Państwo. To ten numer spowodował, że zakochałem się w tej płycie i musiałem ją natychmiast zdobyć. A usłyszałem go w jednym z włoskich sklepów płytowych, usłyszałem i zdębiałem. Wprowadził mnie w jakiś niewyobrażalny trans, nie mogłem się ruszyć. Mroczny od samego początku. Ten jednostajny rytm sekcji, ale przede wszystkim nieprawdopodobnie fantastyczny motyw główny grany na pianinie elektrycznym, które kapitalnie wymienia się z saksofonem. No i głos Senese, z którego aż wylewa się ból, strata, zawiedzenie, niepewność. I wspomniany motyw główny. W pewnym momencie grany jest na Fenderze, a wtedy saksofon daje solo, że w pięty idzie. Później następuje zmiana ról i to saksofon wygrywa motyw, a Fender jest na solówce. Nieprawdopodobnie hipnotyzujący numer. Ale żeby Państwo zobaczyli sprzedawcę. Nie widział mnie, że wszedłem, a sklep był pusty. Facet przekręcił potencjometr i całym sobą wtopił się w ten utwór. On go doskonale znał, ja pierwszy raz, ale byłem pod ogromnym wrażeniem. Później nasza rozmowa, zachwyty. Wtedy (2001 rok, a może 2002 jak byłem w Italii) mówił, że właśnie ukazało się wznowienie na kompakcie i dlatego gra. Sprzedał mi z ogromnym upustem. Do dziś uwielbiam tę płytę z tym utworem na czele. Znakomity.
Ale płyta trwa nadal i oto kolejny Vico primo Parise N.8, który daje trochę oddechu po tej wcześniejszej mrocznej przygodzie. Tu mamy raczej skoczny klimat, to bardziej funkująca odmiana jazzu, ze znakomitymi partiami wszystkich instrumentów, które fantastycznie współgrają ze sobą. Dobre siedem i pół minuty kapitalnego bujania.
Całość zamyka ‘O lupo s’ha mangiato ‘a pecurella. Świetna muzyczna opowieść, z początku brzmiąca jak muzyka do filmu sensacyjnego tamtych lat przez kakofonię głosów, a kończąca się zabawą. 


Napoli Centrale to naprawdę fenomenalny album, który został w Italii dostrzeżony, a co ważniejsze doceniony. Wielu krytyków twierdziło wtedy, że włoski rock progresywny wszedł ma wyższy poziom. Może nie lepszy, ale inny. Ja też uważam, że Napoli Centrale to płyta nie tylko warta uwagi, ale warta aby ją postawić na półce. I czy to rzeczywiście jeszcze rock progresywny? Chyba nie do końca bo to bardziej znakomity jazz rock, fusion. Miłośnikom takich klimatów polecam w szczególności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz