- Solar Sea
- New Found Land
- Night Of The Hunter: 1) Summer; 2) Shake Hands With Danger; 3) Innocence Lost
- Interstellar Medium
- Unholy
- Shafts Of Light
- Solar Storm
Jak czytam teksty o
Richardzie Barbieri (mam tu na myśli teksty z ostatnich kilku lat), odnoszę
wrażenie, że ten wspaniały Artysta rozpoczął i skończył swoją działalność w
zespole Porcupine Tree. Niemal wszędzie przeczytamy „klawiszowiec Porcupine
Tree” i często nic więcej. A przecież jego muzyczna historia sięga daleko
wcześniej. Współtworzył zespół Japan, a po jego rozpadzie, nagrał wiele
znakomitych płyt między innymi z kolegą z Japan Steve’em Jansenem. Ale Barbieri
współpracował też z wieloma innymi wielkimi jak David Sylvian, Steve Hogarth,
Tim Bowness czy Mick Karn. Najważniejsze jest jednak to, że chwilkę temu
ukazała się jego nowa płyta zatytułowana Planets + Persona…
Do nagrania tego albumu
Barbieri zaprosił wielu znakomitych muzyków, takich jak Lisen Rylander Löve,
Christian Saggese, Luca Calabrese czy Percy Jones.
Przyznam, że gdy
pierwszy raz włączyłem ten album i z głośników poleciały dźwięki kompozycji
Solar Sea, która otwiera tę płytę, byłem zawiedziony. I powiem szczerze, że po
kilkukrotnym przesłuchaniu płyty, utwór otwierający album nadal nie do końca mi
leży. Długo i dość monotonnie się rozkręca. Nie wiem dlaczego, ale gdy słucham
tej kompozycji moje skojarzenia oscylują gdzieś w podziemnym życiu Nowego
Jorku. Brudno, duszno, trochę psychodelicznie, z nieciekawym, najczęściej
naćpanym towarzystwem. Kompletnie nie mogę złapać tu klimatu.
Za to kolejny numer rekompensuje wszystko z
nawiązką. Ba, uważam go za chyba najlepszy na całym albumie. Mowa tu o New
Found Land. Trąbka (gra Luca Calabrese), która się tu pojawia, tworzy przepiękne jazzowe klimaty, które dosłownie powalają
na kolana. Towarzyszy jej wyśmienity fortepian oraz
elektronika, która raczej wycofana jest na dalszy plan, tworząc znakomite tła.
Melancholia, zamyślenie i piękno. Nawet mocniejsze wejście instrumentów
perkusyjnych nie jest w stanie (bo i nie po to tu jest) zburzyć tego doskonałego
obrazu. Ale i w drugiej części utworu w której nie gra wspomniana trąbka, jest
tak magiczne, że dosłownie brak słów. Znakomite klawiszowe tła wspomagane
świetną gitarą akustyczną i plumknięciami fortepianu. Trąbka wraca na koniec a
z nią łza w oku. Kapitalna kompozycja.
Night Of The Hunter
została podzielona na trzy części i jest to najdłuższa propozycja na albumie.
Pomieszanie elektroniki z indywidualnymi partiami i wtrąceniami różnych
instrumentów. Wszystko owiane jest pewną tajemniczością i niepewnością.
Co tu dużo gadać,
reszta płyty wygląda bardzo podobnie. Elektronika przeplata się z partiami
przeróżnych instrumentów. Znakomity fortepian, przepiękny saksofon (Unholy),
instrumenty afrykańskie, cudowna gitara akustyczna (Shafts Of Light) oraz sporo
przeróżnych efektów. To wszystko tworzy niesamowitą całość. Słuchacz tonie w
tych dźwiękach, pojedynczych zagraniach oraz przestrzeniach uzyskanych dzięki
elektronice.
Nie można tez
zapomnieć, że na albumie znalazły się również głosy. I nie jest to typowe
śpiewanie, raczej wokalizy (znakomita Lisen Rylander Löve, która na albumie
fantastycznie gra też na saksofonie) czy wtrącenia (sample), które często są trudne
do wychwycenia ponieważ wtapiają się w elektroniczne tła. Tych głosów, oprócz
wspomnianej Lisen Rylander Löve użyczyli Suzann Barbieri, Steve Hogarth i Tim
Bowness.
W zamykającym całość Solar Storm usłyszymy między
innymi kapitalną partię saksofonu oraz popis genialnego basisty jakim
niewątpliwie jest Percy Jones (Brand X).
Nie jest to prościutka
muzyczka, która może służyć (uwaga, moje ulubione powiedzonko) jako tło do
zmywania garów. Wymaga ona uwagi i koncentracji. Jest tu zawarte całe mnóstwo
smaczków, kontrastów i gatunków. Bo oprócz samej elektroniki, mamy odniesienia
do jazzu, world music czy ambient. I nie ma tu przesady czy przepychu, wszystko
jest podane w idealnych proporcjach. Jednym słowem Planets + Persona to
kapitalny kalejdoskop przy którym nie ma mowy o nudzie. Ta muzyka swoją
wielowątkowością wciąga i nie chce puścić. Zjawiskowy album.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz