wtorek, 9 lutego 2016

Illusion - Illusion 3 (1995)

  1. To Co Ma Nadejść
  2. Vendetta
  3. Keff
  4. Wrona
  5. Don't Creep
  6. Nowhere
  7. Agressive 96'
  8. Nikt
  9. Holy Land
  10. 140
  11. Choćby Jęk
Zatrzymam się jeszcze na chwilkę na naszej rodzimej scenie lat dziewięćdziesiątych. Po wspomnianej płycie Perfectu wzięło mnie na polską muzykę. Zrobiłem więc sobie polską niedzielę. Przesłuchałem kilka albumów wśród których był Illusion. Ten polski dzień uświadomił mi, ze ostatnio bardzo mało słucham naszych wykonawców, ale nadrabiam. Grupę Illusion poznawałem od ich drugiego albumu. Pamiętam to wielkie, pozytywne zaskoczenie. Gdy ukazała się trójka wiedziałem, że muszę ją kupić…

Dwójkę miałem przegrywaną od kolegi, natomiast ich trzeci album kupiłem już sam. Pamiętam ten dzień jak dziś. Było to latem, dorabiałem sobie wtedy w wakacje pracując fizycznie. Któregoś dnia wracając z roboty wstąpiłem do sklepiku z muzyką. Pytam „Co dziś nowego?” Znajoma sprzedawczyni i jednocześnie właścicielka ów sklepiku wymienia mi poszczególne tytuły wśród których była ta płyta Illusion. Biorę, jeszcze wtedy na kasecie (kompakt kupiłem dziesięć lat później). I pamiętam też jakie kapitalne wrażenie zrobił na mnie materiał z tejże. Ostatnio znalazłem pudełko z wkładką, niestety nie wiem gdzie jest sama kaseta. Muszę poszukać, choć może przy którejś przeprowadzce gdzieś ją wcięło.
Prawda jest taka, że ani wcześniej ani później jakoś mnie taka muzyka nie przekonywała. Z Illusion było inaczej. Może dobrze się wstrzelili w moje ówczesne złe nastroje i potrzebowałem takiej muzyki z jajem aby wyrzucić z siebie złe emocje. Do tego wszystkiego uwielbiam głos Lipy. Uważam, że facet ma jeden z najciekawszych głosów na naszej scenie rockowej, a do tego pisze świetne teksty, co udowodnił też na Illusion 3. Te teksty także idealnie pasowały do moich nastrojów rodem z 1995 roku.
Album rozpoczyna utwór zatytułowany To Co Ma Nadejść. Początek to spokojna gitara, ale gdy wchodzą wszyscy muzycy robi się ciężkawo. Znakomity początek. Ale ten utwór to przede wszystkim tekst. Kapitalny. Bardzo lubię w tym numerze fragment samotniej perkusji po którym swoje solo ma gitara.
Chwilę później usłyszymy chyba najbardziej czaderski kawałek tej płyty, którym jest Vendetta. Pamiętam jak dziś wideoklip do tego utworu. Była chwila, że dość często był puszczany w naszej telewizji. Co to za utwór. Mój walkman gdyby mógł wtedy mówić to powiedziałby pewnie „Chłopie ileż można?” Oj tak, katowałem ten utwór niemiłosiernie. Czasami jeżdżąc rowerem zapominałem przy tym kawałku, że nie jestem sam na drodze. Jak mówi dzisiejsza młodzież, ten utwór miażdży.
Dalej nie jest wcale gorzej. Właściwie każdy utwór ma to coś. Nie ma sensu opisywać tu ich wszystkich, każdego z osobna. Skoncentruję się może na tych, które są w moim odczuciu najlepsze z najlepszych. Weźmy taką Wronę, przepięknie, wręcz narkotycznie się snuje, by co jakiś czas potężnie uderzyć. No i ten genialny tekst „Idziesz gdzieś, zaciśnięte dłonie. Bo nosisz w sobie gniew...
Nadmienię jeszcze tylko, że są też na płycie utwory śpiewane w języku angielskim. Don’t Creep, Nowhere oraz Holy Land. Powiem szczerze, że nie lubię gdy polski zespół śpiewa w innym języku niż nasz. Moim zdaniem trzeba się zdecydować, albo śpiewamy cały materiał po polsku albo po angielsku. Nie, nie jestem uprzedzony, tylko po co? Bo chociażby taki Nowhere z kapitalnym riffem o wiele lepiej zabrzmiał by mi z polskim tekstem. No ale ja Lipnicki się nie nazywam więc sobie mogę. Muszę jednak przyznać, że słowa do Holy Land zrobiły na mnie spore wrażenie. Podobno ten tekst jest odpowiedzią na list pewnej dziewczyny, która napisała do zespołu. W tymże opisuje swoje nieciekawe życie i nosi się z zamiarem popełnienia samobójstwa. Przepiękny gest samego Lipy jak i całego zespołu. Wielki szacunek. 


Wracam do moich ulubieńców tej płyty. Kolejnym takim jest Nikt. Cóż za wygar, cóż za kop. Przy tym kawałku przestałem się dziwić wszystkim którzy uwielbiali pogo. Czad w czystej postaci.
Przejdźmy do utworu zatytułowanego 140 w którym Lipa śpiewa w języku stworzonym przez samego siebie. Kapitalny moment płyty.
Ale na sam koniec usłyszymy istne cudo. To piosenka zatytułowana Choćby Jęk. Naprawdę nie wiem co mam napisać. Dla mnie ten kawałek to istne arcydzieło. Wtedy, te dwadzieścia lat temu, przy pierwszym odsłuchu dosłownie usiadłem z wrażenia. W tę niedzielę wysłuchałem tego kawałka po wielu, wielu latach i reakcja była podobna. Rozdziawiona gęba i łza w oku. Jedna z najpiękniejszych polskich ballad.
Na płycie znajdziemy jeszcze jeden ciekawy ukryty utwór, świetna sprawa. Z kolei na kompaktowym wznowieniu z 2004 roku, które posiadam, dodano dwa bonusy. Pierwszym z nich jest nic nie wnoszący utwór Look Around, a drugim jest wideoklip do utworu Vendetta.

Jak już wspomniałem Illusion było jednym z niewielu, tak zwanych, cięższych epizodów muzycznych w moim życiu. Niemniej bardzo ważnym epizodem, który pomógł mi pozbyć się gniewu. Odnoszę wrażenie, że album Illusion 3 jest opus magnum grupy. Cała płyta wyszła im idealnie. Bardzo ciekawa muza i genialne teksty, w których  Lipa sprzeciwia się przemocy, poniżaniu innych i zobojętnieniu. Dzięki temu, materiał z tej płyty jest nadal aktualny, świat pędzi, a ludzie są coraz gorsi. Minęło dwadzieścia lat, a album nadal mi odpowiada w całości. To chyba coś znaczy. Polecam miłośnikom cięższych brzmień.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz