- Introduzione
- Impressioni Di Settembre
- È Festa
- Dove... Quando... (Parte 1)
- Dove... Quando... (Parte 2)
- La Carrozza Di Hans
- Grazie Davvero
Jak się powiedziało A to trzeba powiedzieć B.
Początkowo miałem nie prezentować tego albumu ale pomyślałem sobie, że byłoby
to wielkie uchybienie. Bo przecież bardzo sobie cenię ich debiut, który jest
ważną pozycją nie tylko w mojej kolekcji, ale i w historii rocka progresywnego.
Właściwie ten album i opisywany już Per Un Amico, poznałem jednocześnie. Obie
te płyty wywarły na mnie ogromne, pozytywne wrażenie. Obie w takim samym
stopniu mnie oczarowały (jednak bardziej cenię sobie Per Un Amico). Storia Di Un Minuto zdobyła we Włoszech
ogromne powodzenie. Przełożyło się to na wyniki na listach najlepiej
sprzedających się albumów. Płyta dotarła do pierwszego miejsca i została na mim
przez kilka tygodni.
Po występach na bardzo wielu festiwalach,
panowie z PFM postanowili wejść do studia i nagrać swój pierwszy album. Autorem
muzyki jest Franco Mussida, natomiast stroną tekstową zajął się Mauro
Pagani. Już cały zespół dopracował brzmienie tych kompozycji a następnie wszedł
do studia. Panowie zastrzegli od samego początku, że płytę chcą nagrać live.
Chodziło im o to aby album brzmiał dokładnie tak jak grają na co dzień na
koncertach. Chcieli aby było słychać ich zaangażowanie, pasję i energię obecną
podczas występów na żywo. I jak
zdecydowali tak zrobili. Zagrali. Jak im to wyszło? Moim zdaniem fantastycznie.
Płytę rozpoczyna krótki
utwór instrumentalny Introduzione, w którym główną rolę pełni gitara akustyczna
wraz z fletem. Pod koniec pałeczkę przejmuje mellotron. Jest to preludium do
drugiego, kapitalnego utworu Impressioni
Di Settembre. Rozpoczyna się cichutkim, bardzo delikatnym śpiewem wspomaganym
oszczędną gitarą klasyczną. Pojawia się flet. Z delikatnej piosenki
przechodzimy przy pomocy świetnych klawiszy i perkusji do mocniejszej odsłony
tej kompozycji. Takie zabiegi pojawiają się i w dalszej części utworu, który
kończy się silnym akcentem. Słuchając tego utworu zwraca uwagę wyśmienita
melodia. Kapitalny początek płyty.
È Festa. Rockowe
oblicze zespołu. Niemal w całości instrumentalny z krótką partią wokalną.
Świetne gitary, flet. Fajne granie z jajem, do przodu, z niewielkim
uspokojeniem tempa w środkowej jego części.
Dove... Quando...
(Parte 1) Piękna ballada, zdominowana przez gitarę akustyczną oraz flet.
Kapitalne intro tej piosenki naprawdę robi wrażenie. Włoski język dodatkowo nadaje
tej kompozycji sielankowego klimatu. Inspiracją do powstania tego utworu były
kompozycje pochodzące z XV wieku. Wspaniale się tego słucha.
Dove... Quando... (Parte
2) to rozwinięcie części pierwszej. W pierwszej części tego utworu
mamy do czynienia z jazzową odsłoną zespołu (fantastycznie gra tu fortepian, do
tego galopująca perkusja i świetny mellotron). Kompozycja jest w całości
instrumentalna. W dalszej części mamy nawiązania do muzyki klasycznej ze
świetną partią skrzypiec. Dodatkowo usłyszymy tu fantastyczny popis gry na
flecie. Dove... Quando... (Parte 2) w połączeniu z Dove... Quando... (Parte 1) robią
ogromne wrażenie.
La Carrozza Di Hans. Fantastyczna gitara akustyczna
na której gra Franco Mussida. Fenomenalna technika gry na tym instrumencie. Po
takim wspaniałym wstępie genialnie wchodzi ze swoimi partiami cały zespół to
przyspieszając, to znowu zwalniając ten utwór. No i na sam koniec ten styl
grania i brzmienia mellotronu à la wczesny King Crimson. Rewelacja.
Utwór zamykający ten album to Grazie Davvero. To
melancholijny utwór, który rozpoczyna gitara akustyczna i miłe dla ucha wokale.
W połowie jednak utwór staje się bardziej wyrazisty, mocniejszy w swoim
przekazie z ciekawą orkiestracją.
Tak kończy się ten trwający prawie 34 i pół minuty
album. Storia Di Un Minuto był jednym z albumów,
które pomogły zdefiniować włoski symfoniczny rock progresywny. Do dziś jest jednym z najbardziej
wyrazistych wypowiedzi muzycznych
tego gatunku. W tym samym roku ukazał się opisywany wcześniej
album Per Un Amico. W 1973 roku zespół nagrał album Photos Of Ghosts, na którym znalazły się
między innymi kompozycje z dwóch pierwszych płyt tyle że z tekstami w języku
angielskim. Mnie osobiście ten zabieg nie przypadł do gustu ale co ja tam wiem. Premiata Forneria Marconi był pierwszym włoskim zespołem grającym rocka progresywnego, który zdobył międzynarodową sławę i nie można się temu dziwić, bo to
fantastyczna kapela, która po kilku zmianach personalnych gra do dziś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz