- I Turned To Stone
- Keeping A Randezvous
- Reaper Of The Glory
- She Used Me Up
- Dont't Let Down And Die
- Apparatus
- Superstar
- Change Your Ways
- Untitled Lullaby
Z cyklu „Atrakcyjna Osiemdziesiątka”
Zadzwonił do mnie stary znajomy. Mówi „Spotkajmy się, chciałbym z Tobą porozmawiać”. Odpowiedziałem, że nie ma sprawy. Gdy doszło kilka dni temu do ów spotkania, ten opowiedział mi jak zawiódł się na swoich, jak mu się zdawało, przyjaciołach. Że gdy im pomagał to byli, a gdy to on poprosił o pomoc okazało się, że (jak ja to mówię) wszyscy mają pranie. W swoim zrezygnowaniu często wracał do naszego dzieciństwa, mówił, że wszystko było inne, łatwiejsze i prostsze, a przyjaciele byli przyjaciółmi. Nie mogłem się nie zgodzić…
Oczywiście w mej głowie
natychmiast zagrała piosenka I Turned To Stone. Zagrała, bo sam kiedyś byłem w
podobnej sytuacji i cieszę się ogromnie, że ta spotkała mnie już wiele, wiele
lat temu. Bo im wcześniej tym lepiej. Ale do tego pięknego utworu przejdę na sam
koniec bo w moim odczuciu to on powinien zamykać ten album.
Historii Budgie nie
będę tu przytaczał, myślę, że to na tyle znany zespół w naszym kraju i tyle
razy już recenzowany iż nie ma to sensu. Najlepsze jest to, że nie mogę sobie
przypomnieć kiedy poznałem tę płytę w całości. Ale myślę, że mogło to być z
dziesięć lat po jego premierze, naprawdę. Wcześniej znałem dobrze dwa kawałki,
a konkretnie dwa pierwsze, które na albumie się znalazły. Na pewno ten kompakt
ze zdjęcia kupiłem w 1995. Przez długi czas to była moja samochodowa płyta.
Bardzo lubiłem słuchać tej muzyki w trakcie jazdy, a gdy sam nie prowadziłem,
zabierałem tę płytę do samochodów znajomych.
No weźmy singlowy
Keeping A Randezvous. Głowa i noga same chodzą od pierwszych dźwięków. Fajna rockowa
gitara, która prowadzi cały ten numer i ma, co oczywiste, świetne solo. Lato,
otwarte szyby, pusta droga, a w głośnikach Keeping A Randevous. Następny Reaper
Of The Glory to także dobry numer do jazdy samochodem. Podobno ten utwór miał
się znaleźć na ich poprzedniej płycie, ale z jakichś względów do tego nie
doszło. She Used Me Up kontynuuje hardrockowy klimat płyty. Dopiero w Apparatus
łapiemy oddech. Budgie zwalniają tempo, skłaniając się ku balladowym brzmieniom. Podobna drogą podąża Change Your Ways. To jeden z tych delikatniejszych utworów
na płycie, dla mnie osobiście bez wielkiego szału (podobnie jak poprzedzający
go Superstar). Krążek zamyka, trwająca nieco ponad minutę, kompozycja
instrumentalna ze świetnymi odgłosami wiatru w tle.
No i w końcu wróćmy do
tego najważniejszego i niewątpliwie najlepszego numeru na tej płycie. To, jak
to nazywam, ballada z jajem. Do tego znakomity tekst, tak ważny dla mnie przez
te wszystkie lata. Bo czy ktoś z Państwa nie był w takiej sytuacji jak mój
kolega? Czy nie zawiedli się Państwo kiedyś na innej osobie? Wydawało się, że
to bratnia dusza, ten prawdziwy przyjaciel, który zawsze jest wtedy gdy jesteśmy
w potrzebie. Niestety życie brutalnie weryfikuje takie sytuacje i gdy sami jesteśmy w
potrzebie, okazuje się, że nasz „przyjaciel” nie ma czasu lub unika z nami
kontaktu. Jakże mocny tekst, szczególnie w dzisiejszych czasach gdy ludzie
gotowi są skoczyć sobie do gardła za 50 złotych lub za to by być piękniejszym
czy popularniejszym.
Ja również byłem w
podobnej sytuacji. Wydawało mi się, że mam fantastyczne grono znajomych,
oddanych, wspaniałych. Ale gdy w pewnym momencie potrzebowałem pomocy okazało
się, że nikt nie może mi pomóc. Tak, jak mawiał mój Tato, przyjaźnie istnieją tylko
w dzieciństwie. To prawda, później pojawia się zazdrość, hipokryzja, czochranie
organów, chęć posiadania i pokazywania, że to ja jestem lepszy. Pewnie dlatego tak
często i chętnie wracamy we wspomnieniach do lat szczenięcych.
Niestety drodzy Państwo,
trzeba na pewnym etapie życia zamienić się w kamień. Bo jak głosi powiedzenie –
jak ktoś ma miękkie serce, to musi mieć twardą d... Kapitalny utwór, jeden z
ważniejszych w moim życiu. Tak samo ważny muzycznie jak i w warstwie tekstowej. A cała płyta? Choć powieszono
na niej wiele psów, to ja ją lubię i co jakiś czas wracam choćby dla tego
jednego utworu.
Może zabrzmi to okrutnie,
ale dzięki sytuacji kolegi wróciłem do tej płyty, jednocześnie myśląc o moim
stałym Czytelniku Leszku, któremu obiecałem, że któregoś dnia zahaczę o Budgie.
Bardzo niedoceniony album, jeden z moich ulubionych i chyba ostatni dobry krążek Budgie. A "Turned to Stone" to istotnie jeden z najgenialniejszych numerów jakie powstały, nie tylko w historii tej grupy.
OdpowiedzUsuń"I Turned To Stone" to jedna z najlepszych kompozycji Budgie, zdecydowanie. Sam album też sprawia lepsze wrażenie od poprzedniego i dwóch następnych.
OdpowiedzUsuńStały czytelnik bardzo dziękuję za pamięć :-) I za piękną, gorzką, ale jakże ludzką opowieść o życiu… To szczera prawda, przychodzą czasem takie momenty, że potrzebujemy pomocy, wsparcia ze strony osób, których uważamy za przyjaciół.
OdpowiedzUsuńGdy w kieszeni zostało ostatnie 200 złotych i nie ma szans, aby było ich więcej w perspektywie najbliższych tygodni… Gdy bez słów odchodzi osoba, którą kochaliśmy do szaleństwa… Gdy ktoś zarzuca nam czyny niepopełnione i nikt nie kwapi się stanąć w naszej obronie… Gdy obchodzisz kolejne urodziny i jakoś nikt o nich nie pamięta…
Czasem wsparcie przyjaciela to niekoniecznie kwestia pieniędzy, ale jego obecność, czy zadanie prostego pytania: „W czym mogę Ci pomóc?” Nawiasem mówiąc, to w obecnych czasach coraz trudniej o bezinteresowność, nie tylko ze strony przyjaciół. Rzeczywiście powoli i systematycznie przemieniamy się w kamienie…
Ostatnio byłem w podróży. Wracałem właśnie z Konina, a trzeba wiedzieć, że z uwagi na długi remont torów kolejowych trudno z niego się wydostać. Czekała mnie podróż autobusem do Wrześni, potem pociągiem do Poznania, a potem dalsza trasa. Na rogatkach Konina wsiada podróżny, wyciąga kartę do bankomatu i prosi o bilet. Konduktor krótko: Tylko gotówka. I koniec rozmowy. Nikt nie reaguje. Zrezygnowany podróżny powoli schodzi z autobusu. Wtedy pytam: Ile kosztuje bilet do stąd do Poznania? Słyszę odpowiedź - 20 złotych. Mówię wtedy: Pan Kierownik wypisze ten bilet, ja założę za tego pana. Zdziwienie, że tak można zrobić. A ja sobie wtedy pomyślałem, że każdy z nas mógłby potrzebować takiej pomocy, będąc samemu w obcym mieście. Gdy dojechaliśmy do Poznania podróżny rzekł: „przywrócił mi Pan wiarę w drugiego człowieka.” Wyciągnął banknot z bankomatu na dworcu, wręczył, podziękował i tak się rozstaliśmy. Tyle, i aż tyle...
Budgie. Bardzo ważny zespół, z bardzo miłą memu sercu muzyką i poruszającymi tekstami. Kiedy słyszę „Parents” czy „Wondering what everyone knows” łzy same cisną się do oczu. Właściwie moja edukacja muzyczna na samym początku to LZ II oraz „In for the Kill.” A wszystko przez Pana Piotra… Dziękuję za przypomnienie tego albumu, bo właściwie wydawało mi się, że ostatni dobry ich utwór to „Time to remeber” z poprzedniej płyty. Jak widać, myliłem się, ale to raczej przyjemne rozczarowanie...
Pozdrawiam serdecznie, Leszek
PS. To prawda, na każdy album przyjdzie czas, to potrzeba chwili, coś co zagra ni z tego ni z owego w głowie :-) I jeszcze jedno pamiętajmy, korzystając ze skarbnicy Budgie: Never Turn Your Back on a Friend…
Piękne słowa i czyny Leszku. O ile świat byłby piękniejszy jeżeli (przynajmniej) byśmy sobie nie przeszkadzali. Prawda? Dlatego jest muzyka aby móc, choć na chwilę, uciec, pomyśleć, zatrzymać się. Teraz jestem na małym urlopie, ale jak wrócę sąsiedzi posłuchają "Parents" ;-)
UsuńPięknie napisane, aż popłynęły łzy. Turn to Stone _ kupiłem singla wydanego przez tonpres.
Usuń