- Medieval Overture
- Sorceress
- The Romantic Warrior
- Majestic Dance
- The Magician
- Duel Of The Jester And The Tyrant(Part I & Part II)
Dziś po raz kolejny
chciałbym przedstawić czterdziechę. Tak, minęło czterdzieści lat od wydania
tego znakomitego albumu. Pewnie z racji tego, że właśnie ta płyta w dyskografii
grupy jest najbardziej znana, moje odkrywanie tego zespołu zaczęło się właśnie
od niej. No nijak nie da się przejść obojętnie obok takiej okładki. Do tego gdy
odwróciłem płytę na drugą stronę i ujrzałem nazwiska, które brały udział w jej
nagraniu, pomyślałem, że to może być coś…
Przyznam też szczerze,
że wtedy o jazz-rocku nie miałem zbyt wielkiej wiedzy. Co prawda znałem już Mahavishnu
Orchestra czy Weather Report, ale to były moje pierwsze kroki w tym temacie. A
te nazwiska? Znałem oczywiście pana o nazwisku Corea (chyba nie trzeba go
przedstawiać) oraz z dwóch czy trzech płyt solowych Di Meolę. Poprosiłem kolegę
o pożyczenie tego albumu. Po jego wysłuchaniu opadła mi szczęka. Zastanawiałem
się jak można grać w tak wspaniały sposób. Chwilę później pomyślałem „Chłopaku,
ile jeszcze przed tobą muzyki do odkrycia”.
Zostawmy moje wywody i
przejdźmy do albumu Romantic Warrior. To szósty album w dyskografii grupy. W
jego nagraniu wzięli udział: Chick Corea (fortepian, Fender Rhodes, minimoog,
inne klawisze), Stanley Clarke (gitara basowa, kontrabas), Al Di Meola (gitary)
oraz Lenny White (perkusja). Założycielem i liderem grupy był Chick Corea,
jeden z najwspanialszych pianistów jazzowych, którego dyskografia i dokonania
są tak duże, że ten tekst mógłby być właściwie tylko o nim. Zanim przejdę do
muzyki, napomknę jeszcze tylko, że Return To Forever obok wspomnianych już
Mahavishnu Orchestra i Weather Report był w latach siedemdziesiątych jednym z najważniejszych
przedstawicieli jazz-rocka.
Na płycie znalazło się
sześć kompozycji. Corea jako lider jest autorem trzech z nich, natomiast
pozostałe utwory należą do reszty muzyków. Tak więc każdy z nich wniósł swój
wkład w powstanie tej płyty.
Dobrze, zacznijmy
standardowo od pierwszej kompozycji Medieval Overture. Dzieje się tu sporo.
Muzycy udowadniają jak wspaniałymi są wirtuozami oraz ile przeróżnych nastrojów,
zmian tempa i pomysłów potrafią pokazać w te kilka minut. Początek to znakomite
klawisze Chicka do których po chwili dołącza cały zespół. Dalej wyciszenie po
czym istna galopada (to co wyprawia tu White na perkusji jest po prostu
niesamowite). Później znowu zmiana nastroju bo Corea przy pomocy klawiszy
przenosi nas w kosmiczne rejony, po czym włącza się Di Meola. Pod koniec wraca
klawiszowy motyw z otwarcia, któremu towarzyszy popis Di Meoli na gitarze. Mocne,
melodyjne, wspaniałe granie. Kapitalny otwieracz.
Sorceress jest kompozycją,
której autorem jest perkusista zespołu Lenny White. I utwór rozpoczyna mocno
zarysowana sekcja z basem w roli głównej. Corea zmienia tu instrumenty
klawiszowe jeden po drugim, wykorzystuje cały ich wachlarz, od Fendera przez minimooga
na fortepianie kończąc. Ale jest w tym utworze również miejsce na wyśmienitą
solówkę gitarową w wykonaniu Ala. Co fajne w Sorceress, że poszczególne części
czy tematy przechodzą płynnie jeden w drugi. Nie ma rwania czy przestojów.
Wszystko idealnie łączy się ze sobą. Słucha się tego wspaniale.
Pierwszą stronę płyty
winylowej zamykał utwór tytułowy, którego autorem jest Corea. Początek to
marzycielski fortepian, odrobina blachy i kontrabas. Później do głosu dochodzi
wyraźny bas oraz klasyczna gitara wspierana przez fortepian. W tym utworze na
pewno na wielkie uznanie zasługuje Clarke i jego bas. Ale tak naprawdę każdy z
muzyków pokazuje tu swoje wspaniałe umiejętności. No zwróćmy chociażby uwagę na
gitarowy popis Ala w stylu flamenco. Zaraz po nim Corea w swoim żywiole. Na
bębnach szaleje White.
Stronę drugą otwiera
chyba najbardziej rockowy numer z tej płyty, którego autorem jest Di Meola.
Oczywiście gitara w roli głównej, ale i klawisze mają tu sporo do powiedzenia.
Świetny, żywiołowy numer.
No i w końcu
dojechaliśmy do kompozycji Clarke’a, zatytułowanej The Magician. Fajne zmiany
tempa, świetna gitara i rzeczywiście magicznie brzmiące klawiatury, które
chwilami przenoszą nas do średniowiecznego zamku. Naturalnie, nie zabrakło
popisów na basie autora kompozycji. Fajna zabawa.
Całość zamyka
dwuczęściowy Duel Of The Jester And The Tyrand (Paart I & Part II). Pierwsza część w większości oparta jest na
znakomitych klawiaturach Chicka. Po pewnym czasie pojawia się gitara
poruszająca się w rockowo-bluesowych rejonach. Sekcja fajnie napędza ten utwór.
W części drugiej możemy posłuchać popisów wszystkich muzyków z zespołu.
Fantastyczne zamknięcie płyty.
Słychać
na tym albumie, że panowie z zespołu bawią się muzyką. Słychać również bardzo
dobrze, że potrafią to robić, malując przeróżne obrazy, często trudne
technicznie, ale jednocześnie zagrane z niesamowitą lekkością. Muzycy nie boją się eksperymentować, doskonale się rozumieją i uzupełniają wzajemnie, czego wynikiem jest ta wspaniała płyta. Za każdym
razem gdy słucham Romantic Warrior ani przez chwilę się nie nudzę. Wspaniałe
pomysły, improwizacje oraz technika nie pozwalają na nudę. Znakomity jazz-rock czerpiący też z innych gatunków. Wyśmienity album.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz