piątek, 5 lutego 2016

Maurice White (19.12.1941 – 4.02.2016)



Złych wiadomości ciąg dalszy. Początek tego roku to jakaś klątwa. Odchodzą wielcy Artyści, dosłownie jeden po drugim. Zmarł Maurice White założyciel i lider grupy Earth, Wind & Fire. Odkąd sięgnę pamięcią repertuar grupy zawsze poprawiał mi humor w tych cięższych chwilach. Gdy ogląda się teledyski zespołu i ten wieczny, szczery uśmiech Marice’a od razu lepiej robi się na sercu…


Ile ten facet jak i cały zespół przynieśli mi w życiu radości. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie ile wylałem potu przy dźwiękach ich muzyki. Takie hiciory jak Boogie Wonderland, September czy Let’s Groove, towarzyszą mi przez całe moje dotychczasowe życie. Pamiętam ilekroć uczestniczyłem w jakiejś zabawie czy wybrałem się do dyskoteki, zawsze trułem DJ’owi aby zaprezentował któryś z ich przebojów. Kiedyś (jeszcze 10 lat temu) było to łatwiejsze, bo dzisiejsi młodzi za konsoletą, a raczej za komputerem, często nie mają pojęcia co to za zespół. Nie dalej jak dwa lata temu będąc na wypoczynie, poszliśmy z Żoną do dyskoteki. Tak na chwilę, na drinka. Po wejściu okazało się, że w środku pusto. Postanowiliśmy więc rozruszać imprezę i cały czas sugerowaliśmy panu grającemu co mógłby włączyć. To właśnie przy propozycji Earth, Wind & Fire pan zrobił wielkie oczy i powiedział „Nie znam…”. No cóż i tak bywa. 
A ile wspomnień i pięknych chwil przy piosence Fantasy


Wiele lat temu zdiagnozowano u White'a chorobę Parkinsona przez którą musiał zrezygnować z występów na scenie. Nie zrezygnował jednak z muzyki. Cały czas trzymał pieczę nad Earth, Wind & Fire,  a także współpracował z wieloma wielkimi takimi jak Neil Diamond, Barbra Streisand czy grupa The Emotions.

Tradycyjnie dziś w moim domu zagra składak z największymi hitami grupy. Niezapomniane chwile i radość.


Dziękuję Ci Maurice za wszystko co zrobiłeś dla muzyki i do zobaczenia po drugiej stronie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz