A:
- Elements: Earth Fire Water Air
- Ramblin'
- Mountains
- Wanderland
- Last Night
Pierwszy raz zetknąłem się z tym wspaniałym gitarzystą przy okazji słuchania płyty Fairyport fińskiego zespołu Wigwam (pewnie napiszę coś o nim w przyszłości). To między innymi na tym albumie zagrał gościnnie Tolonen. Ale Jukka to przede wszystkim inny znakomity zespół, który również pochodzi z Finlandii. Tym zespołem jest Tasavallan Presidentti. Założył go właśnie Tolonen (miał wtedy siedemnaście lat!) wraz z kolegą i jednocześnie perkusistą zespołu Vesą Aaltonenem. No ale my tu przecież o jego solowej płycie mamy rozmawiać. Pomimo tylu zajęć (w 1971 roku nagrał płytę ze swoim zespołem oraz gościnnie udzielał się na albumie Wigwam) znalazł czas na solowy album. Tolonen! to jego debiut, znakomity debiut…
No właśnie,
nawiążę raz jeszcze do jego wieku. Swój debiutancki album nagrał mając
dziewiętnaście lat. Pewnie wielu starszych kolegów z branży muzycznej
zazdrościło mu wtedy jego umiejętności gry na gitarze. A że pomysły i wspaniałą
technikę Jukka miał to słychać. Na momencik zatrzymajmy się przy obsadzie
personalnej, która brała udział w nagraniu tej płyty. Oprócz samego Tolonena,
który zagrał tu na gitarze i instrumentach klawiszowych swoją obecność zaznaczyli:
kapitalny basista grupy Wigwam Pekka Pohjola, saksofonista grupy Tasavallan
Presidentti Pekka Pöyry oraz Heikki Virtanen (bas), Ronnie Österberg
(perkusja), Reino Laine (perkusja, instrumenty perkusyjne) i Jukka Gustavson (organy Lowreya).
Pierwszym
utworem, który otwiera tę płytę jest Elements – Earth Fire Water Air. Rozpoczyna
się dynamicznie od kapitalnego popisu Tolonena na gitarze. Po pewnym czasie
dołącza się na chwilę fortepian na którym także gra nasz bohater. Proszę też
zwrócić uwagę na sekcję z Pohjolą na czele. Taka galopada trwa prawie trzy
minuty kiedy to wszystko cichnie prócz fortepianu i talerzy. Kompozycja
uspokaja się, pojawia się partia grana przez Tolonena na szpinecie. Po upływie kolejnych dwóch minut usłyszymy
przepiękny fragment w którym gra flet, a towarzyszy mu fortepian. Koniec to
powracająca sekcja i kapitalne partie fletu i saksofonu. Pamiętam jak byłem
zauroczony tym utworem gdy usłyszałem go po raz pierwszy. Bardzo, ale to bardzo
mi się spodobał i właściwie do dziś jest to jeden z moich ulubieńców na tym
albumie. Stronę A zamyka
najdłuższa kompozycja na tej płycie zatytułowana Ramblin’. Świetna, funkowo brzmiąca sekcja, do tego gitara, ale przede wszystkim saksofon. Później
saksofon cichnie, a na pierwszy plan wysuwa się Tolonen i jego popis gitarowy. Robi się przez to
bardziej jazz-rockowo czy wręcz jazzowo. Po tej niesamowitej gitarowej części
powraca saksofon, który tym razem wraz z gitarą stanowią wspaniały duet. Ten duet wraz z
sekcją wspaniale prowadzą cały utwór do samego końca.
Na drugiej
stronie znalazły się trzy kompozycje. Pierwszą z nich jest Mountains. Tu mamy
już wyraźne uspokojenie. Otwiera go plumkanie gitary do którego dołącza
saksofon, ten gra jakby z pewnej odległości. Nie wiem dlaczego, ale ta
początkowa partia saksofonu od zawsze kojarzy mi się z utworem Warszawa z płyty
Low Davida Bowie. Dalej Jukka przejmuje na pewien czas pałeczkę. Świetny
melancholijny utwór.
Pięciominutowy Wanderland to fajny bas oraz prezentacja umiejętności gry na wielu
instrumentach przez Tolonena. Bo ten gra tu na fortepianie, szpinecie oraz
gitarach akustycznej i elektrycznej.
Ostania
kompozycja nosząca tytuł Last Night jest najkrótszą pozycją na tym albumie i
zarazem kompozycją live. To powrót do szybszego, żywiołowego grania. Całość
napędza sekcja, towarzyszą jej organy, na których gra Gustavson. No i jest
oczywiście Tolonen i jego gitara przy pomocy której utwór nabiera bluesowo -
rockowej barwy.
Powiem
tak. Im więcej słuchałem tej płyty tym bardziej mi się ona podobała. Właściwie
zostało mi tak do dziś. Za każdym razem gdy słucham tego albumu odczuwam ogromną
radość i zadowolenie. Pamiętam, że zdarzyło mi się kilka razy przy dźwiękach
płynących z tej płyty powiedzieć sobie w myślach „Jezu, jak dobrze że jest taka
muzyka”. Oj tak, muzyka jest uzdrowicielem. A debiutancki album Tolonena od
zawsze doskonale mnie nastrajał. I pomyśleć, że jeszcze raz o tym wspomnę, iż
autorem całej muzyki z tego albumu jest dziewiętnastolatek. Wspaniały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz