środa, 3 czerwca 2015

Progression By Failure - Sonic Travelogue (2015)


  1. The Pyramid & The Sphere
  2. Sparkles
  3. Once Upon A Time
  4. A Day In The Swamp
  5. Forest Of Doubt
  6. Escaping The Ankou
  7. The Sidh's Gate
  8. Autumn Mood
  9. The End Of Sonic Vibrations

Słucham ostatnio sporo nowości. Korzystam z uprzejmości moich znajomych. Są to albo radiowcy lub po prostu znajomi, których chęć poznawania nowych zespołów i wydawnictw nie zna granic.

Jednym z takich zespołów, a raczej solowych projektów (nieco wspomaganych) jest Progression By Failure. Kompletnie nie znany mi wcześniej twór którym zainteresowałem się dzięki okładce (prawda że ciekawa?). Za całym przedsięwzięciem stoi młody klawiszowiec, który nazywa się Nicolas Piveteau. Jest kompozytorem wszystkich utworów z tej płyty. Sonic Travelogue jest jego drugim albumem do nagrania którego zaprosił gości. Pierwszym z nich jest gitarzysta Drayen Labie, drugim Mike Saccoman, który zagrał na perkusji. Autorem wspomnianej okładki jest Duncan Storr, który wcześniej był twórcą między innymi okładki albumu Live Chronicles zespołu Hawkwind. Przejdźmy jednak do samej muzyki.

Płytę otwiera trwający nieco ponad dziesięć minut The Pyramid & The Sphere. Na sam początek mocne gitary. Mówię sobie „O nie, kolejna gitarowa młocka” ale słucham dalej. W okolicach pierwszej minuty wchodzą łagodne klawisze, basik i delikatna perkusja. No to słucham dalej. Takich wejść ciężkiej gitary (w różnych odsłonach) doświadczymy tu więcej. Co jeszcze mamy w tym utworze? Ano jest fragment jazzujący, typowo neoprogresywne granie i jeszcze więcej mocnych gitar. Ciekawy początek aczkolwiek zniechęciły mnie trochę te gitary. Jedziemy dalej. Sparkles, kolejny dziesięciominutowa kompozycja. Świetne klawisze, bardzo ciekawa perkusja i dość oszczędne partie basu. To raczej spokojny, płynący utwór. Nie brakuje tu jednak i mocniejszego akcentu. Piveteau wykorzystuje tu wiele rozwiązań klawiszowych (te wszystkie tła), brzmi to naprawdę sympatycznie. 
Once Upon A Time to z kolei połączenie średniowiecznych brzmień z melodyjnością i zdecydowanym gitarowym motywem. W dalszej części tego utworu stery przejmuje brzmienie gitary klasycznej i ładne klawiszowe obrazy. Dalsza część płyty to eksperymentalny nieco bluesowy w swojej wymowie A Day In The Swamp z odgłosami natury w tle (ptaki, świnie). Taki to trochę zapychacz. Za to kolejny bardzo przypadł mi do gustu. Forest Of Doubt, bo o tym utworze mowa, to piękna gitara akustyczna  i świetne klawisze. Zdecydowanie ta kompozycja mi pasuje. Gdzieś tam pod koniec jakby nieco zalatywało twórczością Yes. Dalej mamy jeszcze niespokojny Escaping The Ankou z ciekawym solo gitarowym, fajnie The Sidh's Gate z intrygującymi zmianami nastroju oraz arcyciekawy, spokojny Autumn Mood. Rzeczywiście muzyka tu zawarta oddaje jesienny nastrój. Wiatr i krople deszczu spływające po szybach. Bardzo ładna praca fortepianu i klawiszowe tła sprawiają, że mimo upału za oknem można poczuć jesień. 
Album zamyka trzeci i ostatni „dziesięciominutowiec” The End Of Sonic Vibrations. Trochę w stylu utworów które znalazły się na ostatniej płycie zespołu IQ. Mamy w tej kompozycji zawartą praktycznie całą płytę. Są piękne klawisze, mocna gitara, ciekawy bas i praca perkusji.  Wspaniałe melodie, kapitalne solo gitarowe, świetne przejścia i zmiany tempa. Naprawdę wartościowe zamknięcie albumu.

Zdjęcie pochodzi ze strony Artysty
Jestem bardzo zadowolony z tego, że mogłem wysłuchać tej płyty. Nicolas Piveteau udowadnia tu, że nie są mu obce różne gatunki. Usłyszymy tu szczyptę jazzu, bluesa, neoprogresywne dźwięki ale i fani grupy Opeth znajdą tu coś dla siebie. Czy żałuję że nie usłyszymy tu wokali? Absolutnie nie. Świetna muzyczna podróż i pomimo kilku nietrafionych pomysłów płyta robi bardzo pozytywne wrażenie. Na pewno będę obserwował dalszą karierę Nicolasa, bo to co usłyszałem na tym albumie daje mi podstawę by sądzić, że jego muzyka będzie podążać w dobrym kierunku.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz