Strona A:
- Walkin' Around The Stormy Bay
- Loneliness
- Why No Peace
- Welcome Warm Nights And Days
- Rainbow Man
- How Can I Begin
- Last Man At The Station
Będąc wciąż pod wpływem
i ogromnym wrażeniem niedzielnego koncertu grupy SBB w radiowej Trójce, postanowiłem
zaprezentować ten właśnie album. Welcome to dla mnie jedna z najlepszych płyt
zespołu ale również jedna z najlepszych płyt w dorobku polskiej muzyki rockowej
w ogóle.
Jest to drugi album, po Follow
My Dream, który został nagrany z myślą o słuchaczu zachodnim. Materiał zarejestrowano
w Studiu Rozgłośni Polskiego Radia w Opolu jesienią 1978 roku (dzięki temu album
ukazał się również w Polsce). Nagrania miksowano już w Niemczech (RFN) w studiu
Conny'ego Planka. Nie znajdziemy tu rozbudowanych suit, ale siedem utworów z
których najdłuższy trwa nieco ponad dziewięć minut. Józef Skrzek jest autorem
wszystkich kompozycji zawartych na płycie. Okładkę stworzył Marek Komza.
Płytę rozpoczyna instrumentalny
Walkin’ Around The Stormy Bay. Kapitalna kompozycja. Jak już pisałem wcześniej,
jest to jeden z moich ukochanych utworów
w historii polskiego rocka. Fantastyczny duet perkusistów Piotrowski – Anthimos
i dwojący się na instrumentach klawiszowych Skrzek. Rozpoczyna się
niepokojącym brzmieniem fortepianu by za chwilę uderzyć ścianą dźwięku. Mniej
więcej w środku utworu mamy ponowne zwolnienie, które po rozwinięciu ponownie
przechodzi w galop. Czasami włączam tę kompozycję zaraz po przebudzeniu. Daje
mi kopa na cały dzień. Arcydzieło.
Loneliness to nadzwyczaj spokojny utwór z przepięknym fortepianem Skrzeka. Pod sam koniec pojawia się perkusja i gitarowe solo. Muzyka fantastycznie obrazuje tytuł tej kompozycji.
Loneliness to nadzwyczaj spokojny utwór z przepięknym fortepianem Skrzeka. Pod sam koniec pojawia się perkusja i gitarowe solo. Muzyka fantastycznie obrazuje tytuł tej kompozycji.
Why No Peace to taka troszkę
beatlesowsko brzmiąca kompozycja. Bardzo sympatyczna piosenka z ciekawym syntezatorowym
środkiem i dosyć dynamicznym finałem.
Stronę A zamyka króciutki Welcome Warm Nights And Days. To ballada z fortepianowym brzmieniem, które z czasem zastępuje syntezator. Przyjemny głos Skrzeka, który potęgują wielokrotne jego nakładki.
Stronę A zamyka króciutki Welcome Warm Nights And Days. To ballada z fortepianowym brzmieniem, które z czasem zastępuje syntezator. Przyjemny głos Skrzeka, który potęgują wielokrotne jego nakładki.
Stronę B rozpoczyna delikatnie funkujący (z udanymi syntezatorowymi tłami i fortepianowymi wstawkami) Rainbow Man. Krótki ale niezwykle rozbudowany muzycznie utwór ze świetną grą Skrzeka na harmonijce ustnej. To piosenka bardzo często grana na koncertach. Osobiście za nią nie przepadam, ale absolutnie nie jest to jakiś tam wypełniacz.
Czas na przedostatni
numer na płycie czyli How Can I Begin. Kapitalne organowe tło, dzwoneczki i
ciekawa gra Antimosa na buzuce. Mamy tu dość typowy śpiew Skrzeka, przejmujący
i podniosły. Pod koniec organy uderzają
ze zdwojoną siłą co w połączeniu z mocnymi kotłami daje nam fenomenalną siłę i
moc. Genialny utwór.
Album kończy się utworem
Last Man At The Station. Rozpoczyna się organami Hammonda. Kompozycja rozwija się
długo i powoli. Usłyszymy tu ciekawe partie syntezatorowe ale przede wszystkim kapitalną
solówkę gitarową w wykonaniu Apostolisa. Dobre zakończenie płyty.
W wersji CD mamy dodatkowe
utwory. Między innymi jest dłuższa wersja Rainbow Man czy krótsza wersja Last
Man At The Station. Ale także znajdują się tu inne piosenki nagrane w sierpniu
1978. Na uwagę zasługuje dynamiczny Deszcz kroplisty, Deszcz Ulewny oraz
ciekawy 30 Stopni W Cieniu.
Welcome
to płyta spójna na której nie usłyszymy dłużyzn czy zbędnych utworów. Wysoki
poziom tego albumu wskazuje na dwie rzeczy. Po pierwsze jak świetnym
kompozytorem i aranżerem jest Józef Skrzek oraz jak wyśmienitymi, doskonale
rozumiejącymi się muzykami są panowie z SBB. Wstyd nie znać i nie mieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz