piątek, 15 maja 2015

Phil Collins - Face Value (1981)


Side 1:
  1. In The Air Tonight
  2. This Must Be Love
  3. Behind The Lines
  4. The Roof is Leaking
  5. Droned
  6. Hand in Hand
Side 2:
  1. I Missed Again
  2. You Know What I Mean
  3. Thunder and Lightning
  4. I'm Not Moving 
  5. If Leaving Me Is Easy
  6. Tomorrow Never Knows


Tym wpisem oficjalnie zaczynam nowy cykl „Atrakcyjna Osiemdziesiątka”. Pojawiło się na blogu już kilka albumów z lat 80-ych ale jakoś nie było czasu tego usystematyzować. Muszę się za to wziąć. Dlaczego Collins i ta płyta? Kilka dni temu dotarła do mnie wiadomość, że jesienią tego roku ma się ukazać właśnie ten album w  wersji deluxe. Do tej pory sam Collins był przeciwny wznawianiu swoich albumów. Widocznie coś się zmieniło. Nie jest to informacja pewna, ale osobiście bardzo chciałbym aby takie wznowienie ukazało się. Wydanie dwupłytowe, które byłoby rozbudowane o jakieś ciekawe smaczki. Pożyjemy, zobaczymy.

Po przejściach ze swoją żoną Andreą i próbie ratowania tego małżeństwa, co okazało się bezskuteczne, Phil został sam w dużym domu. Urządził więc w dawnej sypialni małe studio nagraniowe i zaczął komponować piosenki. Początkowo do szuflady. Chciał wyrzucić z siebie całą złość i ogromny żal po rozwodzie, który bardzo przeżył. Pierwszymi piosenkami które powstały były Please Don’t Ask, Misunderstanding, If Leaving Me Is Easy oraz późniejszy gigant In The Air Tonight. Piosenki te na początku nie były pisane z myślą o solowym albumie choć taka myśl już w głowie Collinsa zakiełkowała. Jesienią 1979 roku Phil zaprezentował te utwory kolegom z Genesis. Zamysł był oczywiście taki aby znalazły się na następnej płycie zespołu. Tony i Mike wybrali dwa z nich to jest Please Don’t Ask oraz Misunderstanding. Znalazły się później na albumie Duke.
W lipcu 1980 roku po powrocie z trasy koncertowej Phil wrócił do domu w Shaford i wziął się do roboty. Po sukcesie Misunderstanding był zdeterminowany aby nagrać solowy album. Phil nagrywał swoje kompozycje w zaciszu swojego domu używając do tego ośmiościeżkowca. Pracą Collinsa zainteresował się bardzo menadżer Genesis, Tony Smith. Poprosił Phila o to aby ten zaprezentował mu stworzone już piosenki. Po usłyszeniu materiału był nim zachwycony. Już, natychmiast chciał aby Phil wchodził do studia. To był jednak tylko materiał demo i wymagał dopracowania. Collins nie chciał jednak nagrywać tych piosenek raz jeszcze w studio. Uważał, że stracą one wtedy cały swój emocjonalny ładunek i tę niesamowita atmosferę. Nagrań wysłuchał młodziutki, utalentowany producent Hugh Padgham, którego Collins znał już wcześniej. Współpracowali przy okazji nagrywania trzeciego solowego albumu Petera Gabriela. To właśnie Padgham zajął się przenoszeniem materiału z ośmiu na profesjonalne dwadzieścia cztery ścieżki. Phil chciał i rzeczywiście panował sam nad wszystkim. To on jest producentem tej płyty (przy sporej pomocy Hugh) i to on decydował o jego zawartości. Po raz pierwszy nie musiał pytać kolegów co ma się na płycie znaleźć a co nie. Do nagrania tego albumu Collins zaprosił wielu doskonałych muzyków. Byli to Eric Clapton, Daryl Stuermer, Ronnie Scott, Alphonso Johnson, Shankar, Steven Bishop czy wreszcie sekcja dęta z Earth, Wind & Fire. Wszystkich tych muzyków Collins bardzo sobie cenił. Tak naprawdę to nie miał nawet dla nich gotowych partii, które mieli by zagrać. Mieli się po prostu „dopasować”. 
Face Value to bardzo osobisty album. Jako się rzekło Collins bardzo przeżywał rozstanie z Andreą, czemu dał mocny wyraz na tym albumie. To bezpośrednio do niej skierowane są niektóre piosenki. Pierwszą z nich jest otwierający album In The Air Tonight. Bardzo emocjonalny muzycznie utwór ze spontanicznym tekstem. Sam Phil mówił później ze ten tekst po prostu z niego wyszedł i w 99% jest o niczym. Jak wiemy to właśnie ten utwór wyniósł Collinsa na szczyty popularności i do dziś jest jego znakiem rozpoznawczym. Chyba każdy raz w życiu słyszał to niesamowite wejście bębnów. Kapitalny numer, niestety przez te wszystkie lata już trochę ograny. In The Air Tonight znalazł się na wielu ścieżkach dźwiękowych do seriali i filmów. Osobiście pamiętam jak ten utwór zagrał w pierwszym sezonie serialu Policjanci z Miami. Crockett i Tubbs jadą podróbką Ferrari (o czym w latach osiemdziesiątych mało kto wiedział) przez ulice Miami, a w tle ten utwór. Mam tę scenę przed oczami do dziś (piękno i siła muzyki).
Drugą piosenką odnoszącą się do byłej żony jest You Know What I Mean. Przepiękna i chyba najsmutniejsza ballada na tym krążku. Cudowny fortepian i przejmujący głos Phila. Należy zwrócić tu uwagę na wysmienite smyczkowe aranżacje których autorem jest Arif Mardin. Trzecią taką piosenką jest If Leaving Me Is Easy. Piękny saksofon na początku. Tu znowu mamy smyczki autorstwa Mardina. To właśnie w tym utworze usłyszymy Erica Claptona grającego na gitarze. Na basie „plumka” Alphonso Johnson basista Weather Report. Kolejna piękna, przejmująca ballada. Także smutny wydźwięk ma The Roof Is Leaking ze świetną grą Struemera na banjo.
Przeciwieństwem tych piosenek jest chociażby This Must Be Love skierowany w swojej wymowie do nowej partnerki Collinsa, Jill Tavelman, którą poznał podczas amerykańskiego turnee grupy Genesis. 
Co jeszcze znalazło się na debiucie solowym perkusisty Genesis? Między innymi dwa covery. Pierwszy z nich to piosenka macierzystego zespołu Phila zatytułowana Behind The Lines z płyty Duke. Utwór brzmi całkiem inaczej niż ten pierwotny (pozostał jedynie tekst). To raczej soulowo funkowa wersja ze sporą dawką dęciaków. Bardzo ciekawa pozycja. 
Drugim takim utworem jest cover piosenki Beatlesów Tomorrow Never Knows. Arcyciekawy, trochę psychodeliczny w swojej wymowie utwór. Phil mówił, że zawsze fascynowała go ta piosenka. A wybrał ją dlatego, że nikt wcześniej jej nie coverował. Na sam koniec możemy usłyszeć bardzo cichutki fragment piosenki Over The Rainbow śpiewanej oryginalnie przez Judy Garland. 
Na albumie znalazły się też dwa utwory instrumentalne. Pierwszym z nich jest Droned. Nieco jazz-rockowy z elementami word music. Kapitalny fortepian. Od zawsze ten utwór dawał mi kopa. Kolejna pozycją instrumentalną jest Hand In Hand. To utwór nieco spokojniejszy niż poprzednik z dużą dawką perkusji i dęciaków. Te dwie instrumentalne kompozycje wraz z przepięknym The Roof Is Leaking stanowią jakby pewien cykl, który jest lepszą, bardziej ambitną i ciekawszą twarzą muzyki pop. 
Płytę uzupełniają jeszcze, bardzo charakterystyczny dla późniejszej twórczości Collinsa „dęciakowy” w stylu Motown I Missed Again. Tutaj na saksofonie tenorowym zagrał wspaniały jazzman Ronnie Scott. Kolejnym podobnym utworem jest Thunder and  Lighting ze świetną sekcją dętą panów z Earth, Wind & Fire.
Face Value osiągnął na świecie wielki sukces, którego chyba i sam Phil się nie spodziewał. Czołowe miejsca na listach przebojów po obu stronach Atlantyku mówiły same za siebie. Podczas gdy ta płyta święciła swoje triumfy Phil już pracował ze swoimi kolegami nad nowym albumem Genesis. Pierwsza solowa płyta Collinsa była tylko preludium jego wielkiej kariery. Miał wtedy 30 lat i cały świat stał przed nim otworem. 
Dla mnie osobiście to bardzo ważna płyta. Uwielbiam ballady z tego albumu no i oczywiście In The Air Tonight. Ale uważam również, że album jest bardzo ciekawy dzięki swojej różnorodności. Mimo upływu niemal 35 lat nadal brzmi świeżo i bardzo ciekawie. Tym którzy jeszcze nie znają szczerze polecam, a całej reszcie polecam przypomnieć sobie tę płytę. Naprawdę warto.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz