- Fairhazel Gardens
- Looking At You
- I've Lost My Cat
- The Theme From "Plunge"
- The Obsession
- Morris To Cape Wrath
- Brain Seizure
Po nagraniu dwóch
znakomitych płyt, H To He Who Am The Only One i Pawn Hearts oraz wyruszeniu w
długie, wymagające trasy, zespół Van Der Graaf Generator się rozleciał (po raz
pierwszy). Panowie byli sobą zmęczeni, coraz więcej pojawiało się kłótni w
zespole. Peter Hammil poświęcił się solowym płytom. Reszta z klasycznego składu
tj. David Jackson (saksofony, flety, fortepian), Guy Evans (perkusja) oraz Hugh
Banton (organy, gitara basowa, klawisze) postanowili, że nie odłożą
instrumentów w kąt. Chcieli grać dalej razem do czego doszło. Przy
pomocy kilku kolegów nagrali płytę, którą zatytułowali The Long Hello…
Tymi przyjaciółmi okazali
się: kolega z zespołu Van Der Graaf Generator, Nic Potter (gitara basowa), Pietro
Messina (gitary elektryczna i akustyczna, fortepian) oraz Ced Curtis (gitara
elektryczna, bas). Powstała ciekawa płyta, którą odkąd sięgnę pamięcią
dzieliłem na dwie połowy. Pierwsza, do odpoczynku, baśniowe klimaty i te
sprawy, druga nieco bardziej mroczna i delikatnie zakręcona gdzie można
usłyszeć echa VdGG.
Na stronie pierwszej
znalazły się trzy kompozycje (tak, to w pełni instrumentalny album). Wszystkie
oparte są głównie na grze gitary akustycznej, fletów i saksofonów, ale nie
brakuje tu też sympatycznego basu i dopełniającej wszystkiego perkusji. Wszystkie
te utwory odróżnia sposób podania. Pierwszy zatytułowany Fairhazel Gardens, choć baśniowy i
sielankowy, ma w sobie sporo niepokoju i delikatnej mrocznej mgiełki, która go
owiewa. Z kolei I’ve Lost My Cat jest najbardziej skoczny (przynajmniej w
pierwszej części), wesoły i pogodny, mimo że też utrzymany w
sielankowo-baśniowej konwencji. Looking At You jak dla mnie brzmi dworsko, bo
właśnie z dawnymi czasami i królewskimi dworami od zawsze mi się kojarzył.
Bardzo lubię stronę pierwszą
tej płyty. Uwielbiam takie, delikatne, niemal akustyczne granie, które mnie
uspokaja, wprowadza w błogi stan i pozwala odpocząć. Flet i saksofony przenoszą
mnie w czasy dawne, pachnące łąki i rycerzy na koniach. Kiedyś lubiłem czytać
powieści fantasy przy tych dźwiękach.
Strona druga to cztery
kompozycje. Pierwsza The Theme From
"Plunge", w której usłyszymy odważniejsze partie saksofonu,
znakomity fortepian i bardziej wyraźną sekcję. No i w tym utworze możemy
wysłuchać solówki zagranej na gitarze elektrycznej.
Obsession
jest z początku oparty na fortepianie i saksofonie, który kreśli swoje dźwięki
gdzieś w oddali. Później dołącza bas i delikatne szuranie perkusji. Jak sama
nazwa wskazuje kompozycja niesie ze sobą niepokój, łyk obawy i klimat zażycia
małej tableteczki.
Morris
To Cape Wrath to kompozycja
Jacksona, w której jego saksofony grają główną rolę, ale i fortepian nie
zostaje w tyle. Plus świetna praca perkusji.
Całość
zamyka Brain Seizure, którego autorem jest Banton i który to Banton zagrał tu
na wszystkich instrumentach. Ten utwór, w moim odczuciu, zawsze brzmiał kolędowo. Nie
jak klasyczna kolęda, ale kojarzy mi się z okresem kolędowania. Fajne organy.
Dla
mnie to naprawdę świetny album i to w całości. Kiedy bym do niego nie wrócił,
zawsze te dźwięki sprawiają mi frajdę. Piękne to granie, które oscyluje w
delikatniejszych ostępach rocka progresywnego z domieszką jazzu i
kapką kanterberyjskich klimatów. Na słoneczne, leniwe popołudnie, po ciężkim
dniu pracy jak znalazł. No i ta przepiękna okładka.
PS.
Na marginesie zaznaczę, że kilka lat
temu ukazało się wznowienie tej pyty na kompakcie. Znalazł się tam dodatkowy
utwór zatytułowany The Liquidator, który miał się znaleźć na niewydanym albumie
VdGG. Uprzedzam
jednak, że nie jest to oficjalne wydanie, ale na bezrybiu i rak ryba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz