- Movin' Out (Anthony's Song)
- The Stranger
- Just The Way You Are
- Scenes From An Italian Restaurant
- Vienna
- Only The Good Die Young
- She's Always A Woman
- Get It Right The First Time
- Everybody Has A Dream
Czas na ostatnią
(przynajmniej w tym miesiącu) płytę, która obchodzi swoje lecie. I tak, album The
Stranger obchodzi właśnie swoje czterdzieste urodziny. Przyznam z ręką na
sercu, że Billy Joel nie należy do panteonu moich ulubieńców, ba!, większość
jego płyt mnie drażni czy wręcz nudzi. Ale ten album jest dla mnie ważny, żeby
nie powiedzieć wyjątkowy. Uwielbiam tu tak muzykę, ale także teksty, które stanowią bardzo
mocną stronę tego wydawnictwa…
Kto pamięta jak na
początku lat dziewięćdziesiątych telewizja i radio katowały nas jego piosenką
The River Of Dreams? To chyba wtedy właśnie obrzydzono mi Joela. I chyba
większości do dziś Joel kojarzy się najbardziej z tą właśnie piosenką. No, może
jeszcze z piosenką z początków lat osiemdziesiątych, a mianowicie Uptown Girl.
Ach, przypomniało mi się właśnie, że do dziś w czołowych stacjach radiowych w
naszym kraju możemy jeszcze usłyszeć jego We Didn’t Start The Fire. Niestety
mam czasami tę „przyjemność” słuchania tych stacji podróżując tak zwanym
pekaesem. To właściwie wszystko, a przecież w latach siedemdziesiątych Joel
skomponował tyle świetnych piosenek, o których raczej dziś zapomniano. Dla mnie,
swego rodzaju Greatest Hitsem jest omawiany tu album The Stranger.
To zestaw dziewięciu
znakomitych piosenek, do których wracam chętnie (o ile raz, na mniej więcej dwa
lata to chętnie). Wynika to jednak z tego, że gdy ma się w kolekcji kilka
tysięcy płyt i ciągle dochodzą nowe, to trudno jest słuchać ciągle jednego
albumu. Odkąd sięgnę pamięcią ów piosenki bardzo dobrze mnie nastrajały.
Zbiegiem lat dorastałem także do tekstów tych piosenek. Nie, nie jest to
górnolotna poezja, to proste teksty, w znakomitej większości o miłości, ale jakie prawdziwe i życiowe.
Część z nich można właśnie w pełni zrozumieć i docenić po latach gdy ma się już
za sobą pewien bagaż doświadczeń.
Movin’ Out (Anthony’s
Song) rozpoczyna przygodę z tą płytą. Fajna, skoczna, opowiada o tym aby nie
zapominać o swoich (robotniczych) korzeniach. Joel nabija się z tych wszystkich,
którzy pracują ponad siły na domek za miastem czy po to by zmienić chevroleta na
cadillaca. Ostatecznie cała ta harówa kończy się urazem kręgosłupa lub atakiem
serca. Fajny fortepian
i zarypiste, powtarzane heart attack ack ack ack ack!
Chwilę później
usłyszymy piosenkę tytułową z tym przepięknym fortepianem i jeszcze lepszym
gwizdaniem na początku i końcu. Kiedyś idąc ulicą gwizdałem tę melodię, zatrzymał mnie facet i
zapytał czy lubię Joela. Odpowiedziałem szczerze, że nie bardzo, ale The
Stranger jest znakomita. Uśmiechnął się, porozmawialiśmy chwilę o muzyce, było
naprawdę sympatycznie. Wracając do piosenki to ta, po tym gwizdanym, smutnawym
wstępie, dzięki gitarze świetnie się rozkręca. Proszę zwrócić tu uwagę na pracę
basu. Noga znowu chodzi.
Just The Way You Are. Piękna
ballada napisana dla ówczesnej żony Billy’ego. Cudowne słowa, które są
pochwałą ukochanej kobiety, są prośbą do niej aby nigdy niczego w sobie nie
zmieniała bo taka właśnie jest najlepsza i najpiękniejsza.
Scenes From An Italian Restaurant. Rozpoczyna
się balladowo. Fortepian, basik, saksofon, gitara akustyczna plus fantastyczne
orkiestracje. W dalszej części utwór ożywia się i przyspiesza. Ta piosenka jest
ulubioną samego Billy’ego. Napisał ją mając na myśli restaurację Fontana di
Trevi, w której przesiadywał swojego czasu.
Co jeszcze mamy? Jest pełna
uroku Vienna, mamy też kontrowersyjną w tamtych czasach Only The Good Die Young
opowiadającą o grzechu seksu przedmałżeńskiego. No chłopak chciał, a ona
gorliwa katoliczka nie, bo jej wiara tego zabrania.
Ale jest też
fantastyczna i jakże cały czas aktualna She’s Always A Woman o silnej kobiecie,
która się nigdy nie poddaje, idzie do przodu, jest twarda (posiada męskie cechy
charakteru), ale w oczach ukochanego jest zawsze kobietą, piękną, kruchą, tą
jedyną. Niezwykła to ballada.
Mamy jeszcze rytmiczny,
szybki, taki trochę w rytmie cha-cha Get It Right The First Time. Całość zamyka
Everybody Has A Dream, który zawiera w sobie repryzę (gwizdanie z utworu
tytułowego). Przecież wszyscy mamy jakieś marzenia. Tak, marzyć jest pięknie.
The Stranger to
naprawdę ciekawy album. Jeżeli tylko nie zamykamy się na inne gatunki muzyczne,
ta płyta może nam dać wiele satysfakcji i zadowolenia. Podarowałem kiedyś ten
album zapalonemu miłośnikowi rocka i to w tym cięższym wydaniu. Popatrzył na
mnie z pode łba gdy mu ją wręczałem. Powiedziałem mu „Daj jej szansę”. Po kilku
tygodniach przyznał (wcześniej się oglądając czy ktoś niepowołany nie usłyszy),
że to naprawdę dobra płyta. Tak jest. Doskonały
fortepian, znakomite melodie, wspaniałe orkiestracje i kapitalna praca
poszczególnych instrumentów dają fantastyczny efekt końcowy. Mnie najlepiej
smakuje ta płyta przy popołudniowej herbacie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz