piątek, 19 czerwca 2015

The Truth - Weapons Of Love (1987)


Side One:
  1. Weapons Of Love
  2. Winterland
  3. Until It Burns
  4. The Edge Of Town
  5. Cover Up My Face
Side Two:
  1. Respect
  2. Come On Back To Me
  3. This Way Forever
  4. Another New Day
  5. Soul Deep Fascination

Z cyklu "Atrakcyjna Osiemdziesiątka"

W zasadzie niewiele wiem o tym zespole. Poznałem go (a jakże!) dzięki serialowi Policjanci z Miami. Z resztą to właśnie ten serial naprowadzał mnie na całą masę kapitalnych wykonawców lat osiemdziesiątych. Często więc będę się do niego odnosił. Pamiętam jak w roku 1987 kolega przyszedł do mnie z kasetami VHS, gdzieś przemyconymi z Zachodu,  na których nagrane były odcinki tego serialu (tak właśnie poznałem The Truth i fenomenalną piosenkę The Edge Of Town, o czym później). Oczywiście były to wersje oryginalne, bez polskiego tłumaczenia. To nie przeszkadzało. Ważny był sam klimat, rajskie pejzaże, fantastyczne stroje i Ferrari, ale przede wszystkim muzyka. 
Cała masa piosenek o których w naszym kraju można było sobie wtedy pomarzyć. Oczywiście część z nich grała choćby Trójka i lista Marka Niedźwieckiego, ale nie można było przecież mieć wszystkiego.

Zespół powstał w Anglii na początku 1982 roku. Założycielami byli gitarzyści Dennis Greaves (wcześniej grał w zespole Nine Below Zero) oraz Mick Lister. Przez zespół przewinęło się wielu różnych muzyków, jednak Dennis i Mick cały czas byli stałymi członkami. W 1985 roku, po wcześniejszym podpisaniu kontraktu ze współzałożycielem wytwórni I.R.S. (tym współwłaścicielem wytwórni był Miles Copeland, brat perkusisty The Police), wydali swoją pierwszą płytę zatytułowaną Playground. 
Ale to Weapons Of Love przyniosła im rozgłos. W nagraniu tego albumu, oprócz już wymienionych, brali udział perkusista Pat Mastelotto (znany później z występów w King Crimson), basista John Pierce, Dennis Herring, który zagrał tu na klawiszach i gitarze, klawiszowcy Paul Fox i John Van Tongeren oraz Pat MacDonald, który zagrał na harmonijce.  

Pierwszym utworem na płycie jest piosenka tytułowa, która dotarła do siódmego miejsca na amerykańskiej liście przebojów. Szczerze nie uważam tego utworu za najlepszy na płycie. Poprawna pop rockowa piosenka, która niczym szczególnym nie zachwyca. Proszę mnie źle nie zrozumieć, to przyzwoity kawałek, ale mnie nie porwał. Za to kolejny Winterland jest o wiele lepszą propozycją. Fajne gitary na początek, żywiołowa perkusja i ciekawy basik, który robi klimat przez całą piosenkę. Super kawałek na poranną pobudkę. Until It Burns to już spokojniejszy utwór. Prym wiodą tu raczej klawisze, ale jest i mocna perkusja. Usłyszymy tu dość interesujące wstawki gitarowe i ponownie ciekawy, wyraźny bas.
Dochodzimy do utworu numer cztery, The Edge Of Town. To właśnie ten kawałek, który usłyszałem w odcinku Miami Vice. Absolutny killer. Utwór który od samego początku mnie porwał. Zdecydowanie słychać w nim lata osiemdziesiąte. Kapitalne klawisze, spokojny głos wokalisty i rytm wystukiwany przez automat. Wyśmienite gitarowe wstawki i klawiszowe tła sprawiają, że człowiek przenosi się w minione lata. W połowie utworu uderzenie perkusji i basu. Utwór robi się jakby mroczniejszy w swojej wymowie. Dla mnie jeden z lepszych utworów lat osiemdziesiątych. No i Crockett przemierzający ulice Miami w białym Ferrari Testarossa. Ależ to wszystko razem robiło wrażenie.
Pierwszą stronę wydania winylowego zamyka piosenka Cover Up My Face. Przyjemny utwór z fajnymi gitarami i klawiszowymi tłami.

Druga strona to świetny, szybki (znowu fajny, słyszalny mocno bas i ciekawe gitarowe solo) Respect. Też lubię włączyć sobie tę piosenkę zaraz po przebudzeniu. Dalej usłyszymy taki trochę nijaki Come On Back To Me, który brzmi jak wszystko z tej dekady. This Way Forever to kolejny szybki utwór z mało porywającymi zwrotkami, ale za to ze świetnym refrenem, śpiewanym na dwa głosy. Swoje możliwości gry na harmonijce prezentuje tu Pat MacDonald.
Another New Day to chwilowe uspokojenie na tym albumie. Piosenka brzmi trochę jak dokonania panów z Mr. Mister. Płytę zamyka Soul Deep Fascination, utwór z gitarami akustycznymi i klawiszami w roli głównej. Fajne zmiany tempa i nastroju w tej piosence, są  jej podstawowymi atutami.

Album jako całość to typowe lata osiemdziesiąte. Dla miłośników tamtych czasów muzyka zawarta na tej płycie jest jak znalazł. Naprawdę to poprawne granie (może chwilami nieco jednorodne), które nie jest zdominowane przez miałkie, czasami wręcz przesłodzone ballady, jakie często zdarzały się w tamtych latach. Dodać też należy, że wokale na tej płycie stoją na dobrym poziomie.  I jeszcze mała ciekawostka. Kilka utworów z tej płyty wykorzystano w filmie The Hidden z Kyle'em MacLachlanem w jednej z głównych ról.
Dobre, szybkie granie, mało znane w naszym kraju, które idealnie nadaje się do szybszej jazdy samochodem. Ja wracam z wielką przyjemnością.

 
 
 
 
 
 
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz