SBB ponownie z
Jerzym Piotrowskim na perkusji? Musiałem to zobaczyć. Nigdy nie widziałem na żywo
koncertu tego legendarnego zespołu w najmocniejszym składzie. W końcu nadarzyła
się taka okazja. Zobaczyć tych Panów na żywo to niemal jak wygrać w totka. Od niepamiętnych
czasów marzyłem aby usłyszeć Walkin'
Around The Stormy Bay na żywo w wykonaniu Skrzeka, Anthimosa i Piotrowskiego.
Marzenia się spełniają…
Studio imienia Agnieszki
Osieckiej w radiowej Trójce. Mnóstwo ludzi, sala wypełniona po brzegi, na scenę
wychodzi Piotr Metz i prezentuje krótką historię zespołu. Pojawiają się muzycy. Zaczyna się magiczny koncert.
Powiem tak. Strasznie nie
lubię opisywać koncertów. Każdy z nas odbiera muzykę indywidualnie i każdy z
nas inaczej przeżywa koncert. Ci co chodzą na koncerty wiedzą, że usłyszeć
ukochany zespół i ich muzykę na żywo to całkiem co innego, niż słuchanie tej
samej muzyki z płyt.
Nie będę opisywał poszczególnych
utworów bo to nie ma najmniejszego sensu.
Mogę powiedzieć tak, panowie dali z
siebie wszystko. Piotrowski grał na bębnach z takim zaangażowaniem i siłą, że pewnie
zawstydził niejednego młodzieńca. Grać w taki sposób, w tym wieku, to nie lada
wyczyn. Byłem i nadal jestem pod ogromnym wrażeniem tego jak zagrał pan Jerzy.
Józef Skrzek nadal ma
fantastyczny głos. Śpiewa mocno i czysto. Do tego wyczarowuje fantastyczne
dźwięki za pomocą swoich klawiszy, a także gitary basowej. Przepiękny moment
koncertu gdy panowie zagrali utwór poświęcony pamięci zmarłego niedawno Jana „Kyks”
Skrzeka, brata Józefa. Cudowna atmosfera i wzruszenie samego Skrzeka jak i
publiczności, która nagrodziła ten utwór owacją na stojąco.
Apostolis Anthimos i jego genialne improwizacje gitarowe powodowały przyspieszone bicie serca.
Wreszcie nastąpił tak
wyczekiwany przeze mnie moment. Kompozycja
Walkin' Around The Stormy Bay. Jak oni to zagrali… Gęsia skórka, włosy
stojące dęba I szkliste oczy, są chyba wystarczającym dowodem na to jak
fantastyczne było to wykonanie. Szybkość pana Jerzego niebywała.
W połowie koncertu
mieliśmy świetne solo Piotrowskiego na perkusji (podczas gry wypadła mu
pałeczka, którą bardzo sprawnie zastąpił kolejną) do którego po dłuższej chwili
dołączył na drugiej perkusji Apostolis. W czasie gry jeden z talerzy przy
perkusji Lakisa przekrzywił się, co ten świetnie wykorzystał waląc w niego ze
zdwojoną mocą. Kapitalny pojedynek, a następnie współbrzmiący duet, do którego
dołączył na klawiszach Skrzek.
No i łza w oku się
zakręciła przy Z Których Krwi Krew Moja.
Fantastyczne wykonanie. Trochę inne ale fenomenalne.
Na sam koniec panowie
zagrali Memento z Banalnym Tryptykiem w zmienionej aranżacji i oczywiście o
wiele krótsze niż to które znamy z płyty. Niemniej i tak zabrzmiało to
fantastycznie.
Należy jeszcze
wspomnieć, że na koncercie pojawił się gość specjalny, którym był Michał Urbaniak.
Moim zdaniem (choć ciężko pisze się takie opinie) kompletnie się nie sprawdził.
Nie mógł trafić z tonacją, sprawiał wrażenie jakby nie znał repertuaru
grupy SBB. Słychać było (niestety), że najprawdopodobniej wcześniej nie ćwiczyli
wszyscy razem i było to wystąpienie ad hoc. Dodać jednak muszę, że podczas
kompozycji którą zagrali na bis, Urbaniak popisał się niezłą (choć
niepowalającą) solówką.
Po koncercie panowie Skrzek i Anthimos zeszli do
hallu radia aby rozdawać autografy. Po pewnym czasie dołączył do nich również
Piotrowski. Zgoda, są bardzo mało rozmowni ale serdeczni, ciepli i bardzo mili.
Fantastyczny koncert, cudowne
wspomnienia. Drogi Józefie,
Apostolisie i Jurku. Chapeau bas! Z całego serca Wam dziękuję za te wszystkie
lata i za ten fenomenalny koncert.
PS. 1 Miałem ze sobą
aparacik, który kompletnie się nie sprawdził i zdjęcia do niczego się nie
nadają. Zamieszczam (jak widać) tylko jedno, zaraz po koncercie, na którym nie
ma (jeszcze) Jerzego Piotrowskiego.
PS. 2 Koncert można obejrzeć
na stronach Trójki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz