A:
- Nuclear Nightclub
- Freddie Are You Ready
- Bless Your Lucky Stars
Kite
B:
- Do Or Die
- Simple Human Kidness
- Save My Money & Name
Pig Storm
Całkiem zapomniałem o tym zespole, a przecież w początkach XXI wieku ta właśnie płyta budziła mnie co rano. Tak, miałem jazdę na ten album swego czasu i lubiłem odpalić go chwilę po przebudzeniu. Jakoś dobrze mnie nastrajał i świetnie układał cały dzień. Zastrzec tu muszę jednak, że Nuclear Nightclub nie jest najlepszą pozycją w dyskografii tego fińskiego zespołu. Bardziej wymagającym polecam albumy Fairyport i przede wszystkim Being. Nuclear Nightclub jest raczej komercyjny, a to za sprawą odejścia z grupy ważnych jej członków…
Po nagraniu wspomnianej już płyty Being, z zespołu odeszli dwaj muzycy. Byli to, znakomity basista Pekka Pohjola oraz klawiszowiec Jukka Gustavson. Ten drugi miał szczególny wpływ na muzykę zespołu. Jednak grupa istniała nadal, znaleziono nowych muzyków, a kompozytorami zostali Jim Pembroke, który śpiewa i gra na fortepianie oraz gitarzysta Pekka Rechardt. Gdy poznamy dyskografię zespołu możemy wyraźnie zauważyć zmianę w brzmieniu i od opisywanego tu albumu poczuć, że muzyka ma bardziej pop-rockowe zabarwienie. Ciągle jednak gdzieś siedzą tu progresywne zapędy i całość naprawdę może przyciągnąć.
Na płycie znalazło się osiem utworów. Utwór tytułowy otwiera ten album i można by rzec, że to jakiś amerykańska grupa. Te wszystkie gitarowe zagrania jako żywo kojarzą się z amerykańskimi stacjami radiowymi. Tak czy inaczej to bardzo fajny, spokojny numer. W kolejnym Freddie Are You Ready, przyjemnie nastrajają nas instrumenty klawiszowe, fajnie plumkająca gitara plus ksylofon. Ponownie, ciekawa piosenka, idealna na początek słonecznego dnia. Nic wymagającego, a jak fajnie buja.
Czas na jeden z lepszych numerów na płycie. Mowa o Bless Your Lucky Stars, w którym kapitalny klimat tworzą kosmiczne klawisze i świetna gitara. Przetworzony głos wokalisty także dodaje smaczku. Naprawdę fajna solówka gitarowa i to ciągłe uczucie niepokoju, może troszkę strachu. Pierwszą stronę zamyka przyjemny, spokojny Kite z kosmicznymi klawiszami i solo gitarowym. Strona druga to również cztery utwory. Pierwszy (Do or Die) oferuje nam fajne zagrania gitary, to jednak w zwrotkach jest trochę słabo. W Simple Human Kindness usłyszymy ciekawy fortepian, a sama piosenka ma spokojne zwrotki po których mamy fragmenty utrzymane w skocznym rytmie, co mnie osobiście nieco razi.
Save My Money & My Name to pop rockowy utwór, jako żywo nadający się do radia. Całość zamyka instrumentalny Pig Storm, napisany przez gitarzystę zespołu i to wyraźnie słychać. Naprawdę dobre zamknięcie całego albumu.
Płyta wydaje się być słoneczna i optymistyczna, choć nie brakuje na niej trochę ciemniejszych klimatów. Jak wspomniałem, lubiłem zarzucić tego placka w okolicach 2001/2002 roku. A i dziś nieźle się tego słucha mimo, że arcydziełem ta płyta na pewno nie jest. Do kolekcji chyba niekoniecznie, tym bardziej, że albumy Wigwam trzymają cenę. Ale zapoznać się warto.
To jest drudi okres w ich twórczości ale równie dobry polecam tę pozycję
OdpowiedzUsuń