piątek, 25 listopada 2016

The Strawbs - Hero And Heroine (1974)

  1. Autumn: a) Heroine's Theme; b)Deep Summer's Sleep; c) The Winter Long
  2. Sad Young Man
  3. Just Love
  4. Shine On Silver Sun
  5. Hero And Heroine
  6. Midnight Sun
  7. Out In The Cold
  8. Round And Round
  9. Lay A Little Light On Me
  10. Hero's Theme 
Mamy jesień. W związku z tym pomyślałem sobie, że przekopię moją kolekcję w poszukiwaniu i odświeżeniu sobie utworów, które mają w tytule jesień. Utrudniłem sobie troszkę zadanie ponieważ brałem pod uwagę tylko słowo autumn wykluczając jednocześnie inne angielskie określenie jesieni czyli fall. Zapodałem więc sobie Evidence Of Autumn grupy Genesis, Forever Autumn z musicalu Wojna Światów czy wreszcie Autumn grupy Camel. Ale wśród jeszcze wielu innych utworów z jesienią związanych był też ten Truskawek. Odpaliłem ten krążek, a że jako Autumn otwiera ten album i trwa ponad osiem minut, przysiadłem sobie w fotelu i tak już zostałem do końca płyty…
Hero And Heroine to siódmy studyjny album tej arcyciekawej grupy. Ciekawe jest to, że przez długi czas uważałem, że to zespół amerykański, serio. Po prostu ich muzyka jakoś kojarzyła mi się z amerykańskim graniem. No przyznam, że to było dawno temu, w czasach gdy nie można było w wyszukiwarkę wpisać The Strawbs i mamy wszystko. Wtedy nikomu się jeszcze nie śniło o Internetach.
The Strawbs to oczywiście zespół angielski, a jego początki sięgają roku 1964. Niekwestionowanym liderem i właściwie jedynym stale obecnym w zespole jest Dave Cousins. Przez lata przewinęło się przez zespół wielu różnych muzyków. To między innymi w Truskawkach swoje pierwsze muzyczne kroki stawiał Rick Wakeman. Również przed nagraniem Hero And Heroine w zespole doszło do sporych zmian personalnych. W 1973 grupę opuściła sekcja w osobach Richarda Hudsona (perkusja) i Johna Forda (bas). Ale prócz nich odszedł też klawiszowiec Blue Weaver. Jednak bardzo szybko na ich miejsce znaleźli się nowi muzycy. Należeli do nich współzałożyciel Renaissance, wspaniały klawiszowiec John Hawken, perkusista Rod Coombes (grał wcześniej w Jeff Beck Group i w Stealers Wheel) oraz basista  Chas Cronk. Skład uzupełniali wspomniany już Dave Cousins oraz gitarzysta Dave Lambert. I w takim składzie weszli do studia by nagrać Hero And Heroine.

Jak już wspomniałem płytę rozpoczyna kapitalny utwór, a właściwie minisuita Autumn. Trwający około dwie minuty wstęp do niego powala mnie od lat. Jest niesamowity. Od pierwszej sekundy wspaniale brzmią klawisze, są mięsiste, ciężkie, dosadne. Muzyka kroczy. Z upływem czasu utwór buduje się i buduje, dołączają kolejne instrumenty poczynając na mocnym basie przez perkusję, gitarę na wspaniałym melotronie kończąc. Brzmi to wszystko niesamowicie podniośle wręcz symfonicznie. Po tych dwóch minutach wszystko cichnie, wchodzi gitara akustyczna, w tle podśpiewuje gitara elektryczna, cykają talerze. Wręcz melancholijnie zaczyna śpiewać Cousins. W międzyczasie znowu pojawia się melotron, później fortepian. Przepiękny utwór.
Zaraz po Autumn mamy dość przyjemny, delikatny w zwrotkach i nieco mocniejszy w refrenach Sad Young Man. Plus za świetną partię organów. Żywy i szybki Just Love (z małym melotronowym uspokojeniem w środku) oraz nieco nudnawy Shine On Silver Sun, prowadzą nas do kolejnej perełki z tego albumu. Tą perełką jest utwór tytułowy. Co za początek, co za wejście. Kolumny dosłownie rozsadza. Zaraz po nim świetna dynamika i galopada. Przez cały czas trwania utworu wcina się początkowy jego fragment. Hero & Heroine za pomocą gitar akustycznych bardzo ładnie i płynnie przechodzi w kolejny, zatytułowany Midnight Sun, który jest przeciwieństwem poprzednika. Spokój, wspomniane gitary akustyczne oraz ładne wielogłosy.
Out In The Cold to kolejny, raczej delikatny utwór. Harmonijka ustna, gitary akustyczne i naprawdę ładny fortepian. Na uwagę zasługuje też na pewno Round And Round w którym cały klimat budują klawisze, a w późniejszej części gitary elektryczne. Świetny do jazdy samochodem po autostradzie.
Do końca pozostały nam dwa utwory. Pierwszym z nich jest trochę niepasujący do reszty, chwilami smętny Lay A Little Light On Me. Choć podoba mi się tu bardzo fragment, który pojawia się w okolicach drugiej minuty.
Całość zamyka Hero’s Theme. Jego większość stanowi ów fragment z poprzedniego utworu.


Gdzieś z piętnaście lat temu kupiłem sobie kompakt widoczny na fotografii. Zawiera on bowiem dodatkowe dwa utwory. Still Small Voice z cudownym wstępem granym na gitarze akustycznej, później robi się nieco mroczny i ociężały. Drugim bonusem jest pierwsza wersja Lay A Little Light On Me.

W moim odczuciu album jako całość może nie powala, ale słucha się go naprawdę przyjemnie. To dobre połączenie rocka progresywnego z folkiem. Przede wszystkim znajduje się tu (w moim odczuciu) jeden z najlepszych utworów Truskawek czyli Autumn. Przebłysków genialności jest jeszcze kilka na tym albumie, ale znajdą się i piosenki słabsze, co nie znaczy, że są złe. Jednak to utwór otwierający robi takie wrażenie, że jesteśmy w stanie przymknąć oko na późniejsze nieco słabsze fragmenty. Tak czy inaczej warto posłuchać tego raczej zapomnianego dziś zespołu i sięgnąć tak po Hero And Heroine jak i inne ich albumy, ze wskazaniem na te z początków ich kariery.

1 komentarz:

  1. Uwielbiam również Truskawki, a "Hero And Heroine" to zdecydowanie mój faworyt z "Autumn" na czele. Pomimo iż należę do pokolenia urodzonego w latach 80-tych, prog rock spod znaku The Strawbs to jedno z moich największych odkryć :)

    OdpowiedzUsuń