poniedziałek, 26 stycznia 2015

Pulsar – Halloween (1977)



1. Halloween Part I
  • Halloween Song
  • Tired Answers 
  • Colours Of Childhood 
  • Sorrow In My Dreams
2. Halloween Part II
  • Lone Fantasy
  • Dawn Over Darkness
  • Misty Garden Of Passion
  • Fear Of Frost
  • Time

Po dość dużym sukcesie płyty The Strands Of The Future, panowie weszli do studia Aquarius w Genewie aby nagrać trzecią płytę w swojej dyskografii. Teksty zawarte na tym albumie są w języku angielskim. Zespół chciał aby w ten sposób Halloween odróżniał się od płyt które dotychczas nagrali. W tym czasie zespół był pod wielkim wpływem kompozytora Gustava Mahlera.


Album zawiera dwie suity. Każda trwa około dwudziestu minut. 
Halloween Part I, bo tak brzmi tytuł pierwszej kompozycji z tego albumu, rozpoczyna dziecięcy śpiew (Sylvia Ekström), któremu towarzyszą dźwięki fortepianu. Po tym wstępie zaczyna grać cichutko, jakby nieśmiało mellotron. Za chwilkę mellotron milczy i wchodzi gitara klasyczna. (Ta gitara do złudzenia przypomina mi gitarę z początku utworu The Sage zespołu ELP). Obydwa instrumenty brzmią przepięknie. Po kolejnym wejściu mellotronu włącza się w to wszystko delikatny flet. Nagle następują niskie i wysokie tony klawiszy, które razem brzmią wręcz symfonicznie. Włącza się fantastycznie perkusja, która uderza mocno z głośników i galopuje przez kilka minut. W tle świetne klawisze i praca gitary elektrycznej. Nagle cały ten galop uspokaja się i wycisza. Przechodzimy ponownie do spokojniejszych dźwięków. Kapitalna współpraca fortepianu i gitary klasycznej, wspomaganych genialnym mellotronem, daje naprawdę świetny efekt. Dopiero niemal w dwunastej minucie pojawia się głos. Ten spokojny śpiew chwilami przypomina mi utwory grupy Camel. Głos milknie i zaczyna się kolejny odjazd. Tym razem świetne solo gitarowe w wykonaniu Gilberta Gandila, przenosi nas jakby na jedną z płyt Tangerine Dream. Ostatnia część tej suity to syntezatorowe tło, perkusja i śpiew.
Halloween Part I wciąga i porywa od pierwszych do ostatnich dźwięków. Dzieje się tu bardzo dużo, a każda część tej genialnej kompozycji zadowoli wszystkich fanów progresywnego grania. Dla mnie to jeden z najważniejszych utworów jakie kiedykolwiek słyszałem.

Halloween Part II rozpoczyna się jakby był tłem do jakiegoś horroru, by za chwilę zmienić się w piękny, sentymentalny utwór. I znowu mamy tu gitarę klasyczną, fortepian, mellotron i flet. Ale słyszymy także wiolonczelę na której gra Jean Ristori. W tym utworze usłyszymy także wokal. Po spokojnym wstępie mamy efektowne wejście gitary elektrycznej, która po zagraniu swojej sekwencji milknie na chwilę by ustąpić pola gitarze akustycznej. Ponownie pojawia się wokalista i flet (brawa!). Jednak gitara elektryczna nie daje o sobie zapomnieć tworząc świetne tło. Dalej ponowne wyciszenie, partia wiolonczeli i klawisze. Za chwilę mocne wejście perkusji i gitara akustyczna. Przejście do następnego motywu jakby ponownie wyrwanego ze starego horroru, po czym wejście perkusji i gitary elektrycznej. Szybszy, ciut psychodeliczny moment, przechodzi w kosmiczne klawisze i śpiew, które w spokoju i powadze kończą tę drugą suitę jak i cały album. 
Podsumowując. Fantastyczna płyta. Nagromadzenie instrumentów, które to pojawiają się, to znikają by za chwilę ponownie fantastycznie zagrać, robi naprawdę znakomite wrażenie. Nie ukrywam, że suita Halloween Part I bardziej na mnie działa. Ale może spowodowane jest to bardziej romantycznym wydźwiękiem tej kompozycji. Może muzyka zawarta na tym albumie nie jest zbyt wirtuozerska,  ale sam pomysł i połączenie tego w całość robi ogromne, pozytywne wrażenie. Moim skromnym zdaniem, ta płyta to jeden z klejnotów francuskiego proga. Jeżeli chodzi o dyskografię zespołu Pulsar, uwielbiam też The Strands Of The Future, ale i ich debiutem nie pogardzę bo zawartych jest tam wiele świetnych dźwięków. Jednak do płyty Halloween wracam najczęściej. Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz