środa, 31 maja 2017

Schicke, Führs, Fröhling - Sunburst (1977)

  1. Wizzard
  2. Autumn Sun In Cold Water
  3. Artifical Energy
  4. Driftin'
  5. Troja
  6. 1580
  7. Explorer
Po znakomitej płycie debiutanckiej i udanej trasie koncertowej, panowie postanowili pójść za ciosem i nagrać następny album.  W sierpniu 1977 roku zespół wszedł do studia Dietera Dierksa aby zarejestrować materiał na nową płytę. Muzykom towarzyszyło potężne instrumentarium wśród którego możemy wymienić Moog, klawinet, melotron, fortepian, gitary akustyczna i elektryczna, elektryczne pianino i oczywiście perkusja. Na płycie zagrał też gość, basista Eduard Brumund-Ruther…
Pamiętam z jaką ekscytacją zasiadłem pierwszy raz do odsłuchania tego albumu z pożyczonego od kumpla placka. Igła na rozbiegówkę i zaczęła się kompozycja otwierająca zatytułowana Wizzard. Ależ miałem minę gdy do moich uszu dotarło syntezatorowe plumkanie. Ale za chwilę do ów plumkania dołącza znakomita sekcja, a chwilę później jeszcze lepsza gitara Fröhlinga i mamy fusion jak ta lala. Kapitalny numer, głowa sama chodzi góra dół, góra dół. No i te melotronowo-gitarowe duety.
W kolejnej Autumn Sun In Cold Water zespół poszedł już w inną stronę. Kompozycja oparta jest na instrumentach klawiszowych: melotron, syntezatory, Moog. Utwór płynie spokojnie zrywając się co jakiś czas. Muzyka idealnie ilustruje tytuł tej kompozycji. Klawisze to przepiękne jesienne słońce, którego oblicze odbija się w zimnych wodach (perkusja, gitara) jeziora. Na uwagę zasługują tu właśnie partie perkusji, która dodaje potęgi temu rozmarzonemu obrazkowi.
Artifical Energy rozkręca się bardzo leniwie. Łagodna, delikatna gitara i równie intymne bongosy. Co jakiś czas usłyszymy zagrania gitary elektrycznej i kapitalne klawiszowe tła. Nic tylko się rozmarzyć.
Stronę pierwszą wydania winylowego zamykał najkrótszy na płycie Driftin'. Z początku muzyka ożywa, jest skocznie, optymistycznie, po czym pojawiają się uspokojenia brnące w troszkę sielankowe klimaty. Te dwa motywy przeplatają się przez cały utwór, który ponowie zdominowany jest przez instrumenty klawiszowe.

Na stronie drugiej znalazły się trzy utwory. Pierwszym z nich jest Troja. Łagodny początek z elektrycznym pianinem i gitarą akustyczną w roli głównej. Towarzyszy im nieśmiało melotron. Po takim kilkudziesięciosekundowym wstępie utwór rozkręca się za sprawą znakomitej gitary elektrycznej i dobrej sekcji. Co lubię w tej kompozycji? Niespokojne fragmenty z pulsującym basem, świetną perkusją i złowieszczo brzmiącym melotronem. Świetny kawałek.
W 1580 głównie za sprawą fortepianu zespół zapędza się w jazzujące rejony. Ten wraz z gitarą akustyczną tworzą na początku utworu wyśmienity duet. A później? Tła wyczarowywane przez gitarę elektryczną, popisy fortepianowe, mocny, pulsujący bas i te wszystkie wstawki w postaci talerzy, bongosów i innych perkusjonaliów.
Całość zamyka zabawny Explorer, w którym Führs znakomicie bawi się Moogiem. Bardzo sympatyczny utwór.


Co można powiedzieć? Sunburst jest w moim odczuciu nieco słabszym albumem od ich debiutu, ale to nadal znakomity, wysoki poziom. Nie ma tu miejsca na nudę, dłużyzny czy niepotrzebne zapychacze. Zespół za sprawą instrumentów klawiszowych podążył nieco w stronę Tangerine Dream co w moich oczach tylko podnosi poziom tej płyty. Genialna sekcja i rewelacyjne partie gitarowo-klawiszowe. Polecam z całego serca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz