piątek, 5 maja 2017

Alpha Ralpha - Alpha Ralpha (1977)

  1. Synergie
  2. Nova
  3. Syrtis Major
  4. Genese
  5. Rez
  6. Gothic
  7. Magellan
  8. Lagune Ouest
  9. Hymn
Dziś album mało znany. Zdarzało się, że rozmawiając w gronie ludzi, dość mocno związanych z rockiem progresywnym, często spotykałem się z odpowiedzią „Tego nie znam”. Z kolei po zapoznaniu się przez nich z materiałem zawartym na tym jedynym albumie grupy z Francji, słyszę „Strasznie Ci dziękuję. Znakomita płyta, znakomita”. Powiem szczerze, że to najmilsze słowa jakie może usłyszeć kolekcjoner płyt i ich polecacz. Bo rzeczywiście Alpha Ralpha to świetny album i pomimo tego iż został wydany w 1977 roku czyli w czasach, w których rock progresywny odchodził do lamusa, trzyma poziom i może być ozdobą niejednej kolekcji…
W nagraniu Alpha Ralpha wzięły udział takie nazwiska jak Michel Mareska (gitara), Claude Alvarez-Pereyre (gitary elektryczna i akustyczna, skrzypce, organy, marimba, wibrafon), Jean Alain Gardet (klawisze), Charlie Charriras (bas) oraz Emmanuel Lacordaire (perkusja). Na płycie znalazło się też kilku gości, którzy dołożyli swoje partie na gitarach i klawiszach oraz użyczyli swoich głosów. Wśród nich między innymi znany francuski piosenkarz Jean-Jacques Goldman.
Całość otwierają klawisze w iście kosmicznym klimacie. Po kilku chwilach dołącza gitara elektryczna, kreśląc dość charakterystyczny motyw. Fajnie to wszystko brzmi, kosmiczne tła, fortepianowe wstawki i gitarowe partie. Ostatnia minuta to wielogłosy, które także robią wrażenie. Wspomniane wielogłosy pojawiają się na płycie raz jeszcze w utworze Gothic.
Nova jest utrzymana w zdecydowanie szybszym tempie niźli otwierający album Synergie. Sporo bongosów, gitara akustyczna, której wtóruje elektryczna. Ale są tu i fortepian i klawisze. Skoczny, radosny utwór, który w trzech czwartych swojego trwania zmienia się brzmieniowo. Na pierwszy plan wychodzi bardzo ładna partia gitary akustycznej, do której po chwili dołącza fortepian i gitara elektryczna. Ta ostatnia we fragmentach delikatnie skręca w country’owe klimaty.
W króciutkiej Syrtis Major ponownie zatapiamy się w kosmicznych klimatach, które tworzone są oczywiście przy pomocy klawiszy. Plus delikatne plumknięcia gitary.
Przechodzimy do najdłuższej propozycji na tej płycie, a mianowicie do utworu zatytułowanego Genese. Świetny bas, klimatyczne tła zagrane na gitarze dwunastostrunowej i świetnie brzmiąca marimba. Wszystko płynie leniwym tempem. Znakomite melodie, genesisowska gitara akustyczna i świetnie towarzyszący jej fortepian plus ciekawa praca gitary elektrycznej. Duży plus tego albumu.

W Rez panowie kolejny raz raczą nas kosmicznymi pejzażami, które po upływie minuty cichną, a kompozycja nabiera jazzowych barw. Znakomita praca basu, fortepianowe wtrącenia, popisy skrzypcowe i świetne gitarowe solo. Całość przypomina nieco dokonania znakomitego muzyka jakim niewątpliwie jest Jean-Luc Ponty.
Dochodzimy do utworu Magellan. Delikatne zmiany tempa i nastrojów. Złowieszczy wstęp, dalej wyśmienity środek, który od zawsze kojarzy mi się z francuskim kinem i młodziutką Sophie Marceau (cóż za romantyczny klimat). No i koniec ze świetną gitarą elektryczną, która troszeczkę przełamuje ten romantyzm, jednocześnie gdzieś pozostając w tym klimacie. Kapitalna kompozycja.
Lagune Quest wiele lat temu nazwałem „Gumowa Kaczka”. Dlaczego? Otóż słychać tu piszczenie gumowych kaczuszek, takich które w dzieciństwie zabierało się do kąpieli. Utwór zabiera nas na plażę. Prym wiodą wibrafon, marimba oraz skrzypce, przez co mogą narzucać nam się skojarzenia z opisywaną na blogu płytą Shamal grupy Gong.
Album zamyka przepiękny Hymn. Cudowna gitara akustyczna grająca w duecie z fortepianem. Klawiszowe tła i znakomite skrzypce. Dla mnie ta kompozycja to wolność. Ach, stanąć nad brzegiem wzburzonego oceanu gdy w słuchawkach gra ten utwór. Fantastyczne połączenie.

Alpha Ralpha to album raczej spokojny, dedykowany romantycznej duszy. Bo nie znajdziemy tu ostrych zagrań czy galopad. Większość albumu zajmują kosmiczne wyprawy i leniwe klimaty. Do marzeń, wspomnień i zadumy płyta jest jak znalazł. Dziś winyl dość trudny do zdobycia. Jednak w zeszłym roku po raz pierwszy ów album ukazał się na płycie kompaktowej, do zakupu której gorąco namawiam bo naprawdę piękny to album.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz