piątek, 23 października 2015

Simply Red - Picture Book (1985)

Side One:
  1. Come To My Aid
  2. Sad Old Red
  3. Look At You Now
  4. Heaven
  5. Jericho
Side Two:
  1. Money's Too Tight (To Mention)
  2. Holding Back The Years
  3. (Open Up the) Red Box
  4. No Direction
  5. Picture Book
Z cyklu „Atrakcyjna Osiemdziesiątka”
Jutro będę na koncercie grupy Simply Red. Cieszę się niezmiernie. Przyznam szczerze, że traktowałem w przeszłości tę grupę trochę po macoszemu. Dopiero moja Żona przypomniała mi o nich i na nowo pokochałem ten zespół. A dlaczego wybrałem ten właśnie album, a nie na przykład ich największe osiągnięcie czyli płytę Stars? Otóż tak się składa, że teraz w październiku mija trzydzieści lat od wydania tej płyty. Dodatkowo twórczość zespołu poznawałem od ich początków czyli właśnie od tego albumu (tak, na tej trasie świętują swoje trzydziestolecie). Pamiętam tę kasetę którą przyniósł mi kolega. Nawet spodobała mi się ta muzyka. Moją szczególną uwagę zwróciły wtedy dwie piosenki. Pierwszą z nich słyszałem wcześniej na Liście Przebojów w Trójce. Drugą poznałem dopiero po przesłuchaniu całego albumu i wpadłem. Ale to co zrobiło na mnie największe wrażenie to głos lidera grupy Micka Hucknalla.

Hucknall urodził się w Manchesterze. Jego Matka odeszła od niego i jego Ojca gdy Mick miał trzy lata. Na kanwie tego zdarzenia Hucknall napisał (miał wtedy 17 lat) przepiękną piosenkę z tej płyty, zatytułowaną Holding Back The Years. Początki jego muzycznej kariery to punkowy zespół The Frantic Elevators z którym nagrał cztery single. Jednak nie do końca pasował mu ten rodzaj muzyki. Bardziej skłaniał się ku takim gatunkom jak soul, reggae czy pop. Chciał wykorzystać w całości swoje znakomite warunki głosowe. Tak powstał Simply Red. Do grupy trafiło trzech byłych członków zespołu The Durutti Columns. Byli to Chris Joyce (perkusja, instrumenty perkusyjne), Tony Bowers (gitara basowa) oraz Tim Kellett (trąbka). Do składu dołączyli jeszcze Sylvan (gitara) i Fritz McIntyre (klawisze). Może tyle słowem wstępu, przejdźmy do samej płyty.
Album otwiera utwór Come To My Aid, który był drugim singlem z tej płyty. To fajna skoczna piosenka w której od razu możemy się przekonać o czystości i sile głosu Hucknalla. To jedna z żelaznych pozycji w koncertowym repertuarze grupy.
Sad Old Red to kolejny numer na płycie. Tu grupa ujawnia swoje jazzowe inspiracje. Ładny bas, któremu mięciutko wtóruje perkusja, pobrzękiwania gitary i równie delikatne klawisze. No i ponownie popis Hucknalla. Pojawiają się tu również znakomite partie trąbki. Świetny utwór, idealnie pasujący do nowojorskich klubów nocnych.
Kolejna na płycie Look At You Now to jakby delikatny flirt z tym co Mick tworzył przed Simply Red. Szybki utwór z ciekawą partią gitary. Zawsze podobały mi się tu te trąbki. Z resztą podobne naleciałości rockowe (oczywiście chodzi o soft rockowe ujęcie) możemy usłyszeć w piosence No Direction z drugiej strony płyty.
Ale wróćmy jeszcze na stronę pierwszą winylowego wydania. Otóż usłyszymy tu pierwszy z dwóch coverów znajdujących się na tym albumie. To piosenka Heaven z repertuaru Talking Heads. Świetna ballada z ciekawymi dęciakami (proszę zwrócić uwagę na partię saksofonu). Która wersja lepsza? Myślę, że ta Simply Red, ale to jest zawsze subiektywna ocena.
Stronę pierwszą zamyka utwór Jericho, trzeci singiel z tej płyty. Bardzo spokojna i ładna w zwrotkach. Ożywia się nieco w refrenach. Bardzo fajne zamknięcie strony.
Stronę drugą otwiera kolejny cover. Piosenka zatytułowana Money’s Too Tight (To Mention) była oryginalnie wykonywana przez The Valentine Brothers w duchu R&B. Hucknall zaśpiewał tę piosenkę bardziej soulowo, nie rezygnując przy tym z oryginalności i skoczności utworu. Był to pierwszy singiel z płyty, który dość dobrze poradził sobie w zestawieniach (13 miejsce na Wyspach i 28 w Stanach). Znakomita przeróbka.
Drugi utwór na tej stronie to wielki hit grupy, o którym już wspominałem i który był czwartym singlem z tego albumu. Chodzi naturalnie o Holding Back The Years. Mick uzewnętrznia w tej piosence ogromy żal z powodu dorastania bez Matki. Ubolewa, że nie mógł schować się w jej ramionach gdy miał słabsze dni lub gdy skarcił go Ojciec. Niezmiernie żałuje tych wszystkich straconych lat bez niej. To bardzo smutna, ale zarazem piękna piosenka o tęsknocie dziecka za Matką. Przez wiele lat mocno utożsamiałem się z tym utworem, jest mi on niezwykle bliski (moja Mama zmarła gdy byłem młodym chłopakiem). Piosenka okazała się wielkim hitem po obydwu stronach oceanu. Nominowana była do nagrody Grammy. Znakomita pozycja.
Dalej usłyszymy, wspomniany już wcześniej, No Direction, ale przed nim jest jeszcze ostatni singiel promujący ten album, mianowicie piosenka (Open Up The) Red Box, która nigdy jakoś nie zrobiła na mnie wrażenia. W moim odczuciu gdyby zabrakło jej na tej płycie to nic by się nie stało. Niby wszystko jest tu na miejscu, ale jakoś mi ta piosenka nigdy nie „zażarła”.
No ale na sam koniec mamy (w moim odczuciu) kolejny klejnot. To utwór tytułowy. Pamiętam kiedy pierwszy raz usłyszałem tę piosenkę. Po prostu oniemiałem z wrażenia. Sam się sobie dziwiłem jakim cudem, przecież nie przepadam za reggae, a właśnie w takim duchu utrzymany jest ten kapitalny utwór. Świetne klawiszowe tła, zdecydowane uderzenia perkusji i fenomenalny bas. Ale to co najbardziej powala w tym utworze to śpiew Hucknalla. Po prostu idzie w pięty, ciary po plecach i włosy dęba. Całkowicie przekonuje mnie tym utworem do siebie. Ileż ja razy wysłuchałem tej piosenki? To wiedzą chyba tylko moje wszystkie grajki przy pomocy których odtwarzałem ten utwór. Pamiętam również gdy ten utwór został wykorzystany w jednym z odcinków serialu Policjanci z Miami. Ależ pięknie współgrał obraz z dźwiękiem. Fantastyczne zamknięcie płyty.

Simply Red, ale przede wszystkim Mick Hucknall udowodnili tą płytą, że nie przypadkowo stali się międzynarodowymi gwiazdami. Picture Book to znakomita płyta przy której można potańczyć, wzruszyć się, ale i odpłynąć, zanurzając się we wspomnieniach. Album mimo upływu trzydziestu lat przetrwał próbę czasu i równie świetnie słucha się go teraz jak i wtedy w drugiej połowie lat osiemdziesiątych. Na przestrzeni kolejnych lat, mimo często zmieniającego się składu, grupa odnosiła coraz większe sukcesy, a Mick Hucknall udowodnił że jest jej niekwestionowanym liderem. Osobiście Mick jest jednym z moich ulubionych Artystów z szeroko pojętego świata pop. Uwielbiam muzyków, którzy potrafią skomponować piosenkę, zagrać na wszystkich instrumentach i jeszcze genialnie ją zaśpiewać. To takie jednoosobowe, samowystarczalne machiny, które dzięki swoim umiejętnościom osiągnęły szczyty popularności, jednocześnie dostarczając nam niezwykłych przeżyć.
Czekam z niecierpliwością na koncert, a wrażenia z niego na pewno opiszę na początku przyszłego tygodnia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz