piątek, 2 października 2015

Kombi - Kombi 4 (1985)

  1. Kombi Music
  2. Lawina - Kamień Do Kamienia
  3. Black And White
  4. Szukam Drogi
  5. Kim Jestem - Kim Byłem
  6. Zaczarowane Miasto
  7. Za Ciosem Cios
  8. Gdzie Tak Biegniecie Bracia
  9. Nasze Randez-Vous
  10. Czekam Wciąż

Z cyklu „Atrakcyjna Osiemdziesiątka”

Miała być dziś całkiem inna recenzja ale… Wczoraj po powrocie do domu ponownie stanąłem przed trudnym wyborem co sobie włączyć. Wyjąłem z półki tę właśnie płytę i mówię sobie „Dlaczego nie?!”. Muszę przyznać, że nie słuchałem tego albumu dokładnie dziesięć lat. To właśnie w 2005 roku wyszło wznowienie tej płyty na kompakcie i po kilku, może kilkunastu odsłuchach odstawiłem ją na półkę. W latach osiemdziesiątych miałem oczywiście winyl, ale gdzieś mi zaginął. Pewnie jak zwykle, ktoś pożyczył i nie oddał. Musiałem mieć tego winyla jeszcze w połowie lat dziewięćdziesiątych, bo pamiętam bardzo dobrze, jak słuchałem go wtedy namiętnie, identyfikując się z tekstami. A przy okazji, za miesiąc mija trzydziesta rocznica wydania tego albumu. Jak mi się tego słuchało?

Odpowiadam od razu. Znakomicie. Aż sam byłem tym faktem mocno zdziwiony. Są oczywiście pewne potknięcia, ale ogólnie jest bardzo dobrze. Pamiętam jak dziś ten szał w latach osiemdziesiątych na Kombi. Po wydaniu albumu zatytułowanego Nowy Rozdział zespół osiągnął szczyty popularności. Gdzie się człowiek wtedy nie ruszył to wszędzie słyszał Słodkiego, Miłego Życia albo Kochać Cię – Za Późno.  Ja natomiast byłem bardziej pod wrażeniem piosenek z ich płyty Królowie Życia. Jako młody chłopaczek bardzo lubiłem utwór tytułowy, Teleniedzielę, ale przede wszystkim Bez Ograniczeń. Tak, to właśnie ta kompozycja była wykorzystana jako czołówka młodzieżowego magazynu 5-10-15. Ależ to były piękne czasy.  No ale skupmy się w końcu na opisywanym tu albumie.


Płytę otwiera króciutka, bo trwająca niespełna trzydzieści sekund, instrumentalna kompozycja (właściwie to intro) Kombi Music. Dalej mamy piosenkę skomponowaną przez basistę zespołu Waldemara Tkaczyka, zatytułowaną Lawina – Kamień Do Kamienia. I słyszymy tu wyraźnie ten bas Waldka wokoło którego grają pozostałe instrumenty. Powiem szczerze, nie przepadam za tym utworem choć należy zwrócić tu uwagę na ciekawą gitarową solówkę Skawińskiego. Właśnie, a propos Skawińskiego. Zawsze uważałem, że miał niepowtarzalny, niespotykany wtedy w Polsce głos. To ten rodzaj głosu, który się albo uwielbia albo nienawidzi. Ja należę do jego zwolenników. Utwierdziłem się w tym przekonaniu oglądając w 1984 roku festiwal w Opolu i piosenkę Jej Wspomnienie.
Trzeci utwór z płyty to ich wielki przebój. Mowa oczywiście o Black And White. Świetna muzyka skomponowana przez Skawińskiego do słów Jacka Cygana. Tu nie ma co pisać, chyba każdy zna ten utwór. A kto pamięta wideoklip do tej piosenki? Nieodżałowany Jacek Chmielnik w roli pana młodego, Łosowski jako lekarz i przepiękna panna młoda (to młodziutka Karolina Wajda). Klip wyreżyserował Juliusz Machulski. Zresztą był on także reżyserem teledysku do kolejnej piosenki z tej płyty, ale o tym później.

Szukam Drogi. Nie ukrywam, że to moja ulubiona piosenka z tego albumu. Właśnie w latach dziewięćdziesiątych słuchałem tego utworu ciągle i ciągle, bardzo mocno identyfikując się z tekstem. Słowa do tego utworu napisał Jerzy Piotrowski ówczesny perkusista zespołu. Jejku ileż to pomyj wylano na niego gdy dołączył do Kombi. Fani tego znakomitego perkusisty byli oburzeni, że on, perkusista SBB, tak się sprzedał (najłagodniej pisząc) i gra w jakimś Kombi, zespole dla panienek. Oczywiście nikt nie pomyślał, że Piotrowski musiał coś jeść i płacić rachunki. Pewnie gdyby mieszkał wtedy na Zachodzie, trafił by do renomowanej kapeli, ale w Polsce tamtych czasów? Ja nigdy mu tego nie miałem za złe choć żałowałem, że takiej klasy perkusista przesiadł się za perkusję elektroniczną Simmonsa. Co kocham w tym utworze? Kapitalną pracę basu, świetne klawisze i wspomniany już tekst. Chyba pokazuje ówczesne rozterki Jerzego. Co robić? Słowa aktualne do dziś.



Następnie usłyszymy utwór Kim Jestem – Kim Byłem. Dla mnie neutralna pozycja. Ani mnie bierze ani nudzi. Ale następna kompozycja z tej płyty to absolutny kiler i drugi mój ulubiony utwór z tego albumu. Zaczarowane Miasto, to instrumentalny numer autorstwa Sławomira Łosowskiego, który jak sam tytuł mówi po prostu czaruje. Znakomite klawiszowe wstawki, miarowe uderzenia bębnów. Po prostu coś fantastycznego. A jak wchodzi Tkaczyk ze swoim basem, normalnie nogi uginają się z wrażenia. Jako żywo utwór jak ulał pasowałby do jakiegoś polskiego, sensacyjnego filmu z tamtych czasów. Słuchając tej kompozycji zawsze mam przed oczami film zatytułowany Prywatne Śledztwo. Ależ on by tam pasował. Na co jeszcze należy tu zwrócić uwagę? Na arcyciekawe gitarowe solo Skawińskiego. No właśnie, szkoda tylko, że Piotrowski nie mógł się tu wykazać. Fantastyczna pozycja.
Dalej mamy fajny, skoczny Za Ciosem Cios i sam początek: Ten pierwszy raz, gdy powiedziałaś „Tak”. No i te klawisze, które robią tu mniej więcej w połowie utworu kapitalny nastrój. Gdzie Tak Biegniecie Bracia to moim zdaniem najsłabsza propozycja z tej płyty. Choć także skoczny i z tekstem Cygana, to zawsze wydawał mi się tandetny, nieco weselny. Nie wiem dlaczego, ale nigdy się do tej piosenki nie przekonałem.

Pozostały jeszcze dwa utwory. Pierwszym z nich jest następny wielki przebój grupy Nasze Randez Vous, autorstwa Waldemara Tkaczyka. Tkaczyk będąc pewnego razu w dyskotece w Szczecinie (po jednym z koncertów grupy) poznał przepiękną dziewczynę, w której od razu się zakochał. Niestety nie wymienili się adresami. Dziewczyna zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Jednak historia skończyła się happy endem.  Ów dziewczyna pojawiła się kilkanaście miesięcy później na jednym z koncertów zespołu i wtedy Waldek już nie odpuścił. Co prawda ich związek zaliczył jeszcze różne perypetie (Ewa wyjechała na jakiś czas do Grecji) to jednak w końcu została jego żoną. To właśnie drugi utwór do którego teledysk nakręcił Machulski. Kto pamięta Krzysztofa Kiersznowskiego jako tego zakochanego bez pamięci w pięknej tancereczce?
Album zamyka piosenka Czekam Wciąż, utrzymana nieco w klimacie Szukam Drogi. Podobna muzyka i tekst (tym razem autorstwa Tkaczyka) o zagubieniu i poszukiwaniach lepszego jutra. Bardzo lubię ten utwór, który także podtrzymywał mnie kiedyś na duchu. Wieje od tego utworu optymizmem. I te świątecznie brzmiące syntezatory na sam koniec. Kapitalne zamknięcie płyty.

Jak napisałem na początku, słuchało mi się tego znakomicie. Łosowski ponownie potwierdził na tym albumie, że jest znakomitym kompozytorem i klawiszowcem. Ale i Tkaczyk ze swoimi kapitalnymi partiami basu i zmysłem kompozytorsko-tekstowym jawi się jako muzyk na którego warto zwrócić uwagę. Skawiński z niepowtarzalnym głosem i świetną pracą gitary, którą udowadnia, że ma pojęcie jak tego instrumentu używać. Tylko Piotrowski nie mógł się za bardzo tu wykazać, ale w końcu to inny rodzaj grania od tego co było w SBB.
Pomimo, że często słyszałem i słyszę, że Kombi (mówię o tym Kombi z Łosowskim jako liderem) to tandeta i obciach, to nic sobie z tego nie robię i mam to gdzieś. Owszem część kompozycji nie przetrwała próby czasu, jednak uważam że to kawał dobrej muzyki i ogrom fantastycznych wspomnień. W kategorii pocztówka z przeszłości, wiedzie zdecydowany prym.
 
 
 
 
 
 
 
 
 

3 komentarze:

  1. U siebie na blogu omijam polskie płyty ale nie jest to celowe. Po prostu tak jakoś wychodzi. Muszę to zmienić. Co do Kombi .... Przez całe lata 80te twierdziłęm, że Kombii po płycie Królowie życia się skończyli. Zrehabilitowałem następne płyty ich dopiero w latach już dwutysięcznych. Nie mam jeszcze "czwórki" u siebie na półce. Z pierwszych czterech uważam ją za najsłabszą ale i mam ją osłuchaną najmniej. Szymon fajnie się czytało co napisałeś. Osobiste "wycieczki" czsami są najfajniejsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jak widać lubię od czasu do czasu napisać coś w temacie rodzimych zespołów, choć oczywiście przeważają albumy zagraniczne. Wybór Kombi to czysty przypadek. A dlaczego tak cenię ten album? Może jest to kwestia tego, ze pamiętam bardzo dobrze moment jego wydania (dość szybko po ukazaniu się płyta była w moim domu) i zadziałał tak zwany sentyment? Zapewne w dużej mierze tak jest. Podobnie jak Mariusz Duda tęsknię za tamtymi czasami. Wszystko było inne, zapachy, ludzie ale przede wszystkim muzyka. Dziś wyścig szczurów, bylejakość i w przytłaczającej większości słaba (żeby nie powiedzieć mocniej) muzyka.

      Usuń
  2. Miło, że są ludzie, którzy lubią tę płytę, to nie jest "obciachowa" muzyka, a solidny pop-rock.
    "Zaczarowane miasto" - kapitalne.
    Jarek

    OdpowiedzUsuń