piątek, 20 lutego 2015

Mike Rutherford - Smallcreep's Day (1980)


  1. Between The Tick & The Tock
  2. Working In Line
  3. After Hours
  4. Cats And Rats (In The Neighbourhood)
  5. Smallcreep Alone
  6. Out Into The Daylight
  7. At The End Of The Day
  8. Moonshine
  9. Time And Time Again
  10. Romani 
  11. Every Road
  12. Overnight Job

Miałem w planach przedstawić całkiem inną płytę, ale kilka dni temu moja magiczna przypominajka dała mi znać, że oto 15 lutego 1980 roku ukazał się pierwszy solowy album Mike’a Rutherforda. Skoro jest rocznica albumu który sobie cenię, to dlaczego nie. Pomiędzy wydaniem …And Then There Were Three… a nagraniem kolejnego Duke, zespołu Genesis, było troszkę czasu (Phil Collins na chwilę opuścił zespół by ratować swoje małżeństwo) więc Mike postanowił, że nagra solowy album (podobnie zrobił Tony Banks). Miał w tym czasie trochę pomysłów, które chciał wykorzystać. Zaprosił do nagrania tej płyty kilku fantastycznych muzyków. Na perkusji zagrał Simon Phillips, którego Mike bardzo cenił i z którym od dawna chciał pracować. Na klawiszach zagrał wieloletni przyjaciel Rutherforda, były członek zespołu Genesis,  Anthony Phillips. Przy mikrofonie stanął Noel McCalla (sesyjny wokalista, który w późniejszym okresie znany był ze współpracy z zespołem Manfred Mann’s Earth Band). W zespole znalazł się również Morris Pert przygrywający na instrumentach perkusyjnych. Nagrań dokonano w sztokholmskich Polar Studios w których na co dzień nagrywała ABBA.


Mike zdecydował, że w części będzie to album koncepcyjny. Na pierwszej stronie płyty winylowej została przedstawiona opowieść o robotniku, który pracuje w ogromnej fabryce. Pewnego dnia postanawia dowiedzieć się jakiż to produkt finalny opuszcza fabrykę. Dotąd skupiony był tylko na pracy przy swoim stanowisku, wiercąc otwory w blachach. Wyrusza więc w drogę i gdy dociera na sam koniec fabryki dowiaduje się, że produkt końcowy to lśniąca maszyna. Odkrycie to wcale nie zmieniło jego dotychczasowego życia i zawiedziony, postanawia wrócić do domu aby porządnie wyspać się przed kolejnym dniem pracy. Pomysł na ten koncept został zaczerpnięty przez Mike’a  z noweli autorstwa Petera Currella Browna pod tym samym tytułem Smallcreep's Day . Książkę tę podsunął mu Tony Banks. Druga część płyty to nie powiązane ze sobą piosenki. Mike stwierdził że album koncepcyjny jako całość mógłby być trochę za ciężki i dlatego zdecydował się na taki podział albumu.

Pierwsza strona to właśnie ten koncept, który nosi oczywiście tytuł Smallcreep’s Day. Składa się na niego siedem utworów. Utwór otwierający to Between the Tick & the Tock. Świetne, spokojne klawisze, które od samego początku robią fajny klimat. Do tego głos Noela. Wspaniały wstęp.W kolejnej odsłonie Work In Line usłyszymy na początku kapitalną pracę gitary, którą słychać przez cały utwór. Perkusja z klawiszami także świetnie sobie poczynają. No i mamy kapitalną grę Rutherforda na gitarze elektrycznej. Fajna żywiołowa część, która płynnie przechodzi do kolejnej odsłony w postaci krótkiej kompozycji After Hours. Tu ponownie mamy piękny klimat tworzony za pomocą ciekawych klawiszy. Reszta tego konceptu ma podobną budowę. Mocniejsze tony w Cats and Rats (In This Neighbourhood) z wyraźnym rytmem, wybijanym na perkusji przez Simona Phillipsa. Dalej usłyszymy kolejny instrumentalny, klawiszowy przerywnik w postaci  Smallcreep Alone. Bardzo ładny klimat buduje nam tu Ant. Out into the Daylight to znowu instrumentalna ale bardzo dynamiczna część. Świetna perkusja i gitary Rutherforda (brawa dla basu). Jak wcześniej, kapitalne klawisze. Koncept zamyka majestatyczny At The End Of The Day. Mamy tu wyrazisty i przekonujący śpiew McCalla, który wprowadza słuchacza w stan zadumy. I znowu kapitalne klawisze (świetną robotę zrobił Ant na tym albumie). Kompozycja ta brzmi troszkę jak ta zamykająca album Wind & Wuthering, zespołu Genesis (oczywiście to nie ten kaliber, ale skojarzenia są). Wyśmienita pierwsza część płyty. 
Pozostałe utwory zawarte na tej płycie to bardziej komercyjne utwory, które nadal mają w sobie sporo z progresywnego ducha. Pierwszą "samodzielną" piosenką na tym albumie jest Moonshine. Buczące syntezatory i ciut przesterowane gitary wiodą tu prym. Choć znalazł się tu też bardziej spokojny i melodyjny fragment ze świetną partią gitary. 
Time And Time Again to ballada na fortepian, która w niektórych fragmentach do złudzenia przypomina mi utwór Many Too Many zespołu Genesis. Niemniej jest to poprawna ballada, której słucha się z wielką przyjemnością.
Romani rozpoczyna ciekawa partia klawiszy. Kolejny utwór przypominający twórczość macierzystego zespołu Rutherforda.
Every Road to kolejna ballada z bardzo fajną grą gitary akustycznej i dość prostymi klawiszami. Sympatyczna, niczego nie odkrywająca i niestety niczego nie wnosząca piosenka.
Album zamyka Overnight Job. Gitarowy kawałek z równomiernym rytmem perkusji i dość ciekawą partią śpiewu Noela. Mamy tu interesującą grę gitary akustycznej, która przypomina mi troszkę pierwszy solowy album Anta. Mike gra tu także fajne solo na gitarze elektrycznej. Ciekawe zakończenie albumu.



Autorem okładki do tego albumu był sam Storm Thorgerson, który jak wiemy był w tamtym czasie członkiem brytyjskiej grupy grafików Hipgnosis.
Smallcreep’s Day to album dość mocno nawiązujący do dotychczasowych dokonań zespołu Genesis. Jednak jest to bardziej gitarowy album. Nie jest to może jakieś wielkopomne dzieło, ale na pewno warte uwagi (na Wyspach dotarł do trzynastego miejsca). Trochę szkoda, że Mike postawił na taką budowę płyty, dzieląc ją na koncept i luźne piosenki. Przez taki zabieg album jest trochę nierówny. Uważam jednak, że to jedna z lepszych płyt jeśli chodzi o solowe dokonania członków zespołu Genesis. Dziś niestety nieco zapomniany album, a szkoda. Ja wracam do tej płyty z wielką chęcią.
 

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz