poniedziałek, 4 lipca 2016

Tommy Shaw - Ambition (1987)

Side One:
  1. No Such Thing
  2. Dangerous Game
  3. Weight Of The World
  4. Ambition
  5. Ever Since The World Began
Side Two:
  1. Are You Ready For Me
  2. Somewhere In The Night
  3. Love You Too Much
  4. The Outsider
  5. Lay Them Down

Z cyklu „Atrakcyjna Osiemdziesiątka”

To już miesiąc minął odkąd na blogu zaprezentowałem płytę Pieces Of Eight grupy Styx. I wczoraj pomyślałem sobie, że posłucham solowej płyty jednego z członków tego zespołu. Padło na Tommy’ego Showa. A dlaczego ten album? Znowu wspomnienia. Swojego czasu polowałem na tę płytę wiele lat i jak w końcu udało mi się ją znaleźć na winylu w dobrej cenie, dosłownie kilkanaście dni później będąc za oceanem, kupiłem ją też na kompakcie. Dwa. To właśnie na tym albumie znajduje się piosenka wykorzystana w serialu Miami Vice, który uwielbiam…

Wreszcie, można by dodać, po trzecie. Bo wydaje się, że solowa twórczość Shawa jest (z niezrozumiałych dla mnie powodów) w naszym kraju bardzo mało znana lub sukcesywnie pomijana. W czasach gdy jeszcze namiętnie słuchałem radia (a było to ostatnio?… lepiej nie mówić) nigdy nie usłyszałem niczego z jego płyt. A dziś mocno wątpię by ktoś raczył przedstawić jego twórczość w radio, bo i kto z dzisiejszych „radiowców” zna dorobek Shawa. Przepraszam, pewnie jakaś lokalna stacja, w której pracuje dobry, prawdziwy  radiowiec z duszą, pasją, wiedzą i kolekcją płyt (a nie plików) zapewne zna i zagrał już coś z dyskografii Tommy’ego. Nie wiem, jak wspomniałem radia prawie nie słucham, ale myślę, że tak jest, a przynajmniej mam taką nadzieję. 

Ambition to trzeci album w solowym dorobku gitarzysty i wokalisty grupy Styx. Krótko mówiąc, to melodyjny rock, fantastycznie przesiąknięty latami osiemdziesiątymi. Od pierwszych nut wyraźnie słychać kiedy album został nagrany. I mnie to absolutnie nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. Płyta jest wynikiem współpracy dwóch wspaniałych muzyków. Pierwszym z nich jest oczywiście Tommy Shaw. Drugi to Terry Thomas. Obu panów przedstawił sobie Bud Prager. Przypomnę tylko, że Terry Thomas to gitarzysta grupy Charlie, z której twórczością także warto się zapoznać. Thomas jest także współproducentem tej płyty. Do nagrania tego albumu Tommy zaprosił mało znanych muzyków na czym osobiście mu zależało. Przejdźmy do muzyki.
Całość rozpoczyna piosenka No Such Thing. Wyraźne uderzenia perkusji, gitara Shawa i jego śpiew. Nic tylko wsiąść w jakiś kabriolet i gnać brzegiem oceanu przed siebie, w nieznane. Akurat ten numer jakoś od zawsze kojarzył mi się z ZZ Top za którego twórczością nie przepadam, delikatnie mówiąc. Ale jak śpiewa tu sam Tommy „Forget it!”.
Za to druga piosenka jest tą za którą pokochałem ten album i chciałem mieć go za wszelką cenę w swojej kolekcji. To piosenka Dangerous Game. To właśnie ten numer został wykorzystany w serialu Policjanci z Miami. Pasuje do niego idealnie. Wystarczy zamknąć oczy i zobaczyć gorące Miami z przepięknym widokiem na ocean. Początek to typowe ejtisowe klawisze, plus piękny bas. Do tego fantastyczna gitara. A później przyspieszenie, bas, perkusja i głos Shawa. Cała esencja tego utworu jest w refrenach w których usłyszymy między innymi świetne chórki. W ogóle ten kawałek jest dowodem na to jak rewelacyjnie mogą współgrać klawisze i gitara (znakomite solo Shawa), o czym na tym albumie przekonamy się jeszcze nie raz.


Kolejna The Weight Of The World to automat perkusyjny (przynajmniej na początku), klawisze i oczywiście gitara. Shaw znowu śpiewa tu fantastycznie co tylko podbija wartość tego utworu. I tu ponownie, o czym już wspominałem chwilę wcześniej, kapitalne ejtisowe klawiszowe tła, chórki i znakomita „rozmarzona” gitara.
Zatrzymajmy się może jeszcze na moment przy balladzie Ever Since The World Began. To piosenka napisana przez duet Peterik – Sullivan, a który to duet znany jest z zespołu Survivor. Ta piosenka znalazła się właśnie na ich płycie Eye Of The Tiger z 1982 roku. Tommy Shaw bardzo lubił ten utwór dlatego postanowił zaśpiewać go na swoim albumie. Jak mu wyszło? Moim zdaniem wspaniale. A która wersja lepsza? Ta w wykonaniu grupy Survivor czy Shawa? Proszę ocenić samemu.
Dalej na płycie jest bardzo podobnie. Piosenki są dość szybkie, usłyszymy w nich świetne klawisze, gitarę i śpiew Tommy’ego. Dlatego nie ma sensu opisywać dalej utworu po utworze. Plusem tej płyty jest to, że mimo sporych podobieństw prawie wszystkich piosenek album nie jest nudny. Może trochę przewidywalny, ale słucha się tego doskonale.

Jako się rzekło to fantastyczny album. To idealna płyta na lato, od zawsze kojarzy mi się z ciepłem i słońcem. Taka muzyka daje mi świetnego kopa do działania i fantastycznie ustawia mi cały dzień. Do tego przywołuje wspomnienia, dobre wspomnienia, za dawną muzyką, zdobywaniem płyt, pięknymi czasami lat szczenięcych, pierwszymi miłościami i marzeniami. W ów marzeniach często uciekałem nad ocean do gorącego Miami. Hmmm… może by się tam wybrać w niedalekiej przyszłości? Muszę o tym pomyśleć.
I ostatnie już zdanie w którym to samo powtórzę raz jeszcze. Miłośnicy melodyjnego gitarowo-klawiszowego grania w stylu lat osiemdziesiątych powinni być przynajmniej zadowoleni z muzyki która znalazła się na albumie Ambition. Ja jestem, nawet bardziej niż tylko zadowolony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz