- Catch The Fall
- Shining
- Second Sight
- Love That You Need
- Real Life, Real Answers
- Host To The Holy
- My Winter
- Pushing The River
Z cyklu "Atrakcyjna Osiemdziesiątka"
W tym tygodniu będą
płyty właśnie z lat 80-ych. Powiem szczerze, że miałem ogromny problem z
wyborem. Jak już kilka razy zdarzyło mi się napisać na blogu, często było tak, że miałem
problem z wyborem płyty do posłuchania. Natomiast w tę niedzielę miałem aż nadto
kandydatek do zagrania. Zaczęło się od DVD Genesis When In Rome 2007. O jakie
wspaniałe wspomnienia. Przeleciał cały koncert i część dodatków. A włączyłem
tylko na chwilkę. Skończyło się jak zawsze (pewnie kiedyś wrócę do tego
wydawnictwa). Miałem przygotowane też dwa placki, a właściwie trzy. Pierwszy to
Frankie Goes To Hollywood i album Welcome To The Pleasuredome, ale pomyślałem,
że przecież okrągła rocznica tego wydania była w zeszłym roku, a ja się wtedy zgapiłem
i o tym nie wspomniałem (to były początki bloga więc… Pewnie w przyszłości coś
o niej napiszę). Drugą pozycję opiszę pod koniec tygodnia, a trzecia to właśnie
Dolphin Brothers. A cóż to za twór? Pewnie przeciętny słuchacz niewiele wie o
tym zespole. Ale gdy zagłębić się w temat, okaże się że…
… pod nazwą The Dolphin
Brothers kryją się dwa znamienite nazwiska. Są to Steve Jansen i Richard Barbieri.
Czy to nadal zbyt mało informacji? A gdy wspomnę o zespole Japan? Cieplej? Otóż
właśnie ci dwaj panowie współtworzyli grupę Japan. Po rozpadzie zespołu, postanowili że
będą wspólnie kontynuować karierę muzyczną. W 1985 roku wydali instrumentalny
album (przepiękny, spokojny, fenomenalny) zatytułowany Worlds In A Small Room.
I rzeczywiście muzyka na nim zawarta powoduje, że będąc we własnym pokoju
możemy podróżować po najodleglejszych zakątkach wszechświata. Ale panowie są
także znani ze współpracy z innymi muzykami, takimi jak Mick Karn z którym
wydali kilka albumów. Ale był też Nobukazu Takemura. W 1991 roku powrócił na
chwilę zespół Japan. Wydali jedną płytę, ale nie pod szyldem Japan tylko Rain
Tree Crow. Pamiętamy jeszcze, że Barbieri był członkiem zespołu Porcupine Tree.
No i w końcu wracamy na
właściwe tory. W 1987 roku ukazuje się płyta Catch The Fall w nagraniu której,
oprócz wspomnianego już duetu Jansen/Barbieri, brali udział między innymi tacy
muzycy jak Phil Palmer, David Rhodes, Danny Thompson czy wreszcie w chórkach
P.P. Arnold.
Album rozpoczyna
niezwykle spokojny i klimatyczny utwór tytułowy. Piosenka snuje się
niespiesznie. Niezwykle uspokaja i odpręża. To propozycja brzmieniowo i
stylistycznie zbliżona raczej do solowej twórczości ich kolegi z Japan, Davida
Sylviana (notabene Sylvian to brat Jansena, a ich głosy momentami są bardzo
zbliżone w odbiorze) niż do repertuaru macierzystej grupy. Z resztą cała ta
płyta dzieli się na utwory utrzymane w klimacie tego, który otwiera ten album i
tych nieco żywszych i szybszych.
Kolejnym na płycie,
zaliczanym przeze mnie właśnie do tych szybszych jest singlowy Shining. To
typowa piosenka popowa ze świetnymi chórkami, które wykonują dziewczyny Katie
Kissoon i wspomniana już P.P. Arnold. Usłyszymy tu też dość zgrabną solówkę na gitarze. Następny
utwór zatytułowany Second Sight utrzymany jest w klimacie poprzednika. Fajny
głos Jansena, przemiłe gitary w tle i oczywiście syntezatorowe podkłady. Zawsze
słuchając tego utworu wracam pamięcią do lat osiemdziesiątych.
Love That You Need to
ponowny powrót do spokojnego grania. To utwór z tych przy którym zamyka się
oczy i jest się w innym świecie. Ponownie usłyszymy tu świetny głos Jansena i
przepiękne kobiece wokale w tle. Naprawdę gdyby puścił tę piosenkę komuś kto
zna dobrze dokonania Sylviana ten pomyślałby, że to jakiś jego zaginiony utwór.
Wspaniały klimat. Wielki plus tej płyty i piękne zamknięcie pierwszej strony.
Stronę B rozpoczyna
żywiołowy i skoczny Real Life, Real Answers autorstwa Steve’a Jansena. Fajnie
zagrywa tu sobie gitara elektryczna. Dalej mamy jeszcze niespieszny Host To The
Holy, który od zawsze, jako żywo
kojarzył mi się z dokonaniami grupy Talk Talk i ich albumem The Colour Of
Spring. Przepiękna piosenka z arcyciekawą gitarą w tle na samym początku tego
utworu. Proszę zwrócić uwagę na znakomite kontrabasowe solo Thompsona.
My Winter to przede
wszystkim znakomity fortepian, który prowadzi całą piosenkę. Ale też piękny
bas i kojący głos Jansena, a później delikatne syntezatorowe tła. Kolejny
przepiękny utwór.
Cały album zamyka
Pushing The River, który możemy zaliczyć do tych energicznych. Zdecydowany,
wyraźny rytm perkusyjny, ładne klawisze i ponownie ten czarujący głos Steve’a. Ciekawe
zakończenie.
Catch The Fall to w
moim odczuciu zaginiony klejnot lat osiemdziesiątych. Oczywiście mówimy tu o
muzyce pop i jej atmosferyczno-marzycielskiej odmianie. Fani spokojnego, ale
nie banalnego grania w stylu Silviana będą zachwyceni. Z resztą uważam, że
każdy miłośnik lat osiemdziesiątych (choć nie tylko) po wysłuchaniu tego albumu stwierdzi, że
ten jest znakomity. To płyta raczej do przemyśleń niż do tańca. Znakomita
pozycja. Aaaaa i jeszcze jedno. Proszę zwrócić baczną uwagę na teksty piosenek.
To naprawdę nie jest śpiewanie o huzarze i... Maryni. Ten album powinien być
ozdobą każdej kolekcji bo po jego wysłuchaniu ma się wielki niedosyt, że ten
już się skończył. Nie pozostaje nic innego jak ruszyć się z fotela, przerzucić
placek z powrotem na stroną pierwszą i ponownie zanurzyć się w tej muzyce.
Kolega mi dziś przypomniał o tym pięknym albumie. Dawno tej muzyki nie słyszałem, niestety jest dość trudno dostępna w fizycznej formie. Kłania się Sylvianofil. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak, to prawda. Przez bardzo długi czas szukałem kompaktowej wersji. W końcu znalazłem ale w opłakanym stanie. Póki co pozostaje placek.
Usuń