Disc
1:
1. The System 2. Babylon 3. Loud, Loud, Loud 4. The Four Horsemen 5. The Lamb 6. The Seventh Seal 7. Aegian Sea 8. Seven Bowls 9. The Wakening Beast 10. Lament 11. The Marching Beast 12. The Battle Of The Locusts 13. Do It 14. Tribulation 15. The Beast 16. Ofis
Disc 2:
1. Seven Trumpets 2. Altamont 3. The Wedding Of The Lamb 4. The Capture Of The Beast 5. ∞ 6. Hic And Nunc 7. All The Seats Were Occupied 8. Break
25 stycznia 2015 roku zmarł Demis Roussos. Większość pamięta
go jako sympatycznego grubaska, odzianego w szaty rodem z Baśni Tysiąca I
Jednej Nocy, śpiewającego takie miłosne piosenki jak Forever
and Ever czy Goodbye My Love, Goodbye. Tymczasem Demis zanim został sławnym
solistą, był członkiem zespołu We Five. Ale przede wszystkim był współzałożycielem
i basistą Aphrodite's Child. Ostatnim i
zdecydowanie najlepszym albumem tego zespołu był album 666. Zespół tworzyli
także Evangelos Odysseas Papathanassiou znany wszystkim jako Vangelis, gitarzysta
Argyros „Silver” Koulouris oraz perkusista Lucas Sideras.
Ze względu na złożoność albumu 666, panowie zaprosili
do jego nagrania wielu artystów takich jak Irene Papas, Harris Chalkitis czy Michel
Ripoche. Funkcję narratora pełni tutaj John Forst, a greckimi tekstami zajął
się Yannis Tsarouchis.
Jednym słowem był to starannie zaplanowany album.
666 to album koncepcyjny. Tematem przewodnim tegoż jest Apokalipsa Świętego Jana. To naprawdę było trudne zadanie. W trakcie nagrywania tej płyty zespół zaczął się rozpadać. Roussos ale i Sideras chcieli kontynuować robienie muzyki komercyjnej w stylu wcześniejszych albumów Aphrodite's Child. Dodatkowo Roussos był już po nagraniu swojej solowej piosenki We Shall Dance. Natomiast Vangelis wolał tworzyć muzykę bardziej złożoną upatrując raczej swojej przyszłości w rocku progresywnym. Niestety panowie nie mogli dojść do porozumienia i Vangelis musiał dokończyć ten album sam przy pomocy muzyków sesyjnych. Płyta została nagrana w paryskim studio Europasonor na przełomie 1970 i 1971 roku. Sam album wydano w roku 1972.
666 to album koncepcyjny. Tematem przewodnim tegoż jest Apokalipsa Świętego Jana. To naprawdę było trudne zadanie. W trakcie nagrywania tej płyty zespół zaczął się rozpadać. Roussos ale i Sideras chcieli kontynuować robienie muzyki komercyjnej w stylu wcześniejszych albumów Aphrodite's Child. Dodatkowo Roussos był już po nagraniu swojej solowej piosenki We Shall Dance. Natomiast Vangelis wolał tworzyć muzykę bardziej złożoną upatrując raczej swojej przyszłości w rocku progresywnym. Niestety panowie nie mogli dojść do porozumienia i Vangelis musiał dokończyć ten album sam przy pomocy muzyków sesyjnych. Płyta została nagrana w paryskim studio Europasonor na przełomie 1970 i 1971 roku. Sam album wydano w roku 1972.
Trudno opisać jednoznacznie muzykę
zawartą na tej płycie. Mamy tu i naleciałości greckie, muzykę religijną czy
wreszcie elementy psychodeli. Największym osiągnięciem zespołu jest sposób mieszania
tych gatunków muzycznych. Bo muzyka liturgiczna współgra tu z muzyką pop,
symfonicznym progiem czy jazz rockiem. Pod tym względem zespół wyprzedził swoją epokę. Jest
to nie tylko epicka adaptacja fragmentów biblijnych z Księgi Objawienia, ale muzyczna podróż, która wykracza poza dotychczasową muzykę rockową i bada ogromną
różnorodność gatunków.
Płyta numer
jeden zaczyna się od piosenki The System, która brzmi jak dziwna
modlitwa. Babilon to z kolei przebojowa rockowa kompozycja, w której główną
rolę gra gitara akustyczna. Bardzo dobra piosenka, przypominająca troszeczkę
wcześniejsze dokonania zespołu. Loud, Loud, Loud - dziecięcy głos
recytuje Biblię (w tej roli syn ówczesnego greckiego dyplomaty) otoczony
pięknym fortepianem ze wstawkami chóru. Four Horsemen to popis
Demisa Roussosa. Genialny utwór, który rozpoczyna delikatny i kojący śpiew
Demisa. Nagle świetnie wchodzi perkusja i utwór galopuje w rockowej odsłonie. Lamb
instrumentalny utwór o bardzo greckim wydźwięku. Zespół wspierany jest świetnie
przez chór, który dodaje trochę dramatyzmu. Niemal w tym samym duchu utrzymany
jest kolejny utwór Seventh Seal, który jest nieco spokojniejszy, ze świetną
narracją Johna Forsta. Aegian
Sea to już typowy Vangelis jakiego poznamy na jego przyszłych solowych
albumach. Fantastyczny klimat i ten bas Roussosa.
Reszta pierwszej płyty pełna jest miniatur muzycznych, lamentów, modlitw i greckiego stylu muzyki z dużą domieszką rocka progresywnego. The Battle Of The Locusts i Do It są doskonałym przykładem imponującej muzykalności tego albumu, wyświetlając wyraźny wpływ jazz - fusion.
Reszta pierwszej płyty pełna jest miniatur muzycznych, lamentów, modlitw i greckiego stylu muzyki z dużą domieszką rocka progresywnego. The Battle Of The Locusts i Do It są doskonałym przykładem imponującej muzykalności tego albumu, wyświetlając wyraźny wpływ jazz - fusion.
Płyta druga zaczyna się
utworem Seven Trumpets. To krótki wstęp do Altamont
utworu, który również garściami czerpie z jazz rocka. Dość zawiła ale świetna
partia saksofonu. The Wedding Of The Lamb to mieszanka greckiej muzyki
liturgicznej, wspieranej przez perkusję oraz inne typowe greckie instrumenty.
Bardzo ciekawy utwór. Na drugim krążku mamy do czynienia z jednym z najbardziej
kontrowersyjnych utworów nie tylko na płycie, ale i w historii muzyki. ∞ bo taki
tytuł ma ta kompozycja to wspaniały duet Vangelis – Irene Papas. Sam Vangelis
gra tu na instrumentach perkusyjnych natomiast Papas to niezwykle emocjonalny
popis wokalny, który zaczyna się od improwizacji uniesienia seksualnego poprzez
ból, na spełnieniu kończąc. Podczas tego
popisu wypowiada w nieskończoność (stąd tytuł utworu) I was, I am, I am to come. Ta kompozycja to niezwykłe przeżycie duchowe. Hic
And Nunc to mieszanka popu, jazzu i musicalu. Piosenka wprowadza nas w
prawdziwy, nieco ponad dziewiętnastominutowy odjazd, którym jest instrumentalny
utwór All The Seats Were Occupied. To kapitalna kompozycja łącząca wszystkie muzyczne
wpływy, dźwięki, jak również fragmenty piosenek zawarte wcześniej na tym albumie. Wspaniały
progresywny utwór. Album kończy się balladą Break. To
sympatyczna popowa piosenka troszkę nie pasująca do utworu ją poprzedzającego.
Jednak jest miłym uspokojeniem z bardzo ciekawą solówką gitary.
Nie jest
to łatwa płyta w odbiorze. Przy pierwszym przesłuchaniu może wręcz niektórych
odrzucić. Warto jednak wysłuchać całości, a później raz jeszcze i raz jeszcze.
Naprawdę fantastyczny jest to album i tylko należy żałować, że drogi panów z Aphrodite's
Child rozeszły się bezpowrotnie (w przyszłości Vangelis
współpracował z Demisem Roussosem, chociażby przy genialnym, opisywanym już przeze
mnie albumie Blade Runner). Szkoda. Jednak zespół zostawił po sobie
fantastyczne dzieło w postaci płyty 666, która moim skromnym zdaniem, jest
obowiązkową pozycją na półce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz