wtorek, 13 grudnia 2016

Eloy - Dawn (1976)

  1. Awakening
  2. Between The Times: a) Between The Times; b) Memory Flas; c) Appearance Of The Voice; d) Return Of The Voice 
  3. The Sun-Song
  4. The Dance In Doubt And Fear
  5. LOST!? (Introduction)
  6. LOST?? (The Decision)
  7. The Midnight-Fight / The Victory Of Mental Force
  8. Gliding Into Light And Knowledge
  9. Le Réveil Du Soleil / The Dawn 
Mamy grudzień 2016 roku, mija więc czterdzieści lat od wydania albumu Dawn grupy Eloy. Nie mogłem nie wspomnieć o tej płycie, tym bardziej, że dawno temu obiecałem, iż na blogu przedstawię moje cztery ulubione płyty tej grupy. Trzy już opisałem, została więc ostatnia. Szczerze mówiąc wahałem się między Dawn, a Planets. Ale skoro jest rocznica to wybrałem tą pierwszą. Jednak zanim doszło do nagrania tej płyty, zespół Eloy właściwie przestał istnieć…

Jak to się stało? Otóż doszło do tego na skutek tarć w zespole, w szczególności na linii Bornemann-Wieczorke, oraz sytuacji, w której ich współczesny menago, Jay Partridge, stracił kompletnie zainteresowanie zespołem. Poszczególni muzycy zwyczajnie zwinęli żagle i poszli w swoją stronę (między innymi Wieczorke przeszedł do Jane, a Radnow do Epitaph), Bornemann został sam. Jednak nie dał za wygraną i z mocnym wsparciem wytwórni, w dość szybkim czasie, skompletował nowy zespół, który późnym latem 1976 roku wszedł do studia w Kolonii aby nagrać nową płytę. W nowym składzie, oczywiście oprócz Bornemanna, znaleźli się: Klaus-Peter Matziol (gitara basowa, śpiew), Detlev Schmidtchen (instrumenty klawiszowe, gitara) oraz Jürgen Rosenthal (perkusja, instrumenty perkusyjne). Ten ostatni jest także autorem wszystkich tekstów na płycie. No i na tym albumie mamy wielką nowość jeśli chodzi o zespół Eloy. Frank Bornemann zapragnął bowiem aby na płycie zagrała orkiestra, którą kierował Wolfgang Maus.

Dawn to album koncepcyjny, mocno nawiązujący do poprzedniej płyty Power And The Passion, opowiadającej o podróżach w czasie niejakiego Jamiego. Tyle, że tu podróż odbywa mężczyzna, a raczej jego duch (wcześniej ów mężczyzna zmarł nagle), który próbuje połączyć się ze swoją ukochaną.
A od czego zaczyna się Dawn? Od znakomitego wprowadzenia jakim jest utwór Awakening. Słyszymy odgłosy bijących piorunów oraz padającego deszczu. Na tle burzy wspaniale gra orkiestra tworząc kapitalny klimat. Po minucie pojawia się delikatna gitara, a następnie śpiew Bornemanna. Awakening przechodzi w kilkuczęściowy Between The Times, który jest już bardziej rockowym utworem z gitarą w roli głównej. Ale mamy tu i łagodniejsze fragmenty z ładną, tym razem, delikatną gitarą i świetnym basem wspieranym przez perkusję. Temu wszystkiemu towarzyszy orkiestra.
The Sun-Song uważana jest przez wielu za jeden z najlepszych utworów na albumie. I trzeba się z tym zgodzić. Cały klimat tej kompozycji tworzą klawisze, które wprowadzają element melancholii. Ów klawisze bardzo ładnie wspiera gitara no i oczywiście wspaniałe orkiestracje, które potęgują smutek.  
Następny, The Dance In Doubt And Fear, to przede wszystkim kosmiczne klawisze oraz ciekawa linia basu. LOST!? (Introduction) z samego początku przypomina jakieś rytualne śpiewy. Po jakiejś chwili, za sprawą znakomitego basu i wtórującej mu perkusji, utwór przyspiesza, fantastycznie wywołując u słuchacza ruch głowy góra-dół. To oczywiście nie pogo, ale głowa instynktownie się kiwa. Uspokojenie przychodzi wraz z Frankiem Bornemannem i jego śpiewem. W drugiej części usłyszymy szum wody po którym pojawia się piękna partia zagrana przez orkiestrę.
LOST?? (The Decision) zaczyna się z kolei organowym graniem, jednostajnym bębnieniem i wyraźnym basem. Taki stan rzeczy utrzymuje się przez jakąś chwilę by później ustąpić miejsca spokojniejszej części. Utwór w leniwym tempie płynie do jego końca.
The Midnight-Fight/The Victory Of Mental Force to najdłuższa propozycja na płycie, trwa bowiem nieco ponad osiem minut. Tu od początku rządzi bas. Jego pojedyncze uderzenia są mocne i wyraźne. W tle grają klawisze, a chwile później galopuje perkusja. Zespół gra bez wytchnienia, ponownie możemy usłyszeć tu świetne orkiestracje oraz pod sam koniec skromne solo gitary. Świetny moment płyty w którym Matziol robi naprawdę kapitalną robotę na basie.
Do końca zostały nam dwa utwory. Pierwszy z nich zatytułowany Gliding Into Light And Knowledge rozpoczyna się spokojnie, akustycznie. Nastrojowa gitara, klawisze i bas. Dalej dołącza perkusja i smyczki.
Całość zamyka niemal siedmiominutowy Le Réveil Du Soleil/The Dawn. Początek to ponownie kosmiczne klawisze i bas. Utwór dość długo i dość monotonnie się rozkręca. Dopiero po upływie ponad dwóch minut włącza się gitara i perkusja. Utwór nieco przyspiesza, ale co najważniejsze, idzie do przodu, coś się dzieje. Pomimo, że bas gra ciągle i ciągle to samo to klawisze z perkusją decydowanie nadrabiają. Plus solo gitarowe.


Dawn został dobrze przyjęty zarówno przez krytykę jak i słuchaczy. Album sprzedawał się dobrze, co było początkiem bardzo dobrej passy zespołu, która trwała przez następne lata. Dawn był również zapowiedzią tego co i jak Eloy będą grali na kolejnych albumach. Płyta w całości posiada świetne melodie, bardzo ładnie zaaranżowaną i dopasowaną do całości orkiestrę oraz niezłe i często bardzo wyraźnie zaznaczające swoją obecność instrumenty. Świetne symfoniczne granie. Warto.

Na sam koniec dodam, że w marcu przyszłego roku ma się ukazać nowa płyta zespołu zatytułowana The Vision, The Sword And The Pyre Part I i ma traktować o życiu Joanny d’Arc. Już nie mogę się doczekać.

3 komentarze:

  1. Tego albumu akurat nie znam, ale po przeczytaniu recenzji, poczułem się zachęcony do nadrobienia tej zaległości. Cieszę się także na myśl o nowym albumie, który mam nadzieję spełni pokładane w nim nadzieje. Zatem wiosna zapowiada nam się niezwykle pięknie, bo w tym czasie ma ukazać się także nowa płyta Deep Purple.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tych Purpli aż tak bardzo nie czekam, ale na pewno pożyczę płytę od znajomego (ich wielkiego fana) i posłucham. Czekam za to na nowy krążek tworu Lifesings. Ich debiut bardzo mi się podobał i oczywiście wspomniałem o nim na moim blogu.

      Usuń
  2. A Broken Frame - Eloy to dla mnie jedno z ulubionych nagrań rockowych wszech-czasów. Znajdzie się na moim topie, ale omawiam dopiero drugą setkę. https://mojtopwszechczasow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń