środa, 10 maja 2017

David Jackson, Guy Evans, Hugh Banton & Friends - The Long Hello (1974)

Lato 1:
  1. Fairhazel Gardens
  2. Looking At You
  3. I've Lost My Cat
Lato 2:
  1. The Theme From "Plunge"
  2. The Obsession
  3. Morris To Cape Wrath
  4. Brain Seizure
Po nagraniu dwóch znakomitych płyt, H To He Who Am The Only One i Pawn Hearts oraz wyruszeniu w długie, wymagające trasy, zespół Van Der Graaf Generator się rozleciał (po raz pierwszy). Panowie byli sobą zmęczeni, coraz więcej pojawiało się kłótni w zespole. Peter Hammil poświęcił się solowym płytom. Reszta z klasycznego składu tj. David Jackson (saksofony, flety, fortepian), Guy Evans (perkusja) oraz Hugh Banton (organy, gitara basowa, klawisze) postanowili, że nie odłożą instrumentów w kąt. Chcieli grać dalej razem do czego doszło. Przy pomocy kilku kolegów nagrali płytę, którą zatytułowali The Long Hello
Tymi przyjaciółmi okazali się: kolega z zespołu Van Der Graaf Generator, Nic Potter (gitara basowa), Pietro Messina (gitary elektryczna i akustyczna, fortepian) oraz Ced Curtis (gitara elektryczna, bas). Powstała ciekawa płyta, którą odkąd sięgnę pamięcią dzieliłem na dwie połowy. Pierwsza, do odpoczynku, baśniowe klimaty i te sprawy, druga nieco bardziej mroczna i delikatnie zakręcona gdzie można usłyszeć echa VdGG.

Na stronie pierwszej znalazły się trzy kompozycje (tak, to w pełni instrumentalny album). Wszystkie oparte są głównie na grze gitary akustycznej, fletów i saksofonów, ale nie brakuje tu też sympatycznego basu i dopełniającej wszystkiego perkusji. Wszystkie te utwory odróżnia sposób podania. Pierwszy zatytułowany Fairhazel Gardens, choć baśniowy i sielankowy, ma w sobie sporo niepokoju i delikatnej mrocznej mgiełki, która go owiewa. Z kolei I’ve Lost My Cat jest najbardziej skoczny (przynajmniej w pierwszej części), wesoły i pogodny, mimo że też utrzymany w sielankowo-baśniowej konwencji. Looking At You jak dla mnie brzmi dworsko, bo właśnie z dawnymi czasami i królewskimi dworami od zawsze mi się kojarzył.
Bardzo lubię stronę pierwszą tej płyty. Uwielbiam takie, delikatne, niemal akustyczne granie, które mnie uspokaja, wprowadza w błogi stan i pozwala odpocząć. Flet i saksofony przenoszą mnie w czasy dawne, pachnące łąki i rycerzy na koniach. Kiedyś lubiłem czytać powieści fantasy przy tych dźwiękach.

Strona druga to cztery kompozycje. Pierwsza The Theme From "Plunge", w której usłyszymy odważniejsze partie saksofonu, znakomity fortepian i bardziej wyraźną sekcję. No i w tym utworze możemy wysłuchać solówki zagranej na gitarze elektrycznej.
Obsession jest z początku oparty na fortepianie i saksofonie, który kreśli swoje dźwięki gdzieś w oddali. Później dołącza bas i delikatne szuranie perkusji. Jak sama nazwa wskazuje kompozycja niesie ze sobą niepokój, łyk obawy i klimat zażycia małej tableteczki.
Morris To Cape Wrath  to kompozycja Jacksona, w której jego saksofony grają główną rolę, ale i fortepian nie zostaje w tyle. Plus świetna praca perkusji.
Całość zamyka Brain Seizure, którego autorem jest Banton i który to Banton zagrał tu na wszystkich instrumentach. Ten utwór, w moim odczuciu, zawsze brzmiał kolędowo. Nie jak klasyczna kolęda, ale kojarzy mi się z okresem kolędowania. Fajne organy.

Dla mnie to naprawdę świetny album i to w całości. Kiedy bym do niego nie wrócił, zawsze te dźwięki sprawiają mi frajdę. Piękne to granie, które oscyluje w delikatniejszych ostępach rocka progresywnego z domieszką jazzu i kapką kanterberyjskich klimatów. Na słoneczne, leniwe popołudnie, po ciężkim dniu pracy jak znalazł. No i ta przepiękna okładka.

PS. Na marginesie zaznaczę, że  kilka lat temu ukazało się wznowienie tej pyty na kompakcie. Znalazł się tam dodatkowy utwór zatytułowany The Liquidator, który miał się znaleźć na niewydanym albumie VdGG. Uprzedzam jednak, że nie jest to oficjalne wydanie, ale na bezrybiu i rak ryba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz