sobota, 3 stycznia 2015

Podsumowanie płytowe roku 2014



To już chyba ostatni dzwonek na muzyczne podsumowanie roku 2014. Nie było pod tym względem źle ale to co zdołałem przesłuchać jakoś szczególnie mnie nie powaliło. Zdecydowanie rok 2013 był o wiele lepszym rokiem jeśli chodzi o płyty. Ale oczywiście i w 2014 znalazło się kilka perełek. Jak co roku, moja kolekcja powiększyła się głównie o albumy wydane w latach siedemdziesiątych. Jednak nowości też trzeba słuchać. Niemniej zawsze przeraża mnie to, do ilu płyt nie udało mi się dotrzeć i ile genialnej muzyki mogłem przegapić. Mam jeszcze ponad dziesięć płyt z tego roku (znaczy się z 2014) nawet nie odfoliowanych. Stworzyłem więc to zestawienie w oparciu o te albumy, które zostały przeze mnie przesłuchane i połechtały miło moje małżowiny uszne.  Bez kolejności i wyliczanek.

 Dave Kerzner - New World

Solowa płyta współzałożyciela i współkompozytora piosenek zespołu Sound Of Contact. Płytę tego zespołu opisywałem już wcześniej. I jako się rzekło Dave opuścił ów kapelę i właśnie wydał płytę pod swoim nazwiskiem. 
Na albumie zagrali tacy wielcy muzycznego świata jak Steve Hackett, Keith Emerson, Simon Phillips, Francis Dunnery, Durga McBroom, Colin Edwin czy wreszcie David Longdon.
Świetny progresywny album. Mamy tu rozbudowane kompozycje rodem z najlepszych czasów rocka progresywnego jak i krótsze, bardziej piosenkowe utwory. Już sam początek płyty powala a gitara Hacketta jest wręcz fenomenalna. Podczas odsłuchów usłyszymy nawiązania do muzyki Pink Floyd. Świetna pozycja.
Steve Rothery - The Ghosts Of Pripyat

Fantastyczna, instrumentalna płyta gitarzysty Marillion. To że Steve potrafi malować piękne obrazy za pomocą swojej gitary nie trzeba nikogo przekonywać. Na tej płycie robi to doskonale. 
Tu także mamy gości. Przepiękny motyw gitarowy w utworze Morpheus, który otwiera ten album  zagrał... Steve Hackett. Niebywałe ile ten facet robi dobrego dla muzyki. W innym utworze usłyszymy z kolei gitarę Stevena Wilsona. Kapitalnie słucha się tych kompozycji. Płyta nie tylko dla fanów Marillion. Świetny album od A do Z.

IQ - The Road Of Bones

Od pierwszej chwili słychać, że to panowie z tej formacji. Świetna płyta, utrzymana wyraźnie w klimatach wcześniejszych dokonań zespołu. Polecam w szczególności wydanie dwupłytowe. Dlaczego? Ano chociażby dla utworu Hardcore, który przy pierwszym wysłuchaniu położył mnie na kolana. Fantastyczny utwór w którym ciut za krótko brzmi solo gitary. Dla wielbicieli twórczość IQ i neoprogresywnego  grania płyta obowiązkowa.



 Pat Metheny Unity Band - KIN <-->

Płyta nawiązująca bardzo mocno do wcześniejszych dokonań Metheny’ego. Kapitalny album, nagrany z rozmachem, sporo instrumentów dętych z naciskiem na saksofon. Do tego świetne partie gitary Metheny’ego. Całość nie jest przesadzona. No i to ciepło bijące od muzyki Pata. Na zimowe wieczory jak znalazł.





Lunatic Soul - Walking On A Flashlight Beam

Solowy album lidera Riverside. Piękny, klimatyczny. Mariusz Duda postawił na tym albumie na elektronikę. Nie są to oczywiście żadne łupanki. Fantastycznie gra na tej płycie bas. Album tajemniczy można powiedzieć dość mroczny. Nie brakuje tu ostrzejszych motywów. Utwór tytułowy powala. Poprzednie płyty Lunatic Soul nie do końca mnie przekonały. Ten album natomiast jest świetny i potwierdza jak wspaniałym muzykiem jest Duda.


   
Opeth – Pale Communion

Opeth to nie do końca moja bajka. Nie przepadam za ciężkimi brzmieniami, a Opeth potrafił na swoich płytach grać bardzo ciężko. Do kupienia tego wydawnictwa namówił mnie mój znajomy ze Stanów, znawca i admirator twórczości Opeth. Zaryzykowałem i powiem... nie żałuję. Panowie w kompozycjach tu zawartych odnoszą się do złotych lat rocka progresywnego i wyszło im to kapitalnie. Jednak nie do końca pozbyli się swoich korzeni w postaci ciężkiego grania nad czym osobiście ubolewam. Album mógłby być idealny ale te cięższe momenty psują mi odbiór. Nie zmienia to faktu że płyta jest bardzo dobra.
 
Kaukasus – I  

Skandynawska supergrupa. Członkami tej formacji są przedstawiciele takich zespołów jak Jaga Jazzist, Motorpsycho, The Autumn Ghost, Anglagard i White Willow. Dość eksperymentalne granie z pogranicza krautrocka. Świetny flet, syntezatory czy wreszcie wyśmienita praca perkusji potęgują uczucie zadowolenia ze słuchania tego albumu. Elementem który wyróżnia tę płytę jest ogromny rozmach aranżacyjny oraz wielość instrumentów wykorzystanych w nagraniu tego albumu.  Dobre progresywne granie do którego chce się wracać.


Nick Magnus - N'monix  

Solowa płyta byłego nadwornego klawiszowca Steve’a Hacketta. I właśnie tego genialnego gitarzysty na tej płycie nie mogło oczywiście zabraknąć. Oprócz Steve’a pojawili się też tacy goście jak Tony Patterson i Pete Hicks czy Tim Bowness, który zaśpiewał w kapitalnym utworze Broken.
Płyta to niezwykle nastrojowa. Piękne melodie uderzające w samo serce. Bardzo romantyczny i spokojny album. Jeżeli masz marzycielską duszę ten album jest dla Ciebie.
 
Pink Floyd – The Endless River

Ileż to pomyj wylano na ten album, ile gromów się posypało, że to płyta niepotrzebna, wtórna, beznadziejna. To nigdy nie powinno ujrzeć światła dziennego, same odrzuty i ścinki. Mnie to natomiast… zarówno. Od samego początku wiedzieliśmy co to będzie za materiał i jak mniej więcej będzie to wyglądać. Panowie z Pink Floyd od samego początku byli z nami szczerzy. Nie nastawiałem się więc na wielkie dzieło bo i dzieło to nie jest. Mimo wszystko bardzo dobrze się tego słucha. Są spore braki to tu to tam, mimo to dla mnie nie mają one większego znaczenia. Czy ten materiał powinien być dodatkiem do płyty The Division Bell a nie regularnym wydawnictwem? Może i tak. Ja natomiast cieszę się że to wyszło i z chęcią będę do tego wydawnictwa wracał. Dodam tylko, że wielkim admiratorem twórczości Pink Floyd nie jestem.

Oczywiście to nie wszystko. Mam jeszcze kilka płyt z kategorii pop, rock i innych gatunków, których słucham z nie mniejszą przyjemnością co tych wyżej wymienionych. Dlaczego o nich nie wspominam? Brak czasu i może do w/w zestawienia pasowałyby jak pięść do nosa. Jednak muzyka jaka mnie fascynuje to nie tylko ta z półki rocka progresywnego i pewnie w najbliższej przyszłości będę też prezentował albumy z innych kategorii muzycznych (a jest ich dość sporo).

Co do roku obecnego 2015. Czekam, jak pewnie większość, na nowe albumy. Tan najbardziej wyczekiwany to nowy Steven Wilson i płyta Hand. Cannot. Erase oraz zapowiadana nowa płyta Steve’a Hacketta. Podobno ma się także ukazać nowy materiał Stevie Wondera. Czekam więc z niecierpliwością. Do tego mam już kupione bilety na kilka koncertów, które odbędą się w tym roku w naszym pięknym kraju. To może być dobry rok.

1 komentarz:

  1. Pink Floyd, Lunatic Soul i Opeth to TOP3 mojego podsumowania ;)

    http://pablosreviews.blogspot.com/2014/12/podsumowanie-roku-2014.html

    OdpowiedzUsuń