wtorek, 28 czerwca 2016

Extra Ball - Birthday (1976)

  1. Narodziny
  2. Taniec Maryny
  3. Bez Powrotu
  4. Podróż W Góry
  5. Siódemka
  6. Szczęśliwy Nieszczęśliwiec
  7. Blues For Everybody
  8. Hengelo, Almelo, Deventer
Dziś wracam do lat dzieciństwa. Pamiętam ten album właśnie z moich lat młodzieńczych. Ojciec często go grał aby poprawić sobie humor. Ten optymizm także mnie się udzielił i trwa do dziś. W czasach w których przeciętny Kowalski z małego miasta miał mizerny, a często żaden dostęp do płyt zachodnich, rarytasem były takie albumy rodzimych wykonawców. Po wielu latach i wykupieniu Polskich Nagrań (uważam to za niewybaczalny skandal) przez Warnera ukazało się wznowienie tej kapitalnej płyty…
Bardzo ucieszyła mnie natomiast wiadomość, że wspomniany Warner postanowił wznowić serię Polish Jazz. Wznowić zarówno na kompaktach jak i płytach winylowych. Natychmiast po pojawieniu się Extra Ball zakupiłem ten album. Stare wydanie Muzy przestało grać wiele lat temu, a dzięki wznowieniom mogę powrócić do lat szczenięcych.
Zespół założył znakomity muzyk, niestety nieżyjący już Jarosław Śmietana. Początkowo grupa grała jako kwintet (do 1975 roku kiedy odszedł saksofonista Piotr Prońko). Swoją przygodę z muzyką rozpoczęli znakomicie. Zajęli bowiem drugie miejsce na festiwalu Jazz nad Odrą w 1974 roku. Natomiast rok później na tym samym festiwalu  zespół otrzymał pierwszą nagrodę. Do tego doszło szereg wyróżnień indywidualnych dla poszczególnych członków zespołu. W końcu po dołączeniu do grupy nowego saksofonisty w osobie Andrzeja Olejniczaka nagrywają debiutancki, opisywany tu album.
Oprócz wspomnianych już Śmietany (gitara) i Olejniczaka w składzie znaleźli się Władysław Sendecki (klawisze), Jan Cichy (bas) oraz Benedykt Radecki (perkusja). Kompozytorami wszystkich utworów jest duet Śmietana-Sendecki.

Album rozpoczyna najdłuższa (nieco ponad dziesięć minut) kompozycja na płycie kryjąca się pod nazwą Narodziny. To ten numer leciał w moim domu rodzinnym najczęściej i do dziś go uwielbiam. Jest taki nasz, jakby żywcem wyjęty z polskich filmów lat siedemdziesiątych. Radosny, słoneczny, który zawsze wywołuje u mnie obrazy przedstawiające letnie łąki i pola. To również obraz kołyszącego się zboża i maków, obraz lasu na horyzoncie i płynącej małej rzeczki. Tak, istna sielanka. Saksofon fantastycznie przewodzi malując wspomniane przeze mnie obrazy. Do tego kapitalny bas, blachy i elektryczny fortepian. Plus oczywiście ładna gitara Śmietany (w połowie utworu świetne solo). Kompozycja znakomicie płynie, wystarczy zamknąć oczy i odlecieć. W latach dziewięćdziesiątych włączałem ten utwór w środku zimy chcąc  przywołać obrazy lata.
Taniec Maryny. Szybszy, w stylu kujawiaka. Znakomita sekcja plus świetny saksofon. Utwór galopuje wybudzając nas z marzeń i sielanki poprzednika. Tu także usłyszymy, co prawda krótkie, ale ciekawe solo gitarowe Śmietany. Do tego kapitalne partie na elektrycznym fortepianie.
Następny, krótki bo trwający nieco ponad dwie i pół minuty Bez Powrotu to z kolei mocne nawiązanie do bardziej jazzowego grania, z ciekawym saksofonem Olejniczaka w roli głównej i równie porywającymi popisami gitarowymi lidera grupy.
Podróż W Góry. W wydaniu winylowym ta kompozycja kończyła stronę pierwszą. Łagodny, wręcz liryczny wstęp. Przepiękna gitara i jeszcze piękniejszy elektryczny fortepian. Po minucie z kawałkiem utwór zrywa się do biegu z czego rodzi się znakomity jazz-rockowy numer. Wyśmienite zamknięcie strony pierwszej.
Siódemka. Kompozycja która pochodzi jeszcze z wczesnego okresu istnienia grupy. To także utrzymana raczej w żywym tempie kompozycja. Tu należy zwrócić uwagę na wyśmienitą grę Olejniczaka na saksofonie tenorowym, ale chyba przede wszystkim na cudownej urody partię fortepianu elektrycznego, który po galopadzie w pierwszej części utworu, wprowadza zdecydowane uspokojenie i przepiękny klimat. A gdy po chwili dołączają do niego gitara Śmietany i blachy Radeckiego robi się naprawdę lirycznie i przyjemnie. Po tym przerywniku kompozycja ponownie przyspiesza.
Szczęśliwy Nieszczęśliwiec to z kolei popis Sendeckiego na Moogu. Początek to radosne ptasie trele, które również zamykają ten utwór. Lubię w tym utworze, oczywiście oprócz wspomnianego już Mooga, „brzdąkającą” gitarę.
Do końca mamy jeszcze dwie kompozycje. Pierwszą z nich  jest Blues For Everybody. Tu usłyszymy głównie duet Śmietana-Sendecki. Ten drugi gra tu na tradycyjnym fortepianie. Szczerze nie przepadam za tym utworem. Pomimo ciekawych improwizacji i radosnego brzmienia ten numer do mnie nie przemawia. Album zamyka Hengalo, Almelo, Deventer. W tym utworze należy wyróżnić arcyciekawą grę Cichego na basie, znakomite partie Olejniczka na saksofonie oraz niczego sobie solówkę Jarosława Śmietany.

Dla mnie płyta Birthday jest bardzo ciekawą pozycją, z którą wiążą się moje wspomnienia. Lubię ten fusion w wydaniu rodzimego zespołu, który moim skromnym zdaniem nie miał i nie ma się czego wstydzić. Na płycie słychać wpływy takich grup jak Weather Report czy Return To Forever. Jednak panowie z Extra Ball zachowali swój charakter wplatając we własną twórczość sporo polskiego folkloru co czyni ten album bardziej naszym. No właśnie, Birthday to ładna mieszanka fusion, jazzu i polskiej tradycji co w sumie dało świetny efekt.
    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz