piątek, 29 września 2017

Billy Joel - The Stranger (1977)

  1. Movin' Out (Anthony's Song)
  2. The Stranger
  3. Just The Way You Are
  4. Scenes From An Italian Restaurant
  5. Vienna
  6. Only The Good Die Young
  7. She's Always A Woman
  8. Get It Right The First Time
  9. Everybody Has A Dream
Czas na ostatnią (przynajmniej w tym miesiącu) płytę, która obchodzi swoje lecie. I tak, album The Stranger obchodzi właśnie swoje czterdzieste urodziny. Przyznam z ręką na sercu, że Billy Joel nie należy do panteonu moich ulubieńców, ba!, większość jego płyt mnie drażni czy wręcz nudzi. Ale ten album jest dla mnie ważny, żeby nie powiedzieć wyjątkowy. Uwielbiam tu tak muzykę, ale także teksty, które stanowią bardzo mocną stronę tego wydawnictwa…
Kto pamięta jak na początku lat dziewięćdziesiątych telewizja i radio katowały nas jego piosenką The River Of Dreams? To chyba wtedy właśnie obrzydzono mi Joela. I chyba większości do dziś Joel kojarzy się najbardziej z tą właśnie piosenką. No, może jeszcze z piosenką z początków lat osiemdziesiątych, a mianowicie Uptown Girl. Ach, przypomniało mi się właśnie, że do dziś w czołowych stacjach radiowych w naszym kraju możemy jeszcze usłyszeć jego We Didn’t Start The Fire. Niestety mam czasami tę „przyjemność” słuchania tych stacji podróżując tak zwanym pekaesem. To właściwie wszystko, a przecież w latach siedemdziesiątych Joel skomponował tyle świetnych piosenek, o których raczej dziś zapomniano. Dla mnie, swego rodzaju Greatest Hitsem jest omawiany tu album The Stranger.
To zestaw dziewięciu znakomitych piosenek, do których wracam chętnie (o ile raz, na mniej więcej dwa lata to chętnie). Wynika to jednak z tego, że gdy ma się w kolekcji kilka tysięcy płyt i ciągle dochodzą nowe, to trudno jest słuchać ciągle jednego albumu. Odkąd sięgnę pamięcią ów piosenki bardzo dobrze mnie nastrajały. Zbiegiem lat dorastałem także do tekstów tych piosenek. Nie, nie jest to górnolotna poezja, to proste teksty, w znakomitej większości o miłości, ale jakie prawdziwe i życiowe. Część z nich można właśnie w pełni zrozumieć i docenić po latach gdy ma się już za sobą pewien bagaż doświadczeń.
Movin’ Out (Anthony’s Song) rozpoczyna przygodę z tą płytą. Fajna, skoczna, opowiada o tym aby nie zapominać o swoich (robotniczych) korzeniach. Joel nabija się z tych wszystkich, którzy pracują ponad siły na domek za miastem czy po to by zmienić chevroleta na cadillaca. Ostatecznie cała ta harówa kończy się urazem kręgosłupa lub atakiem serca. Fajny fortepian i zarypiste, powtarzane heart attack ack ack ack ack!
Chwilę później usłyszymy piosenkę tytułową z tym przepięknym fortepianem i jeszcze lepszym gwizdaniem na początku i końcu. Kiedyś idąc ulicą gwizdałem tę melodię, zatrzymał mnie facet i zapytał czy lubię Joela. Odpowiedziałem szczerze, że nie bardzo, ale The Stranger jest znakomita. Uśmiechnął się, porozmawialiśmy chwilę o muzyce, było naprawdę sympatycznie. Wracając do piosenki to ta, po tym gwizdanym, smutnawym wstępie, dzięki gitarze świetnie się rozkręca. Proszę zwrócić tu uwagę na pracę basu. Noga znowu chodzi.
Just The Way You Are. Piękna ballada napisana dla ówczesnej żony Billy’ego. Cudowne słowa, które są pochwałą ukochanej kobiety, są prośbą do niej aby nigdy niczego w sobie nie zmieniała bo taka właśnie jest najlepsza i najpiękniejsza.
Scenes From An Italian Restaurant. Rozpoczyna się balladowo. Fortepian, basik, saksofon, gitara akustyczna plus fantastyczne orkiestracje. W dalszej części utwór ożywia się i przyspiesza. Ta piosenka jest ulubioną samego Billy’ego. Napisał ją mając na myśli restaurację Fontana di Trevi, w której przesiadywał swojego czasu.
Co jeszcze mamy? Jest pełna uroku Vienna, mamy też kontrowersyjną w tamtych czasach Only The Good Die Young opowiadającą o grzechu seksu przedmałżeńskiego. No chłopak chciał, a ona gorliwa katoliczka nie, bo jej wiara tego zabrania.
Ale jest też fantastyczna i jakże cały czas aktualna She’s Always A Woman o silnej kobiecie, która się nigdy nie poddaje, idzie do przodu, jest twarda (posiada męskie cechy charakteru), ale w oczach ukochanego jest zawsze kobietą, piękną, kruchą, tą jedyną. Niezwykła to ballada.
Mamy jeszcze rytmiczny, szybki, taki trochę w rytmie cha-cha Get It Right The First Time. Całość zamyka Everybody Has A Dream, który zawiera w sobie repryzę (gwizdanie z utworu tytułowego). Przecież wszyscy mamy jakieś marzenia. Tak, marzyć jest pięknie.

 

The Stranger to naprawdę ciekawy album. Jeżeli tylko nie zamykamy się na inne gatunki muzyczne, ta płyta może nam dać wiele satysfakcji i zadowolenia. Podarowałem kiedyś ten album zapalonemu miłośnikowi rocka i to w tym cięższym wydaniu. Popatrzył na mnie z pode łba gdy mu ją wręczałem. Powiedziałem mu „Daj jej szansę”. Po kilku tygodniach przyznał (wcześniej się oglądając czy ktoś niepowołany nie usłyszy), że to naprawdę dobra płyta. Tak jest.  Doskonały fortepian, znakomite melodie, wspaniałe orkiestracje i kapitalna praca poszczególnych instrumentów dają fantastyczny efekt końcowy. Mnie najlepiej smakuje ta płyta przy popołudniowej herbacie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz